[ Pobierz całość w formacie PDF ]

równie doskonały jak materiał. Ciemny fiolet aksamitu przypominał Shawnie kolor nieba o
zmierzchu, kiedy to słońce znika już za horyzontem, pozostawiając za sobą tylko wąskie
pasmo coraz ciemniejszej, gęstniejącej czerwieni.
Przymknęła na chwilę oczy i spróbowała sobie wyobrazić, jak wyglądałaby, w czymś
takim na balu - na przykład u boku Chucka. Rozwiane włosy niczym czerwonozłoty obłok
miękko opadałyby na obnażone ramiona, a stopy byłyby lżejsze od powietrza.
Wizja była tak wyrazista i przekonywająca, że Shawna w końcu nie wytrzymała.
Weszła do sklepu i dopóty przeszukiwała kolejne stojaki, dopóki nie znalazła sukienki z
fioletowego aksamitu, bez ramiączek i w odpowiednim dla siebie rozmiarze. Weszła do
przymierzalni, zrzuciła sweter, dżinsy, podkoszulki i ciepłe wełniane rajstopy i po chwili
podbita śliskim atłasem suknia już opinała jej smukłe ciało. Czy to tylko światło, czy przy tej
sukni moje oczy nabierają fiołkowego odcienia? - zastanawiała się, patrząc w zawieszone w
przymierzalni niewielkie lustro.
Zupełnie nie dbając o to, że spod ciemnopurpurowego aksamitu sukni wystają bose
stopy z pomalowanymi na różowo paznokciami, Shawna przeszła do głównej sali i stanęła
przed dwumetrowym zwierciadłem, w którym wreszcie mogła się obejrzeć w całej
okazałości.
Suknia pasowała na nią wprost idealnie. Miała zgrabny stanik, zwężający się ku
dołowi na kształt litery „V”, wąziutką talię i miękko rozszerzający się dół; lekko zebrane
fałdy lejącego się aksamitu niczym kaskady spadały wzdłuż bioder w dół, zatrzymując się
kilka centymetrów poniżej kolan. Całość wydawała się bardzo prosta, a jednocześnie w
elegancki sposób efektowna i wyrafinowana.
Shawnie udało się zebrać nieposłuszne włosy, przerzuciła je na jedną stronę i
przytrzymała dłonią tak, żeby odsłonić ramiona. Potem obróciła się, usiłując obejrzeć w
lustrze również od tyłu.
- Shawna!? - usłyszała nagle głos Chucka.
Odwróciła się, zaskoczona, i zobaczyła, jak wchodzi do środka, zdejmuje z głowy
ciepłą wełnianą czapkę i idzie w jej kierunku.
- Zdawało mi się, że widziałem z daleka, jak tu wchodzisz - powiedział. - 1
rzeczywiście...
Popatrzył na nią chyba jakoś inaczej, a jego oczy były otwarte trochę szerzej niż
zwykle.
- Skąd ty tu nagle... w tej sukni? - zapytał, nie odrywając od niej wzroku. Shawna
zarumieniła się lekko, odwróciła się do lustra, ale w nim też napotkała wzrok Chucka.
- Po prostu zrobiłam sobie małą przerwę na zakupy, nic ponadto. - Odrzuciła włosy do
tyłu i znów odsłoniła ramiona.
- No właśnie... to chyba jest bardzo ładne - rzekł Chuck. Sądząc z wyrazu jego twarzy,
wciąż musiało go zdumiewać to, co widział. - Czy to może suknia na bal? - zapytał.
Ponieważ Shawna nie za bardzo wiedziała, co mu odpowiedzieć, postanowiła udawać,
że po prostu nie usłyszała pytania.
- Pewnie uważasz, że powinnam już wrócić i wziąć się do roboty.
- Nie, niekoniecznie.. Właściwie to tylko chciałem ci powiedzieć, że... - Wzrok [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl