[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przepraszam, że tak zaglądam, ale zaciekawił mnie artykuł na pierwszej
stronie powiedział. To o Fortune'ach? Nie mylę się?
Mężczyzna złożył gazetę, żeby popatrzeć na wzmiankowany artykuł.
A tak odparł. Wdowa po Ryanie Fortunie i kilkoro jego krewnych
zakładają fundację charytatywną w jego imieniu.
Fundację charytatywną? powtórzył spokojnie Jason, choć w środku aż
się w nim gotowało. Zamierzają dawać pieniądze głupkom i nieudacznikom,
gdy tymczasem ten stary sukinsyn Kingston nie dał ani centa jego dziadkowi
Farleyowi! Musi być przyjemnie mieć tyle wolnej gotówki skwitował.
Jego dwa miliony wydały mu się w tej sytuacji bardzo mizerne. Oni
prawdopodobnie przeznaczają dwa razy tyle na jakąś bandę skautów czy
stukniętych obrońców żab.
154
RS
To porządni ludzie stwierdził mężczyzna. Kupili nowe stroje i
instrumenty dla mojego zespołu szkolnego.
Widzisz? Ci bogacze odgrywajÄ… rolÄ™ dobrego wujka dla bandy
gówniarzy, zamiast założyć dynastię polityków, wspierając przed laty Farleya.
Ile to ukradziono jego dziadkowi? A jemu samemu ile ukradziono?
A kto stoi na czele fundacji? spytał Jason, choć odpowiedz już znał.
Mężczyzna wskazał zdjęcie na pierwszej stronie gazety.
Emmett Jamison. Ma jakieś powiązania z rodziną Fortune'ów.
Ach tak skinął głową Jason. Piszą może, gdzie ten Jamison
mieszka? spytał jakby mimochodem.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
Nic na ten temat nie wiem odrzekł, wstając od stolika. Chce pan?
Podał gazetę Jasonowi. Ja już wszystko przeczytałem.
Dzięki. Jason wziął gazetę, po czym skoncentrował się na artykule.
Rzeczywiście, Emmett zakładał fundację charytatywną, ale w artykule nie było
żadnej wzmianki na temat jego aktualnego miejsca zamieszkania.
Zatrzymał wzrok na fotografii młodszego brata.
Do diabła mruknął pod nosem.
Ze zdjęcia nie wywnioskował, gdzie przebywa Emmett. Stał, opierając
się o drewnianą balustradę. Jedyną charakterystyczną rzeczą był Jason
pochylił się niżej nad gazetą widoczny na zdjęciu kawałek starego
drewnianego konia z karuzeli dla dzieci. To wszystko.
Postukał palcem w zdjęcie. Niewykluczone, że prywatny detektyw Jason
Jamison przeprowadzi teraz małe śledztwo.
W dziale ogłoszeń redakcji San Antonio Espress News" zastał kobietę.
Spodziewał się tego. Uśmiechnął się do siebie, gdy wkładał do kieszeni koszuli
garść różowych papierosów z gumy do żucia, żeby trochę wystawały.
155
RS
Poprawił włosy, wyciągnął poły koszuli i zbliżył się do dziewczyny za
biurkiem.
Czy mogę w czymś pomóc? spytała uprzejmie.
Przed nią piętrzył się stos formularzy i stał pojemnik z zaostrzonymi
ołówkami.
Na to liczę odrzekł Jason, posyłając kobiecie szeroki, choć zmęczony
uśmiech. Proszę mi pogratulować. Tej nocy urodziło mi się dziecko. To
znaczy, urodziła je moja cudowna żona.
Dobry jestem, pomyślał. Dziewczę aż się rozpływa z zachwytu.
To wspaniale. GratulujÄ™.
Jason prześliznął się spojrzeniem po biurku i zauważył drewnianą
plakietkę ze złotymi literami.
To dziewczynka dodał. Dziesięć paluszków u rączek, dziesięć u
nóżek, puszyste włoski. Damy jej na imię Katherine.
To moje imię! wykrzyknęła kobieta.
Jason szeroko otworzył oczy, jakby nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.
%7łartuje pani! Myśleliśmy, że zdrobniale mogłoby brzmieć...
Katie wpadła mu w słowo kobieta. Tak mnie nazywano, od kiedy
przyniesiono mnie do domu ze szpitala.
Katie powtórzył Jason. Podoba mi się. Katie. Sięgnął do kieszeni
po cygaro do żucia. Dla pani od mojej Katie podał je kobiecie.
Dziękuję. Ale co mogę dla pana zrobić?
Czy ma pani dziecko, Katie? Dziewczyna nie miała obrączki.
Nie. Wzruszyła ramionami i lekko się zaczerwieniła. Jeszcze nie.
Cóż, uświadomiłem sobie, że urodzenie dziecka to wspaniała rzecz. No
i taka, której nigdy nie będę mógł zrobić. Podziwiam was, kobiety.
Pulchna Katie znów obdarowała go serdecznym uśmiechem.
156
RS
Chcę podarować mojej żonie szczególny prezent z tej okazji rzekł.
Podziękować jej i okazać wdzięczność za moją śliczną Katie.
Czy to coś, co widział pan w ogłoszeniach? spytała kobieta.
Och, ogłoszenia? Rozejrzał się dokoła, jakby nie uświadamiał sobie,
do jakiego działu przyszedł. Odgrywanie głupiego nie przychodziło mu łatwo,
ale musiał to robić teraz. Nie zdawałem sobie sprawy...
Cóż, może mimo wszystko będę mogła panu pomóc zaoferowała się
kobieta. Czy widział pan coś w jednej z naszych reklam?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]