[ Pobierz całość w formacie PDF ]
raz ostatnie piętnaście minut. Tym razem odebrałaby jego propozycję tak, jak
należy jako uprzejmy gest obcego człowieka, a nie odtrącenie przez
wyimaginowanego kochanka. Co za idiotka!
Jeff wpatrywał się w fotel, na którym przed chwilą siedziała Ashley, dumając,
co się takiego, . do diabła, stało. Zupełnie nieświadomie dotknął ją, czy też wręcz
obraził, a może jedno i drugie. Postanowiła wyprowadzić się następnego ranka, a
on nie był w stanie jej powstrzymać. Zresztą nawet nie zamierzał.
Wysączył ostatni łyk brandy, w nadziei, że palący płyn przyniesie ulgę jego
znękanemu żołądkowi. Już niemal zapomniał czasy, kiedy przychodziło mu bez
trudu prowadzenie błahych rozmów. Kiedyś lubił przebywać w towarzystwie
innych osób i czerpał z tego przyjemność. Pamięta, jak śmiał się z Nicole. Pieścił
ją i całował. Pamięta, jak rzucał lekko słowa, w ogóle się nad tym nie
zastanawiając. Ale to dawne czasy. Dzisiaj już mu się to nie zdarza. Obecnie ważył
każde słowo, zastanawiając się, czy mówi wystarczająco jasno. Całkowicie zatracił
spontaniczność.
Zamknął się w sobie. Ashley otworzyła się przed nim, opowiadając mu o
swojej przeszłości. Miał dosyć życiowego doświadczenia, aby wyczytać między
wierszami rzeczy, które wolała przemilczeć. Wyobrażał sobie przerażoną,
dwunastoletnią dziewczynkę, która w ciągu kilku miesięcy straciła matkę oraz
siostrę. Nastolatkę szukającą miłości u chłopaków, którzy okazywali się
lekkoduchami.
Jednak jakoś przetrwała, ratując z opresji siebie i córkę. A przy tym pozostała
człowiekiem o żywym sercu co jemu się nie udało.
Przypomniało mu się, jak światło grało na jej twarzy, rozświetlając jej idealnie
gładką skórę, przydając jej oczom blasku. Jej uśmiech zdawał się płynąć prosto z
serca. Była tak chuda, że zastanawiał się, ile razy odejmowała sobie od ust, byle
niczego nie zabrakło jej córce.
Dzisiejszego popołudnia wymyślił plan, jak ją wyratować z beznadziejnej
sytuacji. Przemyślał sobie dokładnie wszystkie szczegóły, po czym podzielił się z
nią bez zastanowienia swoim pomysłem i w rezultacie ją obraził. Wszystko przez
to, że koniecznie musiał się wtrącić w nie swoje sprawy. Poczuł się
odpowiedzialny za nią, co go mocno zaniepokoiło. Miał bowiem inne, ważne
sprawy na głowie i wcale nie zamierzał angażować się uczuciowo. Jego dusza była
martwa, dlatego nie dopuszczał do żadnych kontaktów z kobietami, oprócz
fizycznych.
Poszedł na górę, do pokoi gościnnych. Stanął jak wryty, zobaczywszy siedzącą
na podłodze Ashley, opartą plecami o ścianę. Słabe światło z sypialni wpadało na
korytarz, oświetlając lewą część jej twarzy.
Ogarnęło go raptem tak gwałtowne pożądanie, że aż zaparło mu oddech.
Ashley była taka delikatna i taka słodka. Wzruszała go jej kruchość. Gotów był się
na moment zapomnieć. Nie myśleć o tym, że uciekłaby przerażona, gdyby
dowiedziała się o nim prawdy że w głębi duszy, w najciemniejszym jej
zakamarku, przestał być człowiekiem.
Podniosła wzrok i uśmiechnęła się do niego blado.
Siedziałam tu i starałam się przekonać siebie, że powinnam pójść na dół i cię
przeprosić. Oszczędziłeś mi drogi.
Nie masz powodu mnie przepraszać.
Przecież zachowałam się jak idiotka. Starałeś się być dla mnie uprzejmy, a ja
to zle odebrałam.
Uprzejmy? On?
Chciałem pogodzić nasze interesy. Mnie potrzebny jest ktoś do
poprowadzenia domu, a tobie przydałaby się nowa praca.
Ashley zmarszczyła nos.
Masz skłonności przywódcze. Czy to typowa cecha żołnierza, czy też
mężczyzny?
Obu.
Coś w tym jest westchnęła. Nie zrozum mnie zle, Jeff. Naprawdę
doceniam twojÄ… propozycjÄ™.
Ale mi nie ufasz.
Jej wzrok spochmurniał.
To niezupełnie tak.
Wyczytał z jej oczu, że to jednak kwestia zaufania. Chciała mu wierzyć, targały
nią jednak wątpliwości. Nie powinien mieć do niej o to pretensji.
Pragnę cię, pomyślał, ale nie wypowiedział słów, które go paliły w środku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]