[ Pobierz całość w formacie PDF ]

urzeczona. A przecież chciała mu tylko trochę utrzeć nosa!
Pół godziny pózniej, kiedy już ostatnie z dzieci zostało odebrane przez rodziców,
podszedł do Lizzy, poprawiając zmierzwione włosy.
- Powiesz mi wreszcie, o co chodzi? A może najpierw każesz mi prowadzić lekcję
z najbardziej uciążliwą klasą w szkole? - zapytał z ironią.
Westchnęła, nie wypowiadając ani słowa.
- Albo ze mną porozmawiasz, albo... - urwał, zaciskając zęby.
- Albo co? - odparła wyzywającym tonem. - Nie dasz pieniędzy na naszą szkołę?
R
L
T
- Brzydzę się szantażem. - Jego spojrzenie było niemal proszące. - Możemy pójść
gdzieÅ› na kawÄ™?
Wiedziała, że nie da jej spokoju. Czy naprawdę łudziła się, że pozbędzie się go ze
swojego życia, ignorując telefony? Nie. Chciała tylko odwlec w czasie tę konfrontację.
- Za rogiem jest pub - bąknęła niechętnie. - Poczekaj tu na mnie. Muszę zamienić
kilka słów z panią Evans.
Pół godziny pózniej siedzieli już przy stoliku w tradycyjnym angielskim pubie.
Louis zamówił kufel ciemnego piwa, a Lizzy lampkę czerwonego wina.
Nie wiedziała, jak się zachowywać, co mówić, co myśleć, co czuć.
- Co ostatnio porabiałeś? - zapytała z wymuszonym uśmiechem.
- Byłem zagranicą. Delegacja. Interesy - recytował jak automat.
- Jak się udał wyjazd?
Zignorował jej pytanie, wyraznie zirytowany tą sztuczną pogawędką. Lizzy rów-
nież zrzuciła uprzejmą maskę. Nie miała powodu, by być dla niego miła.
- Gratuluję. Udało ci się. Pewnie jesteś z siebie dumny i zadowolony - rzekła, wy-
krzywiajÄ…c usta.
- Nie rozumiem, co masz na myśli.
- Zgadnij.
- Nie bawiÄ™ siÄ™ w zgadywanki.
Spojrzała na niego z jawną niechęcią.
- Przybyłeś do Crossfield House z misją rozbicia związku mojej siostry i Nichola-
sa, ponieważ uznałeś, że Rose na niego nie zasługuje. Brawo, dopiąłeś swego.
Jednym haustem wypiła pół kieliszka wina, choć wolałaby chlusnąć nim w twarz
swojemu rozmówcy.
Louis skrzywił się. To konkretne zwycięstwo miało gorzki smak. Rose nie była
perfidną naciągaczką. Już dawno temu zmienił na jej temat zdanie, ale nie raczył powia-
domić o tym Lizzy.
- Jak do tego doszło? Ostatnio nie rozmawiałem z Nicholasem.
R
L
T
- Kilka dni po twoim wyjezdzie Rose przyszła do domu zalana łzami. Nic dziwne-
go. Po tym, co usłyszała od twojej dziewczyny, Jessiki...
- Ona nigdy nie była i nie będzie moją dziewczyną - zaznaczył z emfazą. - To tylko
siostra mojego bliskiego przyjaciela. Nie jest w moim typie. Ale jeśli chcesz być o nią
zazdrosna, proszÄ™ bardzo, bÄ…dz!
Zazdrość, czyli cecha, której szczerze nie znosił u kobiet, u Lizzy by mu nie prze-
szkadzała. Przeciwnie, dodawałaby ich relacji nieco pikanterii. Byłaby dodatkową pod-
nietÄ….
- Nie jestem zazdrosna - zaprzeczyła, lecz jej głos zabrzmiał jak słabe echo. - Je-
stem rozczarowana postawą Nicholasa. Widział, że Rose jest w nim szaleńczo zakocha-
na, ale posłuchał ciebie. Jakie to uczucie, wywierać tak silny wpływ na drugiego czło-
wieka? Czy to cię napawa poczuciem władzy i kontroli? Podnieca w jakiś chorobliwy
sposób? - pytała gorączkowo, jej głos ociekał jadem. - Zrujnowałeś życie mojej siostrze!
- Jestem pewien, że przesadzasz - odparł spokojnie.
- Ani trochÄ™!
- Co Jessica powiedziała twojej siostrze?
- Sam jÄ… o to zapytaj.
- Mów - rozkazał.
Przeszyła go nienawistnym spojrzeniem.
- Jessica powiedziała, że Nicholas postanowił wyjechać z Crossfield. Zakończył
doglądanie remontu posiadłości i nie musiał już tam dłużej siedzieć. Nie uprzedził Rose
o swoim wyjezdzie. Po prostu pewnego ranka odkryła, że go nie ma.
- To nie w jego stylu - ocenił chłodno.
- Jak widać, nie znasz go aż tak dobrze.
- Czy Rose udało się skontaktować z Nicholasem? Czy może tylko rozmawiała z
JessicÄ…?
- A po co miałaby do niego dzwonić? Czuje się upokorzona. Nie chce mieć z nim
nic wspólnego. Chce o nim jak najprędzej zapomnieć. Wróciła do pracy w butiku. Do
swojego dawnego życia. Nie zasługuje na nią ktoś, kto nie jest zainteresowany poważ-
nym, głębokim związkiem.
R
L
T
- Gwoli ścisłości - zaczął powoli - uciąłem sobie krótką, męską pogawędkę z Ni-
cholasem od razu po przybyciu do Crossfield, ale nie wywierałem na niego żadnej presji.
Powiedziałem, że to jego decyzja, jego życie. Nie mam w zwyczaju sterować losami in-
nych ludzi.
Nie wierzyła w jego słowa. Po prostu boi się przyznać do popełnienia zbrodni, po-
myślała gniewnie.
- Jessica powiedziała, że Nicholas zamierza się ożenić z twoją siostrą.
- Z Giselle? - zdumiał się. Przytaknęła.
- Jessica wie też o mnie i o tobie... o nas - wydukała ledwie słyszalnie.
Louis osłupiał.
- Skąd wiesz? Powiedziała ci to osobiście?
- Nie. Wtajemniczyła Rose. Moja biedna siostra nie miała pojęcia, co powiedzieć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl