[ Pobierz całość w formacie PDF ]
widziałem żadnych z takim jasnozłotym pierścieniem.
- Jeśli próbujesz uwieść mnie tymi pochlebstwami, obawiam się, że to nie działa.
- Ja tylko obserwuję; nie mam żadnego planu. - Spojrzał na dłoń, którą wciąż
dotykał jej ręki. - Skąd masz ten pierścionek?
Zacisnęła dłoń w pięść, zabierając ją z jego uścisku. Ametyst w pierścionku lśnił
w blasku ognia.
- To był prezent.
- Od kogo?
- Nie twoja sprawa.
Wzruszył ramionami. Wiedziała, że lepiej mu nie mówić, kto naprawdę jej go dał
- poza tym Chaol mógł nie chcieć, by Dorian wiedział.
- Chciałbym wiedzieć, kto daje pierścionki mojej Czempionce.
Kołnierz jego czarnej kurtki odchylił się, a ona nie mogła usiedzieć w miejscu.
Chciała go dotknąć, przesunąć palcami po jego opalonej skórze tuż przy tkaninie.
- Bilard? - zapytała, wstając. - Mogłabym wykorzystać kolejną lekcję. - Nie
czekając na odpowiedz, skierowała się do pokoju gier. Bardzo chciała stanąć blisko niego,
dotykać i czuć zapach jego skóry. Podobało jej się to.
Co gorsza, zdała sobie sprawę, że lubi jego.
"
Chaol obserwował Perringtona przy stole w jadalni. Gdy wspomniał diukowi o
śmierci Verina, nie wyglądał na zaskoczonego. Kapitan rozejrzał się po obszernej sali, po
której kręcili się sponsorzy. Idioci. Jeżeli Celaena miała rację, wśród nich mogła być osoba
odpowiedzialna za śmierć Czempionów.
Ale który z członków królewskiej rady byłby tak zdesperowany, by to zrobić?
Chaol wyciągnął nogi pod stołem i skupił się z powrotem na Perringtonie.
Widział, jak diuk używał swojej pozycji, by zdobyć w radzie sojuszników, by go
popierali. Ale to nie były zagrywki, które mogłyby wzbudzić zainteresowanie Westfalla.
Bardziej rzucało mu się w oczy to, jak pomiędzy uśmiechami na twarzy diuka pojawia się
cień. To nie była złość czy obrzydzenie, ale cień zasnuwający jego oczy mrokiem. Było to tak
dziwne, że gdy Chaol pierwszy raz to zobaczył, odsunął od siebie jedzenie pilnując, czy to się
powtórzy.
Kilka chwil pózniej tak się stało. Oczy Perringtona pociemniały, a jego twarz
promieniała, jakby widział wszystko na ściecie i sprawiało mu to radość.
Znał nieco diuka i nigdy mu nie ufał. Tak samo Dorian, szczególnie po planie
wykorzystania Nehemii jako zakładniczni, by zmusić rebeliantów Eyllwe do współpracy.
Niestety, diuk był najbardziej zaufanym doradcą króla i nie oferował nic poza wsparciem przy
podbijaniu świata przez Adarlan.
Kalrain Rompier siedziała kika miejsc dalej. Chaol uniósł lekko brwi. Jej oczy
wpatrzone w Perringtona nie były pełne tęsknoty do ukochanego lecz czystej kontemplacji.
Chaol przeciągnął się, unosząc ręce za głowę.
Gdzie jest Dorian? Nie pojawił się w czasie posiłku, lecz nie było go także w
psiarni.
Ponownie spojrzał na diuka.
To znowu się pojawiło - na chwilę!
Wzrok Perringtona skupił się na czarnym pierścieniu na lewej dłoni i jego oczy
pociemniały, a zrenice się powiększyły, jakby chciały wchłonąć tęczówki. Potem to zniknęło
- jego oczy znowu były normalne. Chaol przyjrzał się Kaltain. Czy zauważyła te dziwne
zmiany?
Nie - wyraz jej twarzy pozostawał beznamiętny. Nie było w niej oszołomienia,
zdziwiena. Jej spojrzenie było płytkie, jakby bardziej ją interesowało, czy jego kurtka pasuje
do jej sukni. Chaol wstał, kończąc jabłko i wyszedł z jadalni.
Mimo, iż było to dosyć dziwne, miał dość problemów. Diuk był ambitny, ale nie
stwarzał zagrożenia dla zamku i jego mieszkańców. I choć Kapitan Straży udał się do swoich
komnat, nie mógł wyzbyć się wrażenia, że Perrington również go obserwował.
TAUMACZENIE: KlaudiaBower
Rozdział 31
Ktoś stał w nogach jej łóżka.
Celaena wiedziała o tym na długo przed otworzeniem oczu, gdy wsunęła rękę pod
poduszkę, by chwycić prowizoryczny nóż zrobiony ze szpilek, łańcucha i mydła.
- To niepotrzebne - powiedziała kobieta i Celaena usiadła na dzwięk głosu Eleny.
- Poza tym będzie całkowicie nieskuteczne. - Poczuła w żyłach chłód, gdy ujrzała widmo
pierwszej królowej Adarlan. Choć Elena była w pełni widoczna, kontury jej postaci lśniły, jak
gwiazdy. Jej długie, srebrne włosy opadały wokół jej twarzy, gdy się uśmiechnęła. Celaena
odłożyła żałosny nóż. - Witaj, dziecko - powiedziała królowa.
- Czego chcesz? - zapytała ostro zabójczyni, ale mówiła cicho. Zniła czy jednak
strażnicy mogli ją usłyszeć? Była spięta i przygotowywała się do wyskoczenia z łóżka, być
może na balkon, ale Elena zagradzała jej drogę.
- Tylko przypomnieć ci, że musisz wygrać konkurs.
- Mam to w planach - Czy obudzi się po tym wszystkim? - Ale bynajmniej nie dla
ciebie - dodała chłodno. - Robię to dla swojej wolności. Masz coś ważnego do powiedzenia,
czy chcesz mnie tylko niepokoić? Czy może chcesz mi jeszcze poopowiadać o tej złej rzeczy,
która wybija kolejno Czempionów?
Elena westchnęła, unosząc oczy do sufitu.
- Wiem tak mało, jak ty. - Gdy grymas nie zniknął z twarzy Celaeny, Elena
powiedziała: - Nie ufasz mi jeszcze. Rozumiem to. Lecz jesteśmy po tej samej stronie, czy w
to wierzysz czy nie. - Spojrzała na zabójczynię, osaczając ją intensywnością spojrzenia. -
Przyszłam tu, aby ostrzec cię, byś miała oko na prawo.
- Słucham? - Celaena przekrzywiła głowę. - Co to ma znaczyć?
- Spójrz w prawo. Tam znajdziesz odpowiedz.
Celaena spojrzała w tamtym kierunku, ale ujrzała jedynie gobelin zasłaniający
tajne przejście. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale gdy spojrzała w miejsce, gdzie przed
chwilą stała królowa, nie było jej tam.
"
Na Teście następnego dnia Celaena obserwowała rozstawione stoliki i pucharki
poustawiane na nich. Od Samhuinn minęły dwa tygodnie, podczas których przeszła kolejny
Test - rzucanie nożem. Dwa dni temu zginął kolejny Czempion.
Niedopowiedzeniem byłoby stwierdzenie, że spała. Gdy nie szukała informacji o
Znakach Wyrd znalezionych przy trupach, większość nocy spędzała obserwując okna i drzwi,
nasłuchując zgrzytu pazurów na kamieniu. Królewska straż obstawiająca jej komnaty nic nie
pomoże, skoro bestia potrafi żłobić dziury w marmurze. Zdjęcie kilku mężczyzn nie będzie
niczym trudnym.
Brullo stał w tyłach sali z rękami splecionymi za plecami, obserwując pozostałych
trzynastu zawodników stojących przy stołach. Spojrzał na zegar, Celaena również. Minęło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]