[ Pobierz całość w formacie PDF ]
życiu zgodnie z twoim pragnieniem. Po latach zrozumiałam, że ty też masz problemy, z
którymi musisz się zmagać. I zasługujesz na to - dodała złośliwie. - Nie o wszystkim i nie o
wszystkich decydujesz, żebyś nie wiem jak chciała. Musisz w końcu przyjąć to do
wiadomości.
I odłożyła słuchawkę.
Czas spędzony z synem Havarda był bardzo miły, ale dla Mali też bolesny. Ola Havard
okazał się pełnym życia, sympatycznym i bardzo aktywnym dzieckiem. Nie ukrywał, że od
pierwszej chwili poczuł się w Stornes bardzo dobrze, przez cały dzień deptał ojcu po piętach.
Mali stała przy oknie w izbie i patrzyła, jak ci dwaj bawią się w śniegu. Słyszała
dzwięczny śmiech dziecka i głęboki, ciepły, śmiech swojego męża. Często brał chłopca na
ręce, unosił go do góry i przytulał. Mali widziała, że nigdy o swoim synu nie zapomniał.
Zresztą ja gdzieś w głębi duszy zawsze o tym wiedziałam, pomyślała, ocierając łzy. Bo
Havard nie jest taki. Zrezygnował jednak z syna ze względu na nią, ponieważ ją kochał i nie
chciał sprawiać jej więcej bólu, niż i tak musiała przeżyć. Jest różnica między tym, co czuje
do niej, a co do Oli Havarda. I jedno, i drugie uczucie to mimo wszystko głęboka miłość.
Teraz Mali widziała to wyraznie.
Doznała bólu serca, kiedy tak stała, patrząc na nich. Nie chciała odbierać Havardowi
radości z zabawy z synem. Ale to przecież mógł być nasz syn, pomyślała z goryczą. Nie syn
jego i Laury. Tylko że wtedy, kiedy mogła dać mężowi syna, ona przegrała wszelkie szanse z
powodu szalonej, egoistycznej zdrady. To, co teraz widziała na podwórzu, było karą, na którą
sobie zasłużyła.
Wszyscy sobie bardzo cenili wizytę chłopca. Nawet Ruth ożywiała się i czytała małemu.
Dorbet też się z nim bawiła, czochrała jego grzywkę, kiedy paluszkami przeczesywał jej
gęste, jasne włosy i powiedział, że jest bardzo ładna. Najładniejsza, jaką znam, zapewniał,
wytrzeszczajÄ…c swoje wielkie, niebieskie oczy.
Mali żywiła ciepłe uczucia dla dziecka. Tyle widziała w nim z Havarda. Był otwarty i
szczery, prostolinijny, chociaż nie mówił nic przeciwko matce czy ojczymowi. Mimo
wszystko spoza słów, które wypowiadał, można było wyczytać, że w Storhaug nie powodzi
mu się zbyt dobrze. Wystarczyło tylko uważnie słuchać.
Jadł niczym koń.
- Ty bardzo lubisz jedzenie, mój mały - uśmiechnął się Havard.
- Bo tyle tutaj w Stornes jest pyszności - odpowiedział chłopczyk z buzią pełną chleba z
brązowym serem. - I zawsze przy stole jest tak miło - dodał, patrząc na zgromadzonych
promiennym wzrokiem.
- A u was w domu nie jest? - spytał Havard jakby przypadkiem, nie patrząc na dziecko.
- No też - odparł chłopiec pospiesznie. - Ale nie tak jak tutaj - dodał ostrożnie.
I Mali, i Havard poszli na górę, żeby powiedzieć małemu dobranoc. Szczuplutkie
chłopięce ręce, które poczuła na swojej szyi, sprawiły, że w oczach Mali znowu pojawiły się
łzy. Przytuliła policzek do jego ciepłej, zarumienionej buzi tak, żeby Havard tego nie
zauważył.
- Jesteś bardzo miła, Mali - wyznał chłopiec, bawiąc się jej włosami. - Bardzo, bardzo
miła. Może chciałabyś posiedzieć przy mnie, dopóki nie zasnę? To takie... dobre - dodał,
patrzÄ…c na niÄ… swoimi wielkimi oczyma.
- A mama nie odprowadza cię do sypialni? - spytała Mali wciąż przytulona do jego
policzka.
- Ja jestem przecież dużym chłopcem - odpowiedział pospiesznie. - I Knut to mówi, że
jestem dużym chłopcem. No bo przecież jestem - dodał trochę niepewnie.
Mali poczuła ból w imieniu tego malca. Co sobie Knut Gran myśli, to jego sprawa. Ola
Havard jest jednak także synem Laury. To ona powinna mieć dość rozumu, żeby takiego
małego dziecka nie posyłać do łóżka samego. Ona jednak woli chyba towarzyszyć do sypialni
bardziej dorosłym mężczyznom, pomyślała Mali z goryczą.
- A może ja bym ci trochę poczytał? - spytał Havard. - Wyjąłem książki, które i Sivert, i
Oja bardzo lubili, kiedy mieli tyle lat co ty.
- A masz czas? - spytał chłopiec z rozpromienionym wzrokiem.
- Oczywiście, że mam - odparł Havard leciutko ochrypłym głosem.
- W takim razie ja wracam na dół - oznajmiła Mali. - Będziecie sobie mogli z Havardem
poczytać i porozmawiać w spokoju.
- I nie spiesz się - powiedziała, zwracając się do Havarda. - Poświęć mu tyle czasu, ile
zechcesz.
Ich spojrzenia się spotkały. Mali znowu dostrzegła w oczach męża tę bezgraniczną
wdzięczność.
Cicho zamknęła za sobą drzwi.
Mały nie chciał wracać do domu.
- Czy nie mógłbym tu zostać jeszcze trochę? - spytał, kiedy Mali zaczęła pakować jego
rzeczy. - Obiecuję, że będę grzeczny...
- Ale ty jesteś grzeczny - zapewniła Mali i pogłaskała go po policzku. - Jesteś bardzo
grzeczny i posłuszny. Tylko przecież obiecaliśmy, że wrócisz do domu dzisiaj, więc sam
rozumiesz, że musimy słowa dotrzymać.
- A będę mógł przyjechać jeszcze raz? - spytał z błyszczącymi oczyma.
- Oczywiście, że będziesz mógł - odparła Mali z uśmiechem. - Prawda, Havardzie, że
będzie mógł?
- No pewnie, dlaczego by nie? - powiedział Havard, wkładając buty. - Przyjedziesz
znowu, kiedy tylko zechcesz.
- To czy mógłbym w przyszłą niedzielę? - spytał malec z nadzieją w glosie.
- Musimy o to zapytać twoją mamę - odpowiedział Havard, nie patrząc na Mali. - I chyba
wiesz, że teraz wszyscy mają mnóstwo roboty, bo zbliża się Boże Narodzenie.
- Ja mogę wam pomagać we...
- A jak myślisz, co twoja mama na to? - zastanawiał się Havard, próbując się uśmiechać. -
Ona pewnie by chciała, żebyś jej także pomagał, ty, taki zdolny i zręczny.
Chłopiec nie odpowiadał. Wydawało się, że blask zgasł w jego oczach. Włożył czapkę na
głowę i nie mówił już nic więcej. Mali stała pośrodku izby i czuła się rozbita. %7ływiła dla tego
dziecka jak najlepsze uczucia, ale też ogarnął ją strach, że jeśli malec zadomowi się w
Stornes, to wraz z nim pojawi siÄ™ tu i Laura.
Mali musiała przyznać sama przed sobą, że boi się Laury nie tylko ze względu na Havarda.
Po tym, co tamta powiedziała przez telefon, Mali zastanawiała się, co Laura właściwie wie na
temat wydarzeń w Stornes. Była przekonana, że gdyby zdobyła jakieś dowody przeciwko
niej, to nie zawaha się przed ich wykorzystaniem. Zrobi wszystko, by zdobyć Havarda, i nie
będzie się zastanawiać, jakie konsekwencje to przyniesie dla innych. Laura taka jest.
- Havard zapyta twoją mamę, kiedy dzisiaj będzie z nią rozmawiał - obiecała chłopcu. -
Możliwe, że będziesz mógł do nas przyjechać między świętami i Nowym Rokiem. Ale też
może mieć wiele innych zajęć, tak że...
- Nie, ja nie chcę - powiedział chłopiec pospiesznie. - Ja mógłbym przyjechać w Wigilię.
- W Wigilię? - Mali patrzyła na niego zaskoczona. - Ale czy to nie przyjemniej być wtedy
w domu? Ze względu na prezenty i...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]