[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ukryć palce u stóp, w nagłym przypływie przerażenia zorientowałem się,
że przeoczyłem jeden drobny szczegół. Otwór w mozaice wciąż był
odsłonięty.
33
Podsłuchiwanie łudzi, którzy weszli do pokoju, bez możliwości
zobaczenia ich postaci, szybko zamieniało się u mnie w paskudny nawyk.
Ci tutaj od razu podeszli do dziury w podłodze.
- Chryste, przyprowadz Stacey - powiedział męski głos. - I wezwij
ochronÄ™.
- Uszkodzili sejf? - spytał drugi mężczyzna.
- Trudno powiedzieć. Idz, przyprowadz Stacey.
Usłyszałem odgłos stóp zmierzających w stronę drzwi, zaryzykowałem i
wyjrzałem spod przesłony. Mignęły mi nogi i plecy mężczyzny, którego
głowa tkwiła w otworze pośrodku mozaiki. Spodnie khaki i niebieski,
robiony na drutach sweter stanowiły pewną wskazówkę na temat tego,
kogo mam przed oczami, ale dopiero kiedy wyciągnął ryżą głowę,
zyskałem pewność. Bracia Fisher wrócili z golfa dużo wcześniej, niż się
spodziewałem.
Blizniak, na którego patrzyłem, wydawał się jeszcze bledszy niż zwykle, a
niezliczone piegi wyraznie odznaczały się na tle białawej skóry. Sprawiał
wrażenie, jakby jego cierpliwość właśnie się wyczerpała, podobnie zresztą
jak zapasy żelaza w organizmie. Włożył ręce do dziury i zaczął
nadaremnie szarpać za drzwi do sejfu.
Wciąż za nie ciągnął, kiedy obok pojawiły się dwie pary nóg. Uznałem, że
następne spodnie khaki i brązowe mokasyny należą do drugiego blizniaka.
Nylonowe pończochy i czarne buty na średnich obcasach pewnie były
Stacey.
- Coś zginęło? - spytał blizniak, który stał.
- Nie wiem. Masz dzisiejszy szyfr?
- W palmtopie.
Drugi blizniak ukucnął obok brata i sięgnął do kieszeni spodni. Wyciągnął
stamtąd kompaktowe elektroniczne urządzenie i zaczął w nie stukać
metalowym wskaznikiem.
- Stacey, co się dzieje? - spytał pierwszy blizniak. - Ktoś tu był?
Stacey przeniosła ciężar z nogi na nogę.
- Nie sÄ…dzÄ™.
- Wydarzyło się coś niezwykłego?
Zaczęła przestępować z nogi na nogę szybciej.
- Mieliśmy znów próbny alarm przeciwpożarowy.
- Zgodnie z grafikiem?
- Boże, nie wiem. Nie sądzę.
Blizniacy wymienili spojrzenia.
- Sprowadz tu Ricksa. I to już!
Stacey popędziła, a blizniacy pokręcili swoimi identycznymi głowami.
Kiedy obserwowałem ich spod biurka, uświadomiłem sobie, że popełniłem
kilka błędów. Ukrywając się w pośpiechu, nie sprawdziłem, gdzie schował
się Sal, nie mogłem więc stwierdzić, czy szybko go odnajdą. Przede
wszystkim jednak moja kryjówka była daleka od ideału. Owszem, istniało
niebezpieczeństwo, że zostanę zauważony, ale co ważniejsze, ukryłem się
dokładnie w tym miejscu, w którym był przycisk otwierający mozaikę.
Po stronie plusów można zapisać to, że nie udało mi się włamać do sejfu.
Zwykle zawodowe braki nie budziły we mnie takiej ekscytacji, ale kiedy
blizniacy odkryją, że ich sejf nie został sforsowany, miałem nadzieję, że
może nie będą czuli aż takiej potrzeby, żeby wszcząć procedury
bezpieczeństwa w pełnym zakresie.
- Mam kod - powiedział blizniak z palmtopem.
- No to go podaj.
Wypowiedział na głos sekwencję, ja zaś, zapamiętując ją, poczułem, jak na
twarz wypełza mi uśmiech. Może jednak będę miał szansę dobrać się do
sejfu?
Wciąż czułem się porażony tą możliwością, gdy zerknąłem na wykres w
notesie, który trzymałem w rękach. Co najmniej dwie cyfry były błędne.
Nie mogłem sobie przypomnieć, czy to moja wina, czy też Sal nie dość
uważnie robił notatki, ale tak czy inaczej strasznie mnie to rozsierdziło.
Podejrzewam, że mógłbym się biczować jeszcze dłużej, gdyby nie
przeszkodził mi metaliczny szczęk drzwi sejfu uderzających o betonową
ścianę. Jeszcze chwila, a blizniacy wyluzują.
- Niech to szlag! - krzyknął jeden. - Mają je! Zwinęli te cholerne
kwity!
Co takiego?
- %7Å‚arty sobie, kurde, ze mnie robisz?
Och, dzięki Bogu! Droczy się z bratem..
- A wyglądam, jakbym sobie robił z ciebie cholerne żarty?
W rzeczywistości wyglądał raczej jak człowiek, który przekroczył granicę
wściekłości. Szczękę miał zaciśniętą, a oczy jak czarne wiry. Walnął ręką o
podłogę niczym sędzia kończący walkę w zapasach. Wstał i kopnął
klapkę. Pół sekundy pózniej zaskowy-czał z bólu, złapał się za palce u
stopy i zaczął skakać wkoło.
Tymczasem jego brat sam wsadził głowę do dziury. Jego ręka gorączkowo
poruszała się tam i z powrotem, póki nie ułożył kilku kupek banknotów
obok otworu.
- Tylko to zabrali?
- Tylko o to im chodziło.
Jego brat opadł ciężko na klubowy fotel, ściągnął but i przyjrzał się stopie.
Usta ściągnęły mu się z bólu, a ja zorientowałem się, że sam się krzywię w
podobny sposób. Nie ze współczucia - kiedy opadł na fotel, ten zakołysał
się na boki i zauważyłem dłoń Sala.
Blizniak na fotelu ostrożnie poruszał palcami u stóp, wciągając powietrze
przez zęby.
- To co zrobimy? - spytał jego brat.
- Myślę.
- Masz kopie, prawda?
- Pewnie, ale nie w tym rzecz. Kwity są teraz tam. - Kiwnął głową w
stronÄ™ okna wychodzÄ…cego na Strip.
- Ale nie mogą się do nas dobrać, co?
Blizniak ze zranionymi palcami popatrzył na brata.
- Myślisz, że ci ludzie wiedzą, jak się posługiwać takimi
informacjami? PrzycisnÄ… za mocno i wszystko runie.
- Może są bystrzy? Byli dość bystrzy, żeby zwinąć kwity.
Blizniak na fotelu pokręcił z żalem głową.
- Musimy szybko z tym skończyć. Gdzie się, do diabła, podział Ricks?
- Wyluzuj. Zaraz tu będzie.
Jeżeli ktokolwiek mógł się wyluzować, z pewnością nie byłem to ja. Z
trudem próbowałem ogarnąć konsekwencje tego, co właśnie usłyszałem.
Jeśli lewity skradziono, nie dostanę swojej doli od Maurice^. Co więcej,
utknąłem w miejscu przestępstwa, moja kryjówka była tak głupia, jak
tylko można sobie wyobrazić (chyba że potraficie sobie wyobrazić
maleńkiego człowieczka skulonego za fotelem klubowym, na którym
akurat siedział naprawdę wkurzony szef kasyna), a jeśli nie uda mi się stąd
jakoś uciec i zebrać sporej sumy pieniędzy, moim przeznaczeniem będzie
okrutna śmierć. To już wszystko? Czy w ogóle chciałem się zastanawiać,
co jeszcze mogło pójść nie tak?
- Co siÄ™ dzieje?
Wraz z pytaniem do pokoju wmaszerował Ricks, otwierając kieszonkowy
notatnik. Blizniacy zapoznali go z nowinami, a ja zerkałem z ukrycia,
obserwujÄ…c, jak kuca obok otworu w mozaice. OdkÄ…d go ostatni raz
widziałem, zdążył się przebrać - miał na sobie ciemnoniebieską
marynarkę, białą koszulę i zaprasowane szare spodnie - ale oczy pozostały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl