[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przenosiliśmy się tak szybko, że trudno było normalnie funkcjonować. Rosjanie przez cały czas czuli
nasz fiński oddech na swoich karkach. Nasz dowódca kompanii, syn pogan spod Lahti, który miał w
głowie tylko śmierć i kobiety, zdecydował, że chciałby mieć trochę tych kobiet z Leningradu. Osoby,
które czytają więcej niż Biblię i wiedzą o czym mówią, twierdzą, że świetnie jest przelecieć taką
ideologiczną dziwkę. Może powinniśmy przeczytać jakąś z tych książek w bibliotekach, które
spaliliśmy po drodze. Ale może wtedy nie bylibyśmy tak szczęśli wi. Dwukrotnie byliśmy bliscy,
żeby je dopaść. To były złe suki! W powietrzu można było wyczuć tę fanatyczną komunistyczną
gorączkę. Obiecywaliśmy im wszystko, jeśli tylko by się poddały.
Nasz kapitan miał megafon, by mówić głośniej i mówił po rosyjsku, żeby go zrozumiały. Ale one nie
złożyły broni. Nie wiem ile razy krzyczał do nich: Stoi! Ja nie jestem księgowym, ale było to wiele
razy. Nikt na Boga nie mógł przekonać tych komunistycznych suk, żeby dały za wygraną.
Jussi spluwa siarczyście przez okno i gryzie nowy kawałek kiełbasy. W tym samym czasie żuje też
tytoń.
* To ci smakuje? * pyta Carl ze zdumieniem.
* Inaczej bym tego nie robił, co nie? * odpowiada drobny Fin od niechcenia, gryząc chleb. * W
końcu zepchnęliśmy te suki na brzeg morski, skąd mogły już tylko odpłynąć do domu. Ale ich polityka
nie pozbawiła ich do końca rozumu. Byliśmy w większości chrześcijanami i czuliśmy, że byłoby zle
zastrzelić kobiety, nawet jeśli są to komunistyczne suki żołnierskie. Z początku nie naciskaliśmy na
nie zbyt mocno, ale szybko musieliśmy zmienić plany. Zpiewając swoje pogańskie pieśni,
zaatakowały nas saperkami, więc musieliśmy je załatwić. Nasze empi Suomi rozgrzały się do
czerwoności. Ale musieliśmy strzelać dalej, aż każda z nich była martwa, jak śledz na rynku w
Wyborgu. Potem wyzwoliliśmy, co tam jeszcze było i jeszcze wiele dobrych rzeczy nam się dostało.
Nasz kapitan, ten syn diabła, zabrał wszystkie ich włosy. Zrobił z tego delikatne pędzelki żeby
powiesić je na ścianie w swoim domu i przypominać sobie o tych suczych żołnierzach z Leningradu.
Pielęgniarka wraca z dwoma Feldweblami ze służb medycznych, którzy wyglądali na skorych do
działania, ale zanim zdążyli otworzyć usta, Jussi zszedł ze stołu, założył sobie na głowę dużą fińską
czapkę narciarską, zasalutował i zaczął śpiewać na całe gardło:
To wojna poprowadziła nasze kroki
przez deszcz, grad i śnieg.
Szliśmy gdzie kule świstały
z daleka od kraju, przyjaciół i rodzin.
%7łycie w okopach
to nie kręgle i piwo
i może w końcu zginiemy
za to czego bronimy.
* Proszę się już nie odzywać * zwrócił się do pielęgniarki. * Zszedłem ze stołu, zdejmę ten oficerski
mundur z lampy i położę się do łóżka. Ale proszę sobie czegoś nie wyobrażać. Robię to, bo chcę, nie
dlatego, że ty mówisz że muszę.
Nie patrząc już na pielęgniarkę ani dwóch Fel*dwebli, zawiesza kapitański mundur na wieszaku za
łóżkiem, czyści go delikatnie małą szczoteczką, poleruje fińskiego lwa na klapach i salutuje.
Rozbiera się po cichu i zwija swój własny mundur, jak jest to w zwyczaju w fińskiej armii.
* Cóż to za mundur tu masz? * pyta Porta z zainteresowaniem.
* Widzisz przecież, że jest to mundur fińskiego kapitana strzelców.
* Po co ci to u diabła? Ty nie jesteś kapitanem! * spytał Mały.
* Jezu, ale ci Niemcy są głupi. Nie rozumiem, jak w ogóle mieliście odwagę przystąpić do wojny!
Ty
nawet nie wiesz, że kura jest większa niż kurczak. Kto powiedział, że jestem kapitanem? Jeśli ktoś
tak stwierdził, to mówię, że jest kłamcą. Jestem kapralem w batalionie Sissi, a mundur przywiozłem
od krawca w Kuusamo. Kapitan Rissanen ma go użyć na uroczystym przyjęciu, ale dzięki Bogu
jeszcze nie zapłaciliśmy za to ani marki. Kapitan bez wątpienia wciąż siedzi i czeka na mnie w
swoich majtkach. Miał tylko mundur polowy, w którym gonił wroga przez wiele miesięcy, a ten w
końcu trochę się przetarł i poplamił. Nikt nie może iść na dobre przyjęcie z ładnymi kobietami i
eleganckimi oficerami sztabowymi w starej fińskiej, letniej bluzie polowej, nawet jeśli ma się
gwiazdki na kołnierzyku. Prędzej czy pózniej dowiozę mu jego mundur. Myślę, że będę musiał
zadzwonić do niego zanim wrócę. Muszę wam powiedzieć, że kapitan Rissanen może się czasem
bardzo zdenerwować. Był on, przez jakiś czas, w szpitalu psychiatrycznym w La*pintahti w pobliżu
Helsinek bo, w ataku szału, zastrzelił leśniczego. Ale gdy wybuchła wojna i okazało się, że brakuje
oficerów, uznali go za zdrowego i wypuścili. Pułkownik rozkazał, by go nie denerwować. Gdy nie
jest zdenerwowany, to miły z niego gość. Gdyby nie wasza niemiecka głupota, to kapitan Rissanen
miałby swój mundur już dawno temu i mógłby chodzić na wiele bali i przyjęć.
* Nie pieprz głupot * roześmiał się artylerzysta artylerii przeciwlotniczej. * Jak Niemcy mogą być
odpowiedzialni za to, że twój kapitan nie dostał swojego munduru?
* Gdybyś kiedykolwiek spotkał górski pułk artylerii SS Nord, to nie zadawałbyś idiotycznych py tań
* Jussi rozłożył bezradnie ręce. * Rozkazali mi iść z nimi, zrobili mnóstwo hałasu i gadali bzdury po
niemiecku. Jak słyszycie, mówię niezle po niemiecku, ale te wieśniaki nie mogły mnie zrozumieć. W
Oulu znalazłem się nagle, jakimś dziwnym sposobem, na pokładzie dużego parowca o nazwie  S.S.
Niedeross" i tym statkiem płynęliśmy do wielu miejsc, których nigdy bym nie zobaczył, gdyby nie
zabrali mnie ci goście z czaszkami na czapkach. Potem odsyłali mnie od pułku do pułku. To
niewykluczone, że dobrze mi życzyli i chcieli mi urozmaicić monotonię tej wojny.
Byłem w Ssennosero, Klii*masware, Rovaniemi i Karunki, a pewnego dnia zostałem wysłany do
Hammerfest z 169 Dywizją Piechoty z Turyngii. Stamtąd popłynęliśmy statkiem, brzydkim jak nocnik
i wydawało mi się, że każdy czegoś się bał. Sunęliśmy, jakby sam Szatan nas pchał i kręcił
śrubą. Schodziliśmy na ląd tylko na chwilę i znowu w morze. Byliśmy w wielu, wielu miejscach w
Norwegii. Nie znam nazw wszystkich tych miast. Nie były jakieś specjalnie wyjątkowe, więc nie
było żadnego powodu żeby je zapamiętywać. Któregoś ranka dopłynęliśmy do nowego kraju.
Szwecja. Wszystko zostało opieczętowane i ci Szwedzi biegali z bronią, próbując groznie wyglądać.
Zamiast tego wyglądali zwyczajnie głupio. Gdyby wróg ich widział, to wróciłby do domu
zadowolony. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl