[ Pobierz całość w formacie PDF ]
roli zbytecznie, przy czym okraszała to popisami w stylu cip, cip , wprost że-
nującymi. Wyszłaby ze mną z kina po cichu przed końcem filmu, ale nie mogła.
91
Zobowiązała się, że po filmie jeszcze wystąpi w celach reklamowych, i wystąpiła.
Przeszła przez to wspaniale, niosła triumf w obu rękach, gwiazda w każdym calu,
niczym nie zdradzając, że do głębi uświadamia sobie swoją klęskę. Dowiodła mi
w ciągu tych kilku minut, jak wielką jest aktorką. To był jeden z występów w jej
karierze rzeczywiście znakomitych.
Kiedy wracaliśmy do domu limuzyną wynajętą na ten wieczór, płakała.
W mieszkaniu wybuchła. Chodziła tam i z powrotem, rozrzucając rzeczy i miota-
jąc przekleństwa, o których znajomość nigdy jej nie podejrzewałem. Do wszyst-
kich diabłów wysyłała operatora, reżysera i charakteryzatora. Krzyczała, że da-
wali jej zbyt ostre światło, ujmowali ją pod złym kątem, i stawiała im dziesiątki
innych zarzutów zbyt fachowych, żebym mógł je zrozumieć. Na premierze była
w oryginalnej sukni paryskiej, kosztownej ponad wszelkie wyobrażenie dla czło-
wieka takiego jak ja, niedawno zwolnionego z wojska. Podarła teraz tę suknię
i podeptała. Wszystkie moje słowa pociechy, otuchy, miłości, tylko obijały się jej
o uszy. Nic do niej nie docierało.
Nasze małżeństwo przyjęło od tamtego wieczora nowy kierunek, fatalny kie-
runek, nie dlatego, żeby powstał jakikolwiek rozdzwięk pomiędzy nami. Po prostu
Alicja miała miejsce wyłącznie na jedno zainteresowanie w życiu samą sobą.
Była gwiazdą nad gwiazdami, zanim jej film pokazano, napawała się oczeki-
waniem triumfów. Zmiechem odpowiadała na każde napomknięcie o konieczno-
ści liczenia się z groszem i uważała za rzecz zabawną to, że ja chcę przynajmniej
płacić swój udział, jeśli już nie pokrywam sam wszystkich wydatków. Bawiło ją
także moje poczucie bezradności na jej terenie zawodowym, strapienie, że nie
mogę jej pomagać w żaden konkretny sposób. Ona to ona, stworzona do wielkich
pieniędzy, ról coraz większych, nie potrzebująca nikogo. Nie byłaby taka, gdy-
by nie ten film, który, zanim wszedł na ekrany, stanowił dla niej lądowanie na
Księżycu już dokonane. Niełatwo dała się ściągnąć z powrotem na Ziemię.
Teraz zbyt ostrożnie wydawała pieniądze, nie skąpiąc tylko na własne wydat-
ki, zwane przez nią koniecznością zawodową . Zaczęła uganiać się za reżysera-
mi, producentami i najróżniejszymi ludzmi z branży filmowej w sposób, moim
zdaniem, żałośnie oczywisty. Do mnie odnosiła się niecierpliwie, czasami okrut-
nie bez żadnego powodu. Kiedy indziej przerażona i w defensywie potrzebowała
mnie, żebym ją uspokajał.
Ja chcę być wielką aktorką, Kirk powiedziała kiedyś w spokojniejszym
okresie. Chcę być największą pod słońcem. Proszę, zrozum to. Nie będę się
oszczędzała. Będę pracowała ciężko. Ale chcę być największa.
Największa w czym? zapytałem. W komedii? W tragedii? W sztuce
salonowej?
W czym się da. Będę robiła wszystko, czego ode mnie zażądają. Wszystko.
Znów dzieliła nas przepaść nie do przebycia. Alicja w gruncie rzeczy nie miała
celu. %7ładen głos wewnętrzny nie nakazywał jej poświęcić życia i energii i myśli
92
pełnych nadziei jakiemuś szczególnemu zamierzeniu. Ona jedynie chciała być
wielka.
Zrozumieć aktorkę to niemożliwość dla każdego, nawet dla mężczyzny, który
z nią żyje. Ni stąd, ni zowąd w najbardziej niespodziewanych chwilach wydawała
dziwne dzwięki, coś takiego jakby głosem wygrywała gamy bezsensownych słów.
Godzinami ćwiczyła przed lustrem, bez krzty poczucia humoru, robiąc różne mi-
ny, wywracając oczami, wykrzywiając usta, studiując wszelkie gesty i skręty ciała
z powagÄ…, ze skupieniem, ze wzrokiem utkwionym w czymÅ› widocznym tylko dla
niej, czołgała się i postukiwała palcami w podłogę. Wykuwała na pamięć stronice
nudnych książek i deklamowała je, żeby łatwiej uczyć się ról.
To była praca, ciężka praca. To było życie poświęcone sprawie. W tym Alicja
nie przesadzała. Dopóki nie zmądrzałem, przeszkadzałem jej nieraz jakąś uwagą
bądz pytaniem. Doprowadzałem ją do wściekłości. Nie tolerowała mnie wtedy.
Nie obchodziło ją ani trochę, co ja robię, czy chcę robić. Czasami tylko nastę-
powało krótkie interludium pozornego zainteresowania, bardzo powierzchowne-
go. Wymagała, żebym rzucał wszystko w jednej chwili na byle skinienie i towa-
rzyszył jej bądz służył jako goniec. Ona była osią świata, a ja musiałem kręcić się
wokół niej. Taką już miała mentalność. Nie wiedziała, rzeczywiście nie wiedziała,
że jest samolubna.
Wydawała mnóstwo pieniędzy na telefony do Hollywood, do agentów i re-
żyserów i do najróżniejszych ludzi. Ale w Hollywood nie interesowano się nią
po filmie Nie miałam się w co ubrać . Jej kontrakt wygasł bez przedłużenia, jej
agent stał się nieuchwytny. Traciła tylko czas i nawet ja, laik, wiedziałem to, cóż,
kiedy powiedzieć jej tego nie mogłem. Ostatecznie zadecydowała, że musi tam
pojechać.
Trzeba tam być powiedziała trzeba tam być na miejscu. Telefony nie
zdadzÄ… siÄ™ na nic, Kirk.
Nasze pierwsze Boże Narodzenie spędziliśmy więc na Beverly Hills w ruj-
nująco dla nas kosztownym hotelu. A zamierzałem zabrać ją na te święta do St.
Louis, żeby zrobić przyjemność mojej rodzinie.
Na Zachodnim Wybrzeżu czułem się zagubiony. Nie mogłem chodzić na wy-
stawy malarstwa, rozmawiać z plastykami ani, co najważniejsze, pracować. By-
łem tylko marionetką i nie mogłem zrozumieć, czego Alicja szuka w Hollywood.
Dlaczego nie wracasz do teatru? zapytałem. W teatrze masz pozycję
ugruntowaną. A te roztrajkotane filmy nie są funta kłaków warte.
Zacisnęła usta.
Chcę jeszcze pokazać się na ekranie.
Chciała, rzecz jasna, przekreślić porażkę, udowodnić, że to ktoś inny ponosi
winę za wszystko, co niedobre w Nie miałam się w co ubrać ; zawsze musiał po-
nosić winę ktoś inny, podczas gdy ona szła przez ten świat niezwyciężona, wyższa
ponad wszelkie błędy, wszelkie uchybienia, ponad ludzką słabość i ludzką złośli-
93
wość. Ja wciąż pod ręką, a więc kozioł ofiarny, wiedziałem sporo o tym właśnie
makijażu Alicji. Chociaż tak się odżegnywała od teatru, ledwie zatelefonował jej
agent nowojorski, zgodziła się przyjąć propozycję, którą przedłożył.
To był podobny do Dziewczyny jak Emily lekki musical i Alicja znów wy-
stąpiła jako subretka. Przed premierą w Nowym Jorku zespół przez trzy miesiące
jezdził z tym spektaklem po całych Stanach. Alicja zastąpiła Ewę Cowle, która
była jedynym minusem tego przedstawienia. A rola w wykonaniu Alicji natych-
miast stała się jednym z największych plusów, bombą nad bombami.
Po premierze Alicja uszczęśliwiona bardzo pochlebnymi wzmiankami w re-
cenzjach uspokoiła się na długo, przy czym trochę tego uszczęśliwienia kapnęło
na mnie. Nastąpiły dobre czasy. Nawet zabrałem się jakoś do roboty.
W tamtym właśnie okresie namalowałem obraz, o którym przedtem dużo my-
ślałem. Zatytułowałem go roboczo Auk portalu ozdobiony płaskorzezbami, pro-
jekt szczegółowy . Namalowałem połowę portalu jakiejś tam katedry i na nim
oczywiście głowy. Były to głowy wybitnych pisarzy, aktorów, aktorek, malarzy,
gwiazd operowych, jak gdyby wykute z kamienia na wzór starych podobizn świę-
tych. Spróbowałem wkroczyć śmiało w dziedzinę, która mnie urzekała odtwa-
rzanie pracy rzezbiarza farbą na płótnie.
Ten jeden obraz pozyskał mi prawo wstępu do Ludwiga Lorensona i dał po-
czątek prawdziwej przyjazni. Od tego też zaczęła się miła znajomość z Neilem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]