[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jak minął dzień? - spytał Marco, podchodząc nagle do stołu, podnosząc
ją z krzesła, zajmując miejsce i sadzając ją sobie na kolanach.
- Doskonale. A nawet jeszcze lepiej - odpowiedziała i przytuliła głowę do
jego ramienia.
- CieszÄ™ siÄ™. Babcia jest...
- ...niesamowita. To prawda.
Siedzieli tak w szóstkę i gawędzili jeszcze przez godzinę, nim Marco
stwierdził, że pora iść. W drodze do domu nie rozmawiali.
Dopiero w mieszkaniu Caitlyn zauważyła:
- Twoja babcia jest zupełnie inna od mojej.
- Wiesz co? Chyba pierwszy raz od ślubu wspominasz o kimś ze swojej
rodziny. W jaki sposób inna?
- Obie sÄ… silnymi kobietami, ale moja babcia jest bardzo sztywna.
Surowa. Twoja za to nie.
- Niech zgadnÄ™. Twoja wyznaje zasadÄ™ uwierzÄ™, jak zobaczÄ™", tak? I to
właśnie ci wpajała, zgadza się?
- Nie miała zbytnio wyboru. Wychowywała mnie sama, wiesz? A może i
nie wiesz. - Spojrzała na niego nagle z zażenowaniem. - Przepraszam.
Mówiłam to Lazzowi, nie tobie.
76
S
R
Na szczęście Marco się nie obraził.
- To opowiedz mi teraz - zarządził.
- To stara i dość smutna historia - zaczęła, przebierając się jednocześnie.
Jak zwykle, tak i teraz dziwiła się swoim brakiem skrępowania w obecności
Marca. Inna sprawa, że było jej z tym dobrze. - Mój dziadek potrafił czarować
kobiety.
- %7łe co? - spytał, bawiąc się krawatem niczym lassem i próbując zarzucić
jej go na szyjÄ™.
- Obiecywał złote góry, ale żadnych obietnic nie dotrzymywał.
- Pijesz do mnie? To by tłumaczyło, dlaczego się tak niepokoisz. Nie
znasz mnie jeszcze na tyle, by wiedzieć, że ja dotrzymuję obietnic.
- Trochę tak - przyznała. - Widzisz, on ją wciąż namawiał, by zostawiła
pracÄ™ i doskonale zapowiadajÄ…cÄ… siÄ™ karierÄ™, a w tamtych czasach niewiele
kobiet miało szansę na awans. Roztaczał przed nią wizje życia w słodkim
domku za pomalowanym na biało płotkiem; wiesz, te rzeczy: stół dla sześciu
osób, wspólne obiady, piegowaty synek z procą w tylnej kieszeni spodni
czekający na kochanego tatusia. I oczywiście ukochana córeczka tatusia z
kucykami i w sukience z falbankami też...
- I na czym się skończyło?
- Na rozpadajÄ…cej siÄ™ ruderze, hamburgerach z McDonalda i wiecznie
wrzeszczącej córce cierpiącej na kolkę. Jakoś nie przyszło mu do głowy, że
aby marzenia się spełniały, trzeba też pracować i zarabiać pieniądze. Jak tylko
urodziła się moja matka, ojciec zniknął. Znalazł sobie nowe marzenia...
- A co się stało z twoją babcią i z matką?
- Babcia wychowała ją sama. Brała wszystkie możliwe prace dorywcze,
bo oczywiście kariera przeszła jej w międzyczasie koło nosa. A moja matka
77
S
R
zwiała z domu w wieku szesnastu lat z pierwszym facetem, który jej się nawi-
nął. Dziewięć miesięcy pózniej po prostu podrzuciła mnie babci.
- To koszmar, kochanie. - Marco objął ją mocno. - Wiem, że to zabrzmi
sztucznie, ale strasznie mi przykro, naprawdÄ™.
Caitlyn nic nie odpowiedziała. Chłonęła jego zapach, który kojarzył jej
się z siłą, ciepłem i bezpieczeństwem.
- Matka czasem się jeszcze pokazywała, w przerwie między jednym
narzeczonym a drugim - kontynuowała po chwili - nim w końcu zniknęła na
dobre. Nie widziałam jej od lat. Miała to po ojcu, jak zawsze mówiła babcia.
- No a babcia?
- Zmarła na alzheimera kilka lat temu.
- Teraz masz nas, cara. - Marco odchylił się i spojrzał jej głęboko w
oczy. Emocje sprawiły, że jego głos brzmiał jak muzyka. - Wiesz o tym,
prawda? Bez względu na to, co by mówiono o naszym małżeństwie, nasza
rodzina potrafi zadbać o swoich.
Przypomniało jej to rozmowę z Britt.
- Mogę cię o coś spytać? Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz.
- Proszę, pytaj - skrzywił się.
- Była u mnie dzisiaj Britt...
- I?
- Francesca wspominała, że Britt miała kiedyś na ciebie ochotę. Czy tak?
- Za dużo powiedziane. Coś tam było, ale uprzejmie ją zignorowałem.
- Taak. Mężczyzna, Któremu Kobiety Nie Mogą Się Oprzeć.
- Może trochę. Ale bardziej nie mogą się oprzeć temu, że jestem jednym
z Dante'ów. Marzy im się małżeństwo z Dantem, by dobrze żyć i błyszczeć w
towarzystwie. Britt też. A teraz moja kolej, by zadać pytanie. Czemuż to Fran-
cesce zebrało się, by rozmawiać z tobą o Britt?
78
S
R
- Usłyszała, jak Britt mnie wypytywała, dlaczego wybrałam ciebie, a nie
Lazza.
- To nie tylko o to ci chodziło, co? Ale nie musisz się obawiać o inne
kobiety. Kiedy doświadczasz z kimś Płomienia, to nikt inny już dla ciebie nie
istnieje, przynajmniej jeżeli chodzi o mnie.
- Udowodnij to - rzuciła, nim zdążyła się zastanowić, co mówi.
Po chwili reszta ich ubrań leżała na podłodze. Gdzie zniknęła jej złość?
Gdzie się podziało oburzenie? Jeszcze kilka dni temu była na Marca wściekła
za to, że ją oszukał. Teraz czuła jedynie pragnienie, które mógł zaspokoić tylko
on. Babcia nazwałaby ją idiotką, która przedkłada fantazje nad rzeczywistość.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]