[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nauczycieli... U stóp Jezusa podczas aktu dziękczynienia uznaję swoją pychę i upokarzam się
bardzo często. Wtedy nade wszystko rozumiem, czym jestem ja, a czym jest Jezus. On,
władca mego serca, poniżył się aż do krzyża... a ja, grzesznik, chcę się wywyższyć".
Modliłem się specjalnie o łagodność".
271 i
Przejście do niższego seminarium przyniosło Andrzejowi wiele zmartwień. Bał się
sprzeciwu ojca i sprawienia mu przykrości. Męczył się, zanim wyjawił swoje plany. Ale
czuję pisał do księdza że dopiero w seminarium będzie mi z wielu względów dobrze.
W nauce nikt mi nie będzie przeszkadzał, a w praktykach pobożnych uniknę rozproszenia
myślowego, skupię się lepiej. W ten przynajmniej sposób wyobrażam sobie przyszłe życie w
seminarium i myślę, że się nie mylę". Matka znała plany syna. Ojciec zgodził się. Dnia 11
pazdziernika 1916 r. Andrzej zostaje uczniem niższego seminarium w Luxeuil.
W dniu 29 listopada Andrzej zachorował. Przechodzi zapalenie płuc, opłucnej, wysięk w
płucach. Trzy miesiące długich godzin leżenia. Andrzej marzy: Niebawem wstanę, wrócę
do seminarium, do nauki". Jestem zbyt słaby do wielkich dzieł, będę proboszczem w małej
wiosce i tak będę szczęśliwy, że poznam osobiście wszystkich parafian. Będę kochał swoją
trzódkę. Z dochodów probostwa będę brał dla siebie tylko tyle, ile najkonieczniej potrzeba.
Resztę obrócę na salę zajęć, katechizację, odczyty, biblioteki... Codziennie odwiedzać będę
chorych lub też jakąś rodzinę moich parafian... Nie będę miał innej troski prócz starania o
zbawienie dusz".
Gdy konał, zakonnica zaczęła mu podawać słowa modlitwy. Powiedział do niej po prostu:
Modlę się ciągle". Uczniem niższego seminarium był tylko niecałych pięć miesięcy. Zmarł
3 marca 1917.
Osobowość Andrzeja Milliot już jest, mam wrażenie, na tyle zarysowana, że czytelnik
zobaczy całą wymowę tych tekstów, na podstawie których można mówić o wielkiej klasie
duchowej Andrzeja, czyli o jego wielkiej miłości do Boga.
To, co dotychczas cytowałem, może jeszcze charakteryzować każdego dobrze
wychowanego i głęboko religijnego chłopca. Ale teksty, które przytoczę, są wynikiem i
znakiem już specjalnej sytuacji duchowej. Takich słów nie mówi każdy głęboko religijny
człowiek. To może powiedzieć tylko ktoś, kto bardzo jest przeniknięty miłością Bożą. Innym
ludziom takie ujęcia nie przyjdą do głowy. Nie będą ich własnymi słowami, jeżeli
oczywiście ci ludzie utrzymają się w sytuacji prawdy, poza próżnością, kłamstwem i na-
bytymi z lektury formułami.
Cztery sprawy wysoko w moim odczuciu wynoszÄ… Andrzeja Milliot:
Przede wszystkim nieustanna modlitwa, wyrażająca się w stałym pragnieniu Komunii św. i
w ciągłym zwracaniu woli, a także myśli do Boga. Modlitwa jest znakiem miłości do Boga,
utrwalaniem tej miłości w duszy, ciągłym wnikaniem w miłość Bożą.
Czynna miłość blizniego, wyrażająca się w trosce o dobre życie religijne kolegów i w
trosce, a konkretnie w modlitwie za przyszłych parafian.
Bezinteresowne, z samej tylko miłości szukanie Boga i wybór Boga, wyrażający się w
potraktowaniu czystości jako skutku miłości Bożej; rozumiał, że być czystym znaczy kochać
Boga nade wszystko.
Głęboka, bolesna skrucha, prawie nieustanny żal za grzechy, znak prawdziwego
nawrócenia, powrotu i trwania przy Bogu.
A teraz teksty, których lektura doprowadziła do sformułowania powyższych punktów.
Ad 1. Już cztery dni nie mogłem komunikować. Bardzo się to nieszczęśliwie złożyło. W
tym tygodniu niestety opuściłem dwie Komunie Zw., ponieważ niedomagałem i musiałem
odpocząć... W ciągu tych dni odczułem najlepiej konieczność Komunii św. i zapewniam
księdza, że brakowało mi czegoś równie niezbędnego, jak pokarmu. Czy zresztą Komunia
Zw. nie jest chlebem powszednim dusz?"
Trzeba... , abym z całego serca wyrwał wszystko, co nie jest Boże".
Jezus patrzy na mnie. Zrobiłem ramkę do obrazka Serca Jezusowego, który mi przysłałeś
z Montmartre, i postawiłem go na biurku. Jezus patrzy na mnie; ilekroć podniosę oczy od
pracy, widzę Go i myślę
miłym Gościu, którego przyjąłem rano w Komunii św. Do ilu dobrych czynów, modlitw,
aktów miłości zachęcił mnie Jego widok. Hu grzechów pozwolił mi uniknąć!"
Ad 2. Gdy widzę którego z kolegów, przystępującego do Komunii Zw., co zdarza się zbyt
rzadko, obawiam się zawsze, że nie posiada należycie dobrego usposobienia, i modlę się
bardzo. Chciałbym, aby przystępowali do Komunii św. jak najliczniej
jak najczęściej, ale nie wiem, jak do tego doprowadzić. Spróbuję przemówić w
odpowiedniej chwili; tak bym pragnÄ…Å‚ ich dobra".
Komunikowałem dziś na intencję dusz, które mi kiedyś zostaną powierzone".
Trzeba... , abym nie zapomniał o duszach, którymi będę w przyszłości kierował i które
będę prowadził do zbawienia".
Ad 3. Jakże bym chciał należeć całkowicie do Jezusa. Trzeba mi bardzo twej pomocy, mój
kochany przewodniku, abym mógł żyć cały dla Jezusa. Nie przestrasz się i nie pomyśl, że
przestałem kochać Chrystusa, przeciwnie, ale jestem słabym krzewem, potrzebującym
podpory... Gdy pomyślę o Jezusie w Hostii, jestem gnębiony własną nikczemnością, czyli
tym, że tak mało czynię, aby wznieść się ku Niemu".
Trzeba... , abym wzrastał w pobożności, żarliwości i czystości".
Czystość to tylko miłość Boża; kochając Boga jesteśmy z konieczności czyści".
Ad 4. Trzeba..., abym odpokutował za błędy i płakał nad grzechami".
Jestem czysty i tak wiele płakałem nad swymi grzechami, że mogę patrzeć w niebo".
A teraz uwagi, wyjaśniające to zdumienie, które tak bardzo porusza czytelnika notatek
Andrzeja Milliot.
Pamiętajmy, że mówi to szesnastoletni chłopak. W tym wieku refleksja często nie jest
rozwinięta, a tym bardziej refleksja religijna. I więcej. Tak dojrzałe omawianie swego życia
religijnego wskazuje na specjalistę-praktyka. Andrzej zresztą nie wie, że mówi o
autentycznie wielkich wydarzeniach w swej duszy. Andrzej nie zna przecież jeszcze
mistyków i teorii ascetycznych.
Dla znawców tych teorii ma wielką wymowę powiedzenie: Tak wiele płakałem nad
swymi grzechami, że mogę patrzeć w niebo". Skrucha głęboka nie pojawia się łatwo w
człowieku, tym bardziej w duszy szesnastoletniego chłopca. Trzeba już bardzo kochać, by
wiele płakać nad swymi grzechami". Znamy tę skruchę w życiu na przykład Anieli z
Foligno, Katarzyny Genueńskiej, Małgorzaty z Kortony, Franciszka z Asyżu. Aniela w
cudownych słowach opowiada o męce żalu z tego powodu, że nie kochała Boga całkowicie i
rzeczywiście na serio. Katarzyna przechodzi mękę prawie czyśćcową, gdy uświadamia sobie
świętość Boga i własną nędzę. A jakże cierpi Małgorzata z Kortony. W ogromnym bólu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]