[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gancko wysunął Grace krzesło. - Trzeba było działać szybko.
Mam nadzieję, że nie odczuwasz żadnych skutków ubocznych.
- %7ładnych. Poza dużym niepokojem. - Usiadła przy stole,
zatrzymała wzrok na talerzu z przekąską, który w milczeniu
postawił przed nią służący. -I utratą apetytu.
- Och, musisz przynajmniej spróbować tych potraw. - Sie
dzący u szczytu stołu De Vane wziął do ręki widelec. - Kosztowa
ło mnie sporo trudu, żeby podać to, co lubisz najbardziej. Jedz,
Grace.
TAJEMNICZA GWIAZDA ft 20 7
- Dobrze, skoro tak się starałeś. - Zmusiła się do przełknię
cia jednego kęsa, pilnując się, żeby nie zadrżała jej ręka.
- Mam nadzieję, że twój pokój jest wygodny. Przygotowy
wałem go w pośpiechu. Ubiory znajdziesz w szafie. Jeśli jeszcze
będziesz sobie czegoś życzyła, wystarczy, że poprosisz.
- Wolę okna bez krat i nie zamknięte drzwi.
- Och, zapewniam cię, że to tylko tymczasowe środki
ostrożności. Nie będą konieczne, z chwilą gdy poczujesz się
jak w domu... - Ręka DeVane'a, którą nakrył dłoń Grace, zacis
nęła się mocno, z okrucieństwem, gdy tylko spróbowała wyciąg
nąć swoją. - A życzę sobie, abyś to miejsce uznała za własny
dom.
Nawet nie drgnęła, a De Vane rozluznił uchwyt i po chwili
cofnął dłoń.
- Jak długo zamierzasz mnie tutaj trzymać? - spytała.
Uśmiechnął się, wziął do ręki kieliszek i podał go Grace.
- Całą wieczność. Ty i ja, Grace, jesteśmy sobie przeznacze
ni. Odtąd zawsze będziemy razem.
Jej zwilgotniała od potu, obolała ręka zadrżała pod stołem.
- Całą wieczność? To spory kawałek czasu. - Już chciała
odstawić na stół nietknięty kieliszek, gdy nagle w oczach DeVa
ne'a ujrzała stalowe błyski. Z trudem się przemogła. Wypiła łyk
wina. - To mi pochlebia, ale muszę uczciwie przyznać, że jestem
trochÄ™ skonsternowana.
- Przestań udawać, że nie rozumiesz. Trzymałaś Gwiazdę
w dłoni. Uniknęłaś śmierci i zjawiłaś się u mnie. Widziałem
w snach twojÄ… twarz.
Grace czuła, jak odpływa z niej cała krew. Przypomniała
sobie nękające ją koszmary. Złowrogą postać ukrytą wśród
drzew. Grozne, śledzące ją oczy.
- Grace, dostarczysz mi Gwiazdy, a wraz z nimi ich magicz
ną moc. Już teraz wiem, dlaczego do tej pory nie udało mi się
208 TAJEMNICZA GWIAZDA
zdobyć tych kamieni. Los przesądził o naszym spotkaniu. Zbli
żało nas każde moje posunięcie. Razem wejdziemy w posia
danie Trzech Gwiazd, a ja posiÄ…dÄ™ ciebie. - Ujrzawszy grymas
na twarzy Grace, dodał szybko: - Nie martw się. Zostaniesz
moją żoną. Ale jestem bardzo niecierpliwy i mam słabość do
pięknych rzeczy... - Przeciągnął palcem po obnażonym ramie
niu Grace i zaczął się bawić srebrną bransoletą na jej ramieniu.
- Uwielbiam też doskonałość. A ty, moja droga, spełniasz oba
moje pragnienia. Jesteś doskonale piękna. Zrozum jednak, że
gdy tylko wyczerpie się moja cierpliwość, nie będziesz miała
żadnego wyboru. Moi ludzie w tym domu są... są dobrze wy
szkoleni.
Grace przeszył lodowaty strach. Mimo to zapytała głosem
przepełnionym niesmakiem:
- Czyżbyś zamierzał uciec się do gwałtu?
- Nie lubię, gdy o takich rzeczach mówi się przy stole.
DeVane gestem nakazał służbie podawać następne danie. - Ko
bieta tak zmysłowa jak ty szybko poczuje głód i zacznie pożądać
mężczyzny. A wrodzona inteligencja podpowie ci, że będzie
najmądrzej przystać na przyjacielski związek.
- Tobie, Gregor, wcale nie zależy na seksie. - Nie mogła
patrzeć na bladoróżowego łososia na swoim talerzu. - Chodzi
tylko o to, abym była ci bezwzględnie uległa. Mojej naturze jest
obca niewolnicza postawa.
- yle mnie zrozumiałaś. - Zjadł z apetytem kawałek ryby. -
Zrobię z ciebie boginię, a nie niewolnicę. Będę miał absolutnie
wszystko. %7ładen śmiertelnik nie stanie między nami. - Uśmie
chnął się znowu. - Także porucznik Buchanan. Staje się kłopot
liwy. Zaczyna węszyć wokół moich spraw. Widziałem go... -
głos DeVane'a przeszedł w szept - w nocy. Powraca. Zawsze
powraca. Bez względu na to, ile razy uda mi się go zabić. -
Ambasador zamilkł na chwilę. Wypił łyk wina o barwie płynne-
TAJEMNICZA GWIAZDA ft 209
go złota. - Teraz ten człowiek rozgrzebuje dawno zapomniane
sprawy i chce się doszukać czegoś, co dotyczy mnie.
Serce Grace biło jak szalone.
- Zaraz zacznie szukać mnie - oznajmiła z pozorną obojęt
nością.
- Całkiem możliwe. Kiedy nadejdzie właściwa pora, pozbę-
dę się tego człowieka. Mógłbym uczynić to dzisiejszego wieczo-
ru, gdyby tak nagle nie opuścił twego domu. Już nawet wiem,
w jaki sposób rozprawię się z Buchananem. Najpierw jednak
i muszę wejść w posiadanie Gwiazd. A może nawet... - De Vane
[ Pobierz całość w formacie PDF ]