[ Pobierz całość w formacie PDF ]
martwy, toteż lekarze uprzedzili Dawn, że będą może potrzebowali jej zgody na
wyłączenie aparatów podtrzymujących funkcje życiowe, i zapytali, czy chciałaby z
kimś o tym pomówić, na przykład z chirurgiem lub psychiatrą. Ponieważ Dawn
czytała o Doris w jakimś piśmie dla kobiet, poprosiła o rozmowę z Doris Stokes.
Następnie Dawn opowiedziała, że ktoś, najprawdopodobniej pracownik socjalny
zatrudniony w szpitalu, zatelefonował do agentki Doris Stokes, Laurie O'Leary,
prosząc, by zechciała z Dawn pomówić. Wkrótce potem Doris zatelefonowała do
szpitala, pocieszając Dawn i prosząc o telefon następnego dnia z wiadomościami o
wynikach ostatecznych, decydujących badań, którym miał być poddany Graham.
Rozmawiała też dość długo z matką Dawn, ową "Pat", o której była mowa podczas
seansu. Kiedy już było po wszystkim, Dawn otrzymała kolejny telefon od Doris.
Rozmowa miała miejsce - tak jak w wypadku pani Stenning - na tydzień przed
występem medium w "Palladium". Doris zaproponowała Dawn bezpłatne bilety na
swój spektakl. Jeszcze jeden miły gest?
Dla dziennikarzy telewizyjnych stało się teraz zupełnie jasne, że ten pokaz w
"Palladium" - a przez analogię i wszystkie inne publiczne występy7 Doris Stokes -
był po prostu zaaranżowany dla widowni, która, nieświadoma układów za kulisami,
padła ofiarą oszustwa, a panie takie jak Dawn i Marylin Stenning były wdzięcznymi i
naiwnymi marionetkami. Przesłuchanie kierownika "Palladium" ujawniło, że Doris
Stokes zarezerwowała pierwsze trzy rzędy w teatrze dla własnych gości. Nic nie
uzasadniało już wiary, że informacje Doris pochodzą od zmarłych. Cały imponujący,
pozornie wiarygodny i rzeczywiście przekonujący materiał, eksponowany przez nią
podczas widowiska, był jej znany lub dostępny przed spektaklem. Okazało się
nawet, że w drugiej, swobodniejszej części programu, pewna młoda kobieta,
Georgina z Chigwell w Essex, której Doris "przekazała" imponującą listę imion,
została specjalnie zaproszona na pokaz przez agentkę Doris, Laurie O'Leary, jako
znajoma jej najbliższej przyjaciółki. Nie było przypadkiem, że druga, nie
zaaranżowana część spektaklu z przekazami dla osób nie przygotowanych, była
znacznie mniej przekonująca. Doris musiała wówczas poprzestać na inteligentnym
zgadywaniu i domysłach. Czy Doris Stokes była zatem po prostu jeszcze jednym
"czarnym krukiem" pośród tylu innych, z którymi się zetknęliśmy?
Niestety, i to medium, o którym Doris mówiła, że miało największy wpływ na wybór
jej drogi życiowej, Helena Duncan ("jedno z najwspanialszych materializujących
mediów, jakie kiedykolwiek żyły")8, okazało się jedną z największych
spirytystycznych oszustek. W latach trzydziestych, kiedy Helena Duncan odnosiła
największe sukcesy, ustalono, że jej "ektoplazma" bywa czasami gazą służącą do
pakowania sera, czasami gazÄ… opatrunkowÄ…, a kiedy indziej papierem toaletowym.
Dwie z jej "materializacji" okazały się tak bezspornie nią samą, że w drugim
wypadku, w 1944 roku, została oskarżona w Old Bailey o "oszustwo polegające na
udawaniu, że jest w kontakcie z duchami", uznano ją winną i skazano na dziewięć
miesięcy więzienia. 9
Czy Doris Stokes, taka dobroduszna i bezpośrednia, miałaby być rzeczywiście
osobą tego samego pokroju? W lutym 1987 roku pojechałem na wyspę Canvey w
Essex, żeby dokładniej porozmawiać z Dawn na temat jej doświadczeń z Doris
Stokes. Zaskoczyła mnie opowiadając, jak niezwykłą intuicję wykazała Doris,
zupełnie spontanicznie, w rozmowie telefonicznej z matką Dawn, Pat. Doris
powiedziała wtedy: - To Pat i John, prawda? - mając na myśli męża Pat. Potem
rzekła: - Jest ze mną pewna starsza pani. Mówi mi, że ma na imię Violet - było to
imię nieżyjącej matki Pat. Następnie poruszała inne sprawy osobiste, co zrobiło na
Dawn wielkie wrażenie. Może więc Doris Stokes była prawdziwym medium, może
spojrzawszy na nią życzliwie, moglibyśmy przyjąć, że montowała swoje występy po
prostu z obawy, że gdy stanie przed ogromną publicznością, może jej zabraknąć
wiadomości z "tamtego świata"? To nie jest wykluczone. Ale jest także inna,
bardziej prozaiczna możliwość: Doris po prostu otrzymała informacje o Pat i jej
rodzinie od siostry Pat, Jean Wellington, którą Dawn ceniła jako wybitną spirytystkę
wyspy Canvey.
Tak czy inaczej, mimo najlepszych chęci trzeba stwierdzić, iż Doris Stokes nie była
tą, za którą uchodziła, i jej osoba budzi poważne wątpliwości. Aczkolwiek być może
dodawała otuchy milionom ludzi, którzy jej ufali, nie była to przysługa, skoro
wszystko polegało w tak wielkiej mierze na udawaniu. Najsmutniejsze jednak jest
to, że liczne działające na tym świecie osoby pokroju Doris Stokes tylko utrudniają
zrozumienie tajemnicy życia po śmierci. Czy jednak teraz, wyczerpawszy w
pewnym stopniu temat reinkarnacji i spirytyzmu, mamy jeszcze inne szlaki, którymi
możemy podążyć?
7. Spontaniczne przekazy
Jak na ironię, po dokonanym przeglądzie rzekomo "solidnych" świadectw istnienia życia po śmierci
- naukowo sprawdzonych wspomnień z poprzednich wcieleń i pozornie tak wiarygodnych
przekazów mediów spirytystycznych - okazuje się, że najpoważniejsze dowody istnienia jakiejś
formy życia po śmierci w istocie najtrudniej poddają się weryfikacji: chodzi o pojawianie się
duchów. Jak powiedział kiedyś dr Johnson na temat ukazywania się duchów ludzi zmarłych:
"Rozum mówi: nie, a coś innego mówi: tak".
[ Pobierz całość w formacie PDF ]