[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Czuł, że jest na krawędzi i zbliża się decydujący moment jego życia. Dłonie
drżały mu lekko, ale pewnym krokiem wszedł do domu. Spodziewał się zastać w
kuchni Creightona, tymczasem w domu panowała absolutna cisza. Wszedł do
jadalni i uśmiechnął się na widok elegancko nakrytego dla dwóch osób stołu i
palących się w lichtarzu świeczek.
Wyszedł z jadalni i ruszył w stronę korytarza. Gdy spojrzał w górę, oniemiał z
zachwytu. Katherine stała na szczycie schodów, ubrana w sukienkę przed kolana w
102
S
R
kolorze indygo oraz szpilki. Włosy upięła w gruby kok tuż nad karkiem, a na szyi
miała imponującą kolię. Wyglądała olśniewająco. Cade uśmiechnął się radośnie i
ruszył w górę.
- Wyglądasz fantastycznie - powiedział i jego ręce otoczyły jej wąską talię.
Była niezwykle miękka i pachniała tak słodko, że Cade wtulił się w jej ramiona,
wdychając zapach, którego brakowało mu przez ostatni tydzień. Potem spojrzał w
jej wielkie, niebieskie oczy i pocałował ją tak, jakby się rozstali na bardzo długi
czas. Katherine odwzajemniła pocałunek, biorąc jego twarz w swe drobne dłonie.
Cade pogłębił pocałunek i ich języki się zetknęły.
- Katie, kochanie - wyrzucił z siebie z uczuciem, zanim jego usta znowu się
wpiły w jej usta. Jej biodra przyciskały się do jego ud. Ogień zapłonął mu w żyłach,
jego ruchy stały się gorączkowe jak zawsze, kiedy tak bardzo pragnął się z nią
kochać. - Tęskniłem za tobą tak bardzo. Nie mogłem myśleć, nie mogłem pracować,
nie mogłem spać.
Odchylił się, żeby móc się jej dokładniej przyjrzeć. Jej oczy błyszczały, a
wilgotne od pocałunku usta rozchylały się w uśmiechu radości.
- Tęskniłam za tobą - powiedziała poważnie. - Cieszę się, że jesteś w domu.
Pochylił się, żeby ponownie delikatnie ją pocałować, po czym nie mogąc się
oprzeć pokusie, pod wpływem impulsu wziął ją w ramiona i uniósł w górę.
- Widziałem nakrycie - powiedział. - Czyżby to wszystko z okazji mojego
powrotu?
- Tak, ale jest coś jeszcze, co chciałabym uczcić. Postaw mnie na ziemi i
pozwól podać do stołu kolację. Potem wszystko ci opowiem. Mam nadzieję, że
jesteś głodny.
- Dobrze, tylko się przebiorę i zaraz zejdę na dół - powiedział, niechętnie
stawiając ją na ziemi. Jeszcze raz szybko ją pocałował i dał susa na górę.
Katherine poszła do kuchni i wstawiła do mikrofalówki kraby w sosie
czosnkowym, jej specjalność. Zamyśliła się, ponieważ ta właśnie chwila wydała jej
103
S
R
się chwilą szczęścia. Jej kariera rozwijała się w zawrotnym tempie i odzyskała
Cade'a. To było wszystko, czego mogła pragnąć.
Wiedziała, że to nie może trwać, a historia z Cade'em będzie miała swój
koniec, ale choć to bolało, postanowiła nie myśleć o tym, dopóki są razem. Nie
mogła się doczekać, aż mu przekaże wszystkie nowiny i podzieli się z nim swoją
radością.
- Już jestem - oznajmił Cade. Przebrał się w jasnoniebieską, elegancką koszulę
i ciemne, grafitowe spodnie. Wyglądał świetnie. Spojrzał na nią przeciągle. - Co cię
tak cieszy?
- Ty - odrzekła z błyskiem rozbawienia w oku. - Oraz to, o czym chcę ci
powiedzieć.
- Czyżby istniało poza mną coś jeszcze, co sprawia, że promieniejesz? - Cade
udawał, że marszczy gniewnie brwi. - Już jestem zazdrosny.
- Słyszałeś o Chavin Corporation? - zapytała Katherine.
- Jasne. - Cade sięgnął po butelkę wina i zaczął ją otwierać. - Od dawna
istniejÄ…ca firma zajmujÄ…ca siÄ™ odrestaurowywaniem hoteli i starych kamienic.
Czyżby ta gruba ryba złożyła ci jakąś propozycję?
- Owszem - przytaknęła z entuzjazmem Katherine. - Dzwonił do mnie
wiceprezes firmy. Przygotowują ogromny projekt w Pensylwanii i chcą, żebym
wykonała malowidła dla sieci ich hoteli.
- Gratulacje - powiedział Cade. Widać było, że odrobinę przygasł, choć nie
chciał tego okazać. - Fantastycznie. Najwyrazniej właśnie o tym marzyłaś.
- To nie będzie kolidowało z pracą, którą robię dla ciebie - powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl