[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdy delektowaliśmy się tym wyszukanym napojem, karczmarz nie odchodził lecz stał obok
naszego stołu i przyglądał mi się z uwagą. Zmieszało mnie to trochę, bo wiedziałam, że stoi
nie po to, aby zebrać nakrycia po niedokończonym jeszcze śniadaniu.
Siląc się na śmiałość, podniosłam nań pytające spojrzenie. Widocznie zrozumiał, że jego
obecność przy nas żenuje mnie, bo odezwał się chrząkając z udawanym zakłopotaniem.
- Szlachetni państwo wybaczą mi bezczelność, że śmiem zauważyć, iż wiele wysoko
urodzonych pań i panów korzysta z usług mojego skromnego domu, ale - na Boga! - tak
dorodnej i dobranej pary nigdy dotychczas nie gościłem. Pani jest taka piękna, młodziutka i
świeża - zaczął zachwycać się moją urodą. - I tak jakoś inaczej ubrana niż miastowe damy. A
śliczna jak obrazek! Na pewno przyjechała nie z miasta, lecz ze wsi, z jakiejś szlacheckiej
posiadłości. O, szczęściarz z pana -uśmiechnął się obleśnie do mojego ukochanego - że
30
zdobył pan taki klejnot bez skazy. Jeżeli szlachetny pan tego sobie życzy, dam państwu
najpiękniejszy pokój jaki posiadam, gdzie nikt nie przeszkodzi ich szczęściu. I
najwygodniejszy...
Mój ukochany od razu pojął, o co karczmarzowi chodzi. Rzucił w monetę, którą ten zręcznie
schwytał w locie i rzekł wesoło:
- No, to pokaż ten najwygodniejszy pokój naszego szczęścia. Poczułam, że zbliża się tak
upragniona chwila naszej samotności. Czekałam na nią niecierpliwie, a równocześnie
obawiałam się jej i wstydziłam. Puls bił mi szybko i mocno, a w sercu dziwnie mieszały się te
obce mi dotąd uczucia pożądliwego oszołomienia, fizycznego podniecenia i słodkiego strachu.
Kochany, jakby rozumiejąc, co się ze mną dzieje (a może tylko tak mi się zdawało), ujął mnie
za rękę jak małą dziewczynkę i poprowadził po schodach za karczmarzem na górę. I jak
dziewczynka szłatf za nim posłusznie. I strasznie się bałam.
46
Po drodze ukochany nagle roześmiał się i szepnął mi do ucha aby karczmarz nie usłyszał:
- To śmieszne, ale nie wiem nawet jak ci na imię.
- Fanny - odparłam. - A tobie?
- Karol. Podoba ci siÄ™ imiÄ™?
- Aadniejszego nie słyszałam.
- I ja piękniejszego nie słyszałem niż twoje... Fanny, Fanny! To brzmi jak pieśń o niewinnej
dziewiczej lilii - zaśmiał się znowu.
Nie wiedziałam, co ten śmiech może oznaczać. Zresztą nie miałam już czasu nad tym się
zastanowić, bo karczmarz otworzył przed nami drzwi na końcu korytarza na piętrze i nie
czekając aż wejdziemy, ulotnił się jak kamfora.
Weszliśmy. Z pierwszego rzutu oka zrozumiałam dlaczego gospodarz uważał ten pokój za
najwygodniejszy . Jedynym meblem, jaki się tu znajdował było... łóżko. Nie, nie łóżko!
Olbrzymie, wyjątkowych, nigdzie nie spotykanych rozmiarów łoże, tak wielkie że nie można go
było nazwać nawet małżeńskim. Było ono chyba przeznaczone dla całej rodziny i zajmowało
może ćwierć obszaru tego szczupłego poza tym pokoiku.
Karol długo nie czekał. Zamknął drzwi na zasuwę i wziął mnie w ramiona. Uniósł mnie jakbym
nic nie ważyła, i dysząc ciężko z podniecenia i strachu rzucił mnie na to niezwykłe łoże. Nie
chciał się nawet na chwilę opanować, by mnie spokojnie rozebrać do naga. Zciągnął tylko ze
mnie bluzkę, rozluznił sznurowadła gorsetu i opuścił w dół stanik by odsłonić piersi.
Dorwał się do nich łapczywie rękami. Objął je palcami. Czuł jak wypukło i elastycznie wznosiły
się i opadały w przyśpieszonym oddechu. Palce jego .zaciskały się na nich, przygniotły je.
Wpił się gorącymi wargami w moje usta.
W nieprzytomnym oszołomieniu nie byłam w stanie odpowiedzieć pocałunkiem na pocałunek.
Sufit wirował mi nad oczami. Poczułam, że ręka Karola zwalnia nacisk na piersi, przesuwa się
w dół. wzdłuż mojego ciała, zrywa spódnicę, zadziera halkę do góry i ^ląga z bioder bieliznę
na kolana, a potem przez łydki i stopy ^zuca ją na podłogę.
31
Leżałam na wznak, bierna i cicha, z obnażonymi udami i odsło-^tymi piersiami, gotowa
poddać się każdej próbie jego ataku.
Ten mój brak wszelkiego oporu Karol musiał rozumieć jako przyzwolenie i zachętę. Nie mógł
chyba podejrzewać, że jestem dziewicą. Przecież poznał mnie w burdelu! Gdybym mu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]