[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dowierzałem samemu sobie. Ale w ciebie nigdy nie przestałem wierzyć. Jak pomyślę o tych
wszystkich straconych latach...
 Cii! Koniec tracenia czasu.
Rozpiął guziki jej różowej bluzki, a potem zdjął przez głowę koszulę.
 Czy dobrze zrozumiałem... ?
 %7łe wolałabym wyczesać z włosów ryż i uciec od razu w długą podróż?
 Tak, ale wcześniej...  nie mieli już na sobie ubrań  pomyślmy o wyprawie panny
młodej: koronkowa suknia ze skórzanym paskiem do granatowych tenisówek czy jakiś biały,
prosty worek?
 Masz zamiar gadać przez całą noc?  szepnęła zdławionym głosem.  Muszę być w
domu o piątej, żeby zdążyć z tą pszenicą, nim załamie się pogoda.
 Zawsze jesteś taka praktyczna? Przypomnij mi więc przed świtem, żebyśmy wybrali
jakieś miejsce między Releigh a twoją farmą. No i musisz mi wyznaczyć oficjalną wizytę u
Lanierów. Chciałbym poznać moją córkę i prosić ją o rękę matki...
 Rex, na miłość boską! Chcesz, żebym oszalała?
 Nie...  Pochylił się nad nią i przykrył gorącym ciałem. Czuła, że ten żar przenika ją do
szpiku kości. Ich usta połączyły się w długim, gwałtownym pocałunku. Potem wolno całował
oczy, brwi, policzki, szyję.
Nie było straconego czasu, myślała. Czas stanął kiedyś w miejscu. Od dzisiaj biegnie
dalej.
Jego usta znalazły się na wysokości kolan, stanowcze dłonie rozsunęły jej uda. Szorstki,
wilgotny język pieścił ją coraz szybciej i żarliwiej.
 Och, Rex, kochaj mnie, błagam!
Zwlekał jeszcze chwilę, gładził ją delikatnie, a kiedy w końcu ułożył wygodnie pod sobą,
przez ich ciała przebiegł wspólny prąd.
Nigdy dotąd nie przeżył podobnej nocy. Należała do niego w taki sposób, o jakim marzył
przez całe życie. Była dzika i niepohamowana. Pieściła wargami każdy milimetr jego ciała.
Jej gotowość, jej giętkie ciało, wszystko go rozpalało. Wchodził w nią wiele razy, jakby
rozkoszując się samą pewnością, że jest znowu otwarta. Nareszcie była naprawdę jego.
Rex obudził się pierwszy.
 Kochanie  szepnął, odgarniając z jej policzka kosmyki rudych włosów.
 Boże, co? Chce mi się spać.
 Nie dałaś mi odpowiedzi.
Leżąc z zamkniętmi oczami zaczęła przeciągać się i ziewać. Ciepłą stopą błądziła po jego
nodze, od palców po uda, a ręką muskała twarde pośladki.
 Uważaj, niebezpieczna strefa... igrasz z ogniem. Całe pole pszenicy może pójść na
straty.
 Obiecanki cacanki. Jakiej odpowiedzi?
 Białe koronki? Przyjęcie w ogrodzie? Przygotowania zajęłyby Belindzie nie więcej niż
sześć miesięcy.
 Pół roku? Jo wraca w piątek z obozu. Myślałam... chyba że wolisz zdać się na swoją
siostrę.
 Ani myślę. Sobota wydaje mi się rozsądnym terminem. Pod warunkiem, że Jo się
zgodzi.
 Spokojna głowa. Nie mam pojęcia, co powie Kim, ale Jo będzie po naszej stronie.
Zobaczysz.
 W porządku. Bo widzisz... tak się składa, że znam takie miejsce...
 ... w sąsiednim stanie...
 ... gdzie śluby odbywają się błyskawicznie...
 ... i udzielają ich na żądanie!
 Chciałbym, żeby to było dzisiaj!  Otoczył ją ramieniem i przykrył kocem po szyję.
 Ja też. Zostało nam ustalenie kilku drobnych szczegółów: co z moją i twoją pracą, gdzie
będziemy mieszkać...
 Uhm. Pózniej.
Dużo, dużo pózniej, ustalili zgodnie wszystkie szczegóły, ani razu nie podnosząc głosu!
Pszenica musiała poczekać, a pogoda się nie załamała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl