[ Pobierz całość w formacie PDF ]
największego kamiennego kręgu!
Conan ruszył, niemal wlokąc za sobą czarownika. Po śladach dobiegł do podstawy
okalającego dwór muru. W pradawnym kamieniu wytopiony był kolejny otwór.
Cymmerianinowi włosy stanęły dęba, jednak wola ratowania Alcuiny była silniejsza.
Odwrócił się do podą\ającego za nim tłumu.
Musimy ocalić królową! krzyknął. Kto idzie z nami?
Do przodu wystąpił Siggeir i paru najdzielniejszych wojowników.
A niech was zaraza wydusi, tchórze! wrzasnął Conan do pozostałych. Chodzmy!
Strona 23
Maddox Roberts John - Conan mistrz
Przeszli przez niesamowitą dziurę. Znieg nie zdą\ył jeszcze do reszty zasypać śladów.
Przyświecając sobie pochodniami, mę\czyzni krzykami dodawali sobie otuchy.
Pewnie nieprędko dogonimy te demony mruknął Conan do Rerina. Jak
wyglądały?
Ich rysy były zamazane odparł starzec. Takie stwory pochodzą z innego świata i
w naszym nie mogą zbyt długo utrzymać tej samej postaci. Wydaje mi się, \e były wielkości
człowieka i wyglądały prawie jak ludzie. Więcej nie potrafię ci powiedzieć.
Dlaczego ją porwały? Dlaczego chciały porwać ciebie? W oddali przed nimi
zamajaczył wielki kamienny krąg, jarzący się teraz siną poświatą.
Mogę się tylko domyślać zastrzegł się Rerin.
Mów śmiało. Na pewno nie chcieli cię porwać z powodu twych oszałamiających
umiejętności&
Musi to być kolejna sprawka Iilmy. Totila pragnie Alcuiny, a jedynie ja chronię ją przed
czarami Hyperborejczyka.
Moim zdaniem, twoja ochrona jest śmiechu warta burknął Conan. Chcę spotkać
tego Totilę. Jest silniejszy od swoich nieprzyjaciół, ma mnóstwo wojowników, a jednak woli
korzystać z usług czarnoksię\nika. Ten spryciarz \yje stanowczo za długo!
Gdy dotarli do kamiennego kręgu, dostrzegli tłum dziwacznych stworzeń skupionych
wokół zbudowanej z trzech głazów gigantycznej bramy. Cały krąg przecinały strugi
niesamowitego światła, wpadającego zza kamiennego prostokąta. Przypominające płomienie
jęzory blasku tworzyły niezwykłe zawirowania. Zgraja stworów niosła w górze Alcuinę.
Tam jest! krzyknął Conan wskazując mieczem. Musimy ją odbić!
Wojownicy przyglÄ…dali siÄ™ niesamowitej scenie wytrzeszczonymi ze strachu oczami.
śaden z nich nie śmiał ruszyć do przodu. Rerin strząsnął z ramienia dłoń Conana. Zebrał
swojÄ… nadwerÄ™\onÄ… dumÄ™.
Poprowadzę was powiedział unosząc dr\ący podbródek. Idzcie za mną.
Wyciągnąwszy przed siebie laskę, stary czarownik wszedł między kamienie. Pasma
światła zakłębiły się wokół niego, jednak \adne z nich go nie dotknęło. Conan szedł z
łomoczącym sercem tu\ za Rerinem. Wtem poświata skrzepła w niewielkie złowrogie
stworzenia z kłami, pazurami i nietoperzowatymi skrzydłami. Gdy świetlne stwory
zaatakowały Cymmerianina, ten zaczął siec je mieczem, jednak ostrze przechodziło przez nie,
nie czyniąc im szkody. Chichocząc opętańczo demony wirowały wokół Conana.
Nie trać sił powiedział starzec. To twory twojego umysłu.
W takim razie, do kroćset! Daj mi coś, co będę mógł porąbać! ryknął Conan.
Przechodzą jęknął Rerin dr\ącym głosem.
Zmru\ywszy oczy, Conan spojrzał w zródło ruchomej poświaty. Za kamienną bramą widać
było światło przypominające dzienne. Stwory ze swoją ofiarą przeszły pod nadpro\em.
Starzec zatrzymał się przy bramie.
Nie mo\emy iść dalej powiedział. Po drugiej stronie jest świat duchów.
Na Croma, nie wrócę do dworu bez Alcuiny! Ty równie\!!!
Zacisnąwszy dłoń na rękojeści miecza i chwyciwszy drugą ręką szatę czarnoksię\nika,
Conan wszedł do innego świata.
6. KRAINA ZMIAN
Skacząc przez próg bramy, Conan doznał dojmującego uczucia całkowitej dezorientacji.
Przez nie dającą zmierzyć się chwilę miał wra\enie, \e unosi się w niezmierzonej Otchłani, a
równocześnie spada z nieskończoną prędkością w przepaść między światami. Resztką
świadomości dbał tylko o to, by nie wypuścić z rąk miecza i szaty Rerina.
Proces przejścia zakończył się nagle. Conan zatoczył się na solidnym gruncie,
wypuszczając z uścisku czarnoksię\nika. Gotów do walki obrócił się dookoła z uniesionym
mieczem. Atak jednak nie nastąpił.
Alcuina! zagrzmiał, lecz odpowiedzi nie było.
Ogarnięty gniewem, zatoczył koło szukając śladów demonów, które porwały królową. Na
ziemi nie było jednak widać \adnych odcisków stóp. Miał nadzieję, \e czarnoksię\nik
odpowie mu na chocia\ część z nękających go pytań. Oszołomiony Rerin siedział na ziemi.
Wracając do starca, Cymmerianin nadal czujnie rozglądał się dookoła. Zostawili za sobą
mroczną zimową noc, lecz w drugim świecie trwał równie mroczny dzień. Conan pomógł
wstać Rerinowi i powiedział z niezwykłą dla siebie uprzejmością:
Przepraszam, \e cię tak szorstko potraktowałem, staruszku. Myślałem, \e jeśli się
pośpieszymy, zdołamy odbić królową.
Strona 24
Maddox Roberts John - Conan mistrz
Całkiem zrozumiałe odpowiedział Rerin, wygładzając szatę. Ale nie sądzę, by
ktokolwiek podą\ył za nami.
Conan spojrzał w stronę bramy. Z tej strony triada kamiennych bloków wyglądała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]