[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Parry zarechotał.
Do diaska, Georgie, nie miałem na myśli Philipa. Mówiłem o biologicznym
ojcu Maksa.
Philip był...
Philip był facetem, który się z tobą ożenił i zrobił z ciebie porządną kobietę,
ale oboje wiemy, że nie spłodził twojego syna.
Georgette nie zamierzała dłużej tego słuchać. Jak Parry śmiał odgrzebywać tak
zamierzchłą przeszłość. I to teraz, gdy rodzina powinna trzymać się razem, żeby
pokazać się w jak najlepszym świetle ludziom z okolicy. I Jolie.
Przestań wreszcie nakazała bratu. Co by było, gdyby ktoś cię usłyszał?
Zabroniłam ci wspominać o czymkolwiek, co ma związek z naszym życiem sprzed
przyjazdu do Sumarville. Obiecałeś, że dochowasz tajemnicy.
Nigdy nie pisnąłem o tym słowem. Nikomu. Nawet gdy... nawet gdy za dużo
wypiłem. W każdym razie, o ile pamiętam. Znów zarechotał. Kurczę, chyba nie
myślisz, że chcę, żeby ludzie dowiedzieli się, co wyrabiałem jako dzieciak.
Georgette wzięła brata za rękę. Jego dłoń była gładka, ze starannie
wymanikiurowanymi paznokciami. Dłoń człowieka, który od lat nie pracował
fizycznie. Ale ona znała go lepiej. Pod wypolerowaną powłoką, jaką pokazywał
światu, kryła się szumowina z rynsztoku.
Max pojechał do biura powiedziała. W porze lunchu spotka się z Garem,
żeby rozważyć dostępne opcje. Ale dopóki nie znajdziemy lepszego sposobu
rozwiązania sprawy, postaramy się, żeby Jolie czuła się w Belle Rose mile
widziana. Wyrażam się dostatecznie jasno? To córka Louisa i nie pozwolę, żeby
ktokolwiek w tym domu zle ją traktował.
Mówisz serio. Parry przypatrywał się jej ze zdumieniem. Wiesz co,
Georgie? Przez te czterdzieści lat w którymś momencie zmieniłaś się w damę.
PrawdziwÄ… damÄ™.
*
Jolie wróciła do Sumarville, ale to jeszcze nie powód do paniki. Nawet jeśli
zostanie na dłużej, co za różnica? Nie pamięta, że mnie widziała tamtego dnia. Nie
ma pojęcia, co zrobiłem. Gdyby było inaczej, wydałaby mnie wiele lat temu. Jeżeli
istniały jakiekolwiek dowody łączące mnie ze sprawą, na pewno już dawno ich nie
ma. Na szczęście władze skwapliwie uwierzyły, że Lemar Fuqua zamordował
siostry Desmond, a potem popełnił samobójstwo. Nie szukali dalej, nawet przez
myśl im nie przeszło, by sprawdzić, kto jeszcze mógł mieć motyw i możliwość
dokonania morderstwa. A Louis Royale, zaaferowany stanem zdrowia Jolie,
zupełnie się nie interesował, kto zabił jego żonę i szwagierkę. Może w głębi duszy
cieszył się, że Audrey nie żyje, i dziękował Bogu, że ktoś usunął jedyną przeszkodę
stojącą między nim a kobietą, którą kochał.
Szczęście nie opuszczało mnie przez dwadzieścia lat. Wystarczy, że będę
postępował tak jak zawsze. Nie mam się czego bać. Niczego z wyjątkiem
wspomnień z tamtego krwawego dnia. Wspomnień niedających spokoju.
Wspomnień, które mnie prześladują. Nie chciałem nikogo zabijać. Dlaczego
podsłuchałem, jak o mnie rozmawiają? Dlaczego wcześniej nie zdałem sobie
sprawy, jaka z niej wredna suka? To wszystko przez nią. Zmusiła mnie. To
wszystko przez nią. Nie dała mi wyboru. Przeklęta kobieta. Miałem nadzieję, że jej
dusza smaży się w piekle, ale odkąd zobaczyłem Jolie, wiem, że zły duch Lisette
powrócił, by mnie dręczyć.
Patrz, do jakiego stanu się doprowadziłeś. Ręce ci drżą i kręci ci się w głowie.
Dlaczego tak się denerwujesz? Bo Jolie wróciła, a to jedyna osoba, która była tam
tego dnia.
Przysięga, że nie widziała, kto do niej strzelał. A co, jeśli sobie przypomni? Co,
jeśli...
Spokojnie. Nie trać zimnej krwi. Po prostu czekaj. Wcześniej czy pózniej Jolie
wróci do Atlanty i na tym się skończy.
*
Clarice spotkała się z Nowellem w altanie. Jak zwykle miał na sobie dżinsy i
bawełnianą koszulę. Sięgające do ramion włosy były spięte w kucyk, a czoło
pokrywały kropelki potu. Ona też trochę się pociła, zwłaszcza pod piersiami.
Wiedziała, że ludzie opowiadają okropne rzeczy o niej i Nowellu. Nie była tak
szalona, jak wszyscy sądzili. Zawsze miała słabe nerwy, a jej stan pogorszył się
przed dwudziestu laty, ale valium przynosiło ukojenie. Gdy lekarze z Sumarville
odmówili wypisywania recept, znalazła w Nowym Orleanie doktora, który
zrozumiał jej problem. Lek utrzymywał duchy na dystans, tylko czasami w snach
wspomnienia wracały. Odór śmierci. Wpatrujące się w nią niewidzące oczy.
Słabnące tętno Jolie.
Nie myśl o tym! Nie wracaj do tego strasznego dnia. Jolie przeżyła, a teraz
wróciła do domu; to wystarczający powód, żeby się cieszyć.
Nowell wziął ją w ramiona i przytulił. Uwielbiała jego łagodny dotyk, pomimo
kontrowersyjnego wyglądu był dżentelmenem. I nigdy nie traktował jej jak
wariatki, inaczej niż wielu innych. Ludzie uważali ją za nieszczęśliwą. Przeżyła
tyle tragedii, mówili. W młodości straciła narzeczonego, a potem znalazła martwe
ciała sióstr i czarnoskórego ogrodnika. Nic dziwnego, że jest niespełna rozumu.
Clarice przywarła do Nowella, chłonąc jego energię i witalność i wierząc w to,
co niemożliwe że ją kocha. Wszyscy ją przed nim ostrzegali. Czasami sama
dziwiła się, dlaczego mężczyzna taki jak on mógłby się nią interesować.
Jak długo możesz zostać?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]