[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tego spotkania. Powiedz więc, co cię trapi?
- Nic mi nie jest - Abby wyznała z trudem.
- Chciałaś mnie widzieć? -
- Tak - odetchnęła głęboko.
- Dlaczego? - Jake uniósł brwi. - Mówiłem, że przyjdę
na lotnisko.
- Po prostu pomyślałam... To znaczy... Max będzie
na lotniku - skończyła niezręcznie.
- Rozumiem - Jake uśmiechnął się.
Jego spojrzenie sprawiło, że miała ochotę skryć się
w mysią dziurę. O Boże, pomyślała z przerażeniem,
teraz wie, że mi na nim zależy. Nigdy nie powinnam
była zadzwonić, a tym bardziej przyjść.
Pragnęła tylko jak najszybciej odejść. Obróciła się
raptownie, ale nim zdążyła chwycić żakiet, poczuła na
karku dłoń Jake'a i to ją powstrzymało.
- Dlaczego nic nie powiedziałaś wczoraj? - spytał
przyciszonym i tak zmysłowym głosem, że aż przeszedł
jÄ… dreszcz.
- Nie powiedziałam? - spytała niepewnie. - Nie
powiedziałam czego?
- %7łe pragniesz mnie tak samo jak ja ciebie - wyznał
ochryple. - Czy zdajesz sobie sprawę z tego, ile wysiłku
włożyłem w to, by panować nad sobą?
Abby w ogóle nie przeszkadzało, że palce Jake'a dość
mocno wpijały się w jej kark.
NIEDYSKRECJA
91
- Ależ myślałam...
- Co myślałaś? - Jake drugą ręką głaskał aksamitną
, j skórę jej policzka.
- Przecież za trzy godziny odlatuję do Londynu.
- Ja też - z prostotą dodał Jake, a Abby wlepiła
w niego oczy.
- Jak to?
- OczywiÅ›cie. Nie mogÅ‚em pozwolić, by nasza znajo­
mość skończyła się wczoraj wieczorem.
Abby nic nie rozumiała.
- Nie mogłeś... - szepnęła bez sensu.
- Nie - oświadczył sucho. - Nie jestem aż tak
bezinteresowny. PragnÄ™ ciÄ™ Abby. %7Å‚adnej kobiety tak
nie pożądałem jak ciebie. Jesteś inna. Nie wiem dokładnie,
na czym to polega. Wydajesz się nietknięta. A może
raczej niedotykalska?
Nadal głaskał jej policzek, ale nie zauważył, że słysząc
te słowa, lekko zarumieniła się. Poza tym, nawet jeśli
coś dostrzegł, pewnie uznał, że tak zareagowała na to,
co mówił.
- Nie chciałem cię do niczego zmuszać, ani tym
bardziej wystraszyć. Nie mogłem zepsuć tego związku,
który będzie czymś ważnym dla nas obojga.
Abby zadrżała, gdy jego ręka przesunęła się po jej
szyi na dekolt, by zatrzymać się na cienkim ramiączku
stanika. Miał bardzo silne i jednocześnie niewiarygodnie
delikatne dłonie.
- Powiedz, jak modelka, która jest tak pewna siebie
na wybiegu, sprawia, że czuję się, jakbym dotykał
dziewicy. Nie jesteś przecież dziewicą, Abby? Niemożliwe,
by spotkało mnie aż tak wielkie szczęście.
Abby zawahała się, lecz zaprzeczyła ruchem głowy.
- Nie.
- Nie - Jake powtórzył za nią z lekkim żalem w głosie.
- Ale to stało się dawno temu, prawda?
- Tak - Abby potwierdziła szybko.
- I on cię zranił - Jake ciągnął ochrypłym głosem.
NIEDYSKRECJA
93
gniewał się, a na jego twarzy zobaczyła coś na kształt
uśmiechu.
- Naprawdę? - spytał, uwalniając dłonie z jej uchwytu,
co wprawiło ją w pewne zawstydzenie. - Abby, nie wierzę
w to. Jesteś zbyt wrażliwa. Po prostu miałaś niedobre
przeżycia. To wszystko. Chcesz, żebym cię przekonał?
Abby znów oblizała wargi, a gdy to robiła, Jake
pochylił się i dotknął jej języka koniuszkiem swojego.
Zaskoczona poÅ›piesznie schowaÅ‚a jÄ™zyk do ust. NieÅ›wiado­
mie delektowała się z lekka miętowym smakiem, który
zostawił Jake. On tymczasem nagle odwrócił się.
- Zniadanie - oznajmił, wskazując dłonią stół. Abby
wiedziała, że nie będzie mogła nic przełknąć. %7łałowała,
że brakowało jej odwagi, by pójść za nim i objąć go.
Największym jej marzeniem było przytulić twarz do jego
pleców.
Jake zatrzymał się i popatrzył na nią, gdy tak stała
milcząca i nieruchoma. Na jego twarzy malowało się
napięcie, jakby również marzył o czymś nieosiągalnym.
Z rozpaczą wpatrywała się w niego, bo chciała mu
pomóc, a nie wiedziała jak.
- Na litość boskÄ…, nie patrz siÄ™ tak na mnie - powie­
dział niespodziewanie szorstkim głosem, wprawiając Abby
w osłupienie. - Niemożliwe, żebyś była aż tak naiwna.
Usiądz i zjedz śniadanie. Ja muszę wziąć prysznic.
- Jake... - Abby zrobiła krok do przodu.
- Nie martw się - powiedział, widząc jej zatroskanie.
- Zaraz wracam. Zjedz coÅ› i napij siÄ™ kawy.
- Nie chcę nic jeść - oświadczyła twardo. Zrobiła
jeszcze jeden krok w jego kierunku. - Jake, nie idz,
proszę. Przepraszam, że jestem taka rozmazana. Nie
mogę się opanować.
Nie myślała, że zbierze tyle odwagi, by podejść do
niego. Zawahała się, gdy była już całkiem blisko
i zamierzała objąć ramionami jego szyję.
- Pocałuj mnie - szepnęła. Serce waliło jej tak mocno,
że z pewnością Jake słyszał. - Proszę.
t
94 NIEDYSKRECJA
Jake zacisnął zęby, próbując jeszcze zapanować nad
swoim ciałem i uczuciami. Nie zdało się to na nic. Objął ją
drżącymi ramionami, a ponieważ stała z odchyloną do
tyłu głową, ich usta od razu się odnalazły.
Chciała się odsunąć, ale Jake nie pozwolił, by to
zrobiła. Dotychczas zawsze puszczał ją, kiedy tylko
chciała. Teraz jednak ujął jej twarz w dłonie i językiem
usiłował rozchylić jej mocno zaciśnięte usta. Oddychając
coraz szybciej, Abby z trudem powstrzymała się, by nie
odepchnąć jego rąk od swojej twarzy. Raptem doszła do
wniosku, że wcale nie pragnie tego, co się działo. %7ładne
uczucie nie było warte strachu, który wzbudzał w niej
Jake.
Musiała go zatrzymać, a nie chciała się z nim szarpać.
Wolała perswazję słowną. Gdy jednak rozchyliła wargi,
by coś powiedzieć, Jake wepchnął język do jej ust. Ich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl