[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ko mała dziewczynka, czułam, że w głębi duszy wstydzisz się mnie i zaledwie
tolerujesz.
I kiedy jeszcze powiedziałeś mi owego dnia w bibliotece, że moje małżeństwo
z Jamethonem Blackiem nigdy by nie moglo się udać nawet wówczas dobrze
wiedziałam, że masz rację, to, co o mnie mówiłeś, było szczerą prawdą ale
nie mogłam się powstrzymać, by Cię za to nie znienawidzić. Wydawało mi się
wówczas, że tak naprawdę to byłeś dumny z faktu, że udało Ci się nie dopuścić
do tego, bym odeszła z Jamiem.
63
Dopiero to, co teraz robisz, by ochronić Dave a, pokazało mi, jak bardzo się co
do Ciebie myliłam i jak bardzo, bardzo muszę odpokutować za to, że mogłam tak
myśleć. Odkąd Mama i Tatuś umarli, tylko ty jeden zostałeś mi na całym świecie
i naprawdę Cię kochałam, choć nieraz wydawało mi się, że wcale Ci na tym nie
zależy, nie bardziej niż wujkowi Mathiasowi.
W każdym razie odkąd spotkałam Dave a, a on się ze mną ożenił, wszyst-
ko to już należy do przeszłości. Musisz przyjechać kiedyś na Cassidę do Alban
i zobaczyć nasze mieszkanie. Mieliśmy wielkie szczęście, że dali nam takie duże.
To mój pierwszy prawdziwy własny dom i myślę, że będziesz zdumiony, widząc,
jak wspaniale go urządziliśmy. Dave, jeśli go zapytasz, opowie Ci o wszystkim
nie uważasz, że jest cudowny, to znaczy jak na kogoś, kto zechcial mnie poślubić?
Jest taki dobry i taki lojalny. Czy wiesz, że kiedy mieliśmy się pobrać, pragnął,
bym Cię zawiadomiła o naszym ślubie pomimo tego, co wtedy do Ciebie czułam?
Ale ja nie chciałam. Tylko że oczywiście to on miał słuszność. On ma zawsze
słuszność, tak samo jak ja zawsze jestem w biedzie, dobrze o tym wiesz, Tam.
Ale raz jeszcze Ci dziękuję, dziękuję Ci za wszystko, co robisz dla Dave a,
i niech towarzyszy Warn cała moja miłość. Powiedz Dave owi, że jeszcze dzisiaj
napiszę do niego również, ale wydaje mi się, że jego poczta połowa nie dotrze tak
szybko, jak Twoja.
Szczerze kochajÄ…ca Eileen WcisnÄ…Å‚em list wraz z kopertÄ… do kieszeni i posze-
dłem na górę do swojego pokoju. Miałem zamiar pokazać pismo Dave owi, ale po
drodze, na myśl o zawartym w nim ogromie wdzięczności i obwinianiu się przez
Eileen o to, że nie była przykładną siostrą, poczułem się nieoczekiwanie zakłopo-
tany. Ja też nie należałem do oddanych braci, a to, co robiłem dla Dave a, mogło
wyglądać na wielkie rzeczy, lecz w rzeczywistości nie było niczym nadzwyczaj-
nym. Niewiele więcej niż, odwzajemniając przysługę zawodową, mógłbym zrobić
dla zupełnie obcego człowieka.
W gruncie rzeczy sprawiła, że poczułem się cokolwiek zawstydzony swą wła-
sną osobą i jednocześnie absurdalnie uradowany wiadomościami od Eileen. Być
może okaże się, że mimo wszystko potrafimy żyć jak normalni ludzie. Jeśli oboje
z Dave em pałają do siebie takim uczuciem, bez wątpienia niezadługo doczekam
się małych siostrzeńców lub siostrzenic. Kto wie może nawet w końcu sam się
ożenię (ni z tego, ni z owego przesunął mi się przed oczami obraz Lizy) i docze-
kam potomstwa? Może skończy się na tym, że nasz ród rozproszy się po półtuzinie
światów, jak większość grup rodzinnych w dzisiejszych czasach?
W ten sposób zadam kłam twierdzeniom Mathiasa, pomyślałem sobie w du-
chu. A także Padmy.
Takie oto absurdalne, acz radosne marzenia na jawie zaprzątały mnie, gdy do-
tarłem do drzwi i przypomniałem sobie, że nie podjąłem decyzji, czy pokazać
list Dave owi. Lepiej niech trochę poczeka, zadecydowałem, i przeczyta list prze-
znaczony dla siebie, który zgodnie ze słowami Eileen powinien wkrótce nadejść.
64
Otwarłem szeroko drzwi i wszedłem do środka.
Dave był już na nogach, ubrany i spakowany. Na mój widok wyszczerzył ra-
dośnie zęby, co na ułamek sekundy przejęło mnie zdziwieniem, póki nie dotarło
do mej świadomości, iż musiałem wejść do pokoju z uśmiechem na twarzy.
Miałem wiadomość od Eileen powiedziałem. Tylko kilka słów. Mó-
wiła, że list do ciebie jest w drodze, lecz może potrwać dzień lub dwa, nim ci go
odeślą z jednostki.
Na te słowa uśmiechnął się promiennie i zeszliśmy na śniadanie. Posiłek po-
mógł mi się rozbudzić i zaraz po jedzeniu wybraliśmy się do naczelnego dowódz-
twa wojsk cassidańskich i miejscowych. Dave sprawował pieczę nad moim sprzę-
tem nagrywającym, który nie należał do specjalnie wielkich ani ciężkich. Często
nosiłem go sam bez żadnego wysiłku. To, że się nim zajmował, pozwalało mi
skoncentrować się na bardziej finezyjnych aspektach reportażu.
W Kwaterze Głównej obiecano mi wojskowy poduszkowiec, jeden z tych ma-
łych dwuosobowych wozów typu zwiadowczego. Kiedy jednak dotarłem do bazy
transportu, zmuszony byłem ustawić się w kolejce za komandorem polnym, któ-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]