[ Pobierz całość w formacie PDF ]
śmy do akcji.
- Nie do wiary, że znowu to zrobił - szepnęła Raine.
- To nałogowiec, bez dwóch zdań. Kiedy testy DNA potwierdzą, że to on,
a jesteśmy tego pewni, wiele lat spędzi za kratkami.
Raine niezmiernie się ucieszyła, że gwałciciel został schwytany. Ile jeszcze
kobiet skrzywdził? Nie wszystkie pokrzywdzone zgłaszają się na policję.
Zwłaszcza kiedy nie pamiętają, co tak naprawdę się wydarzyło.
Chciała zapytać, czy Helen Shore go zidentyfikowała, ale ugryzła się w ję-
zyk. Nie wolno jej nadużywać zaufania pacjentki.
Detektyw Blanchard odprowadziła Raine do wyjścia, uprzedzając, że się z
nią skontaktuje, kiedy sprawa trafi do sądu. Uważała, że jeśli test DNA po-
twierdzi winę Colina Warda, wyrok będzie oczywisty.
Raine skinęła głową, słuchając jednym uchem. Jej koszmar dobiegł końca.
Nieważne, co będzie dalej. Sądziła, że kiedy sprawca zostanie złapany, naresz-
cie poczuje się lepiej. A jednak wciąż czuła jakąś pustkę.
Dlatego, że nie było przy niej Caleba.
Usiadła za kierownicą. Kusiło ją, żeby zadzwonić do Caleba. Niezależnie
od tego, że się rozstali, tylko on zrozumiałby jej obecne emocje. Wyjęła telefon
i wyszukała jego numer, po czym się zawahała.
Musi pomyśleć, jak dalej bez niego żyć. Nawet jeśli w tej chwili do niego
zadzwoni i uda im się zasypać tę rozpadlinę, która powstała rano, jak długo po-
trwa zawieszenie broni? Do chwili, gdy Raine znowu popełni jakieś głupstwo?
Czy może do momentu, gdy zmęczy ją brak zaufania Caleba?
R
L
T
Kocha go, ale nie widzi dla nich przyszłości. Lepiej nauczyć się żyć bez
Caleba, raz i na zawsze.
Dwa dni po wyjściu ze szpitala ojciec zadzwonił do Caleba z pytaniem, czy
mógłby do niego na chwilę wpaść. Marlene musiała pojechać do córki zaopie-
kować się jej chorym dzieckiem. Caleb chętnie się zgodził i zaraz ruszył w
drogÄ™.
W drzwiach powitał go Grizzly, radośnie machając ogonem.
- Cześć, Grizz, jak się masz? Dobrze się opiekujesz panem?
- Caleb, to ty? - zawołał ojciec z kuchni.
- Tak, tato. - Caleb pomaszerował do kuchni. -Marlene już pojechała?
- Tak, jej córka musiała być w pracy o dziewiątej, więc pojechała z samego
rana.
- Mam nadzieję, że nie przyniesie ci jakichś zarazków - rzekł Caleb, wycią-
gając krzesło i siadając obok ojca. - Musisz o siebie dbać.
- Marlene to samo powiedziała. A ja jestem pewien, że wszystko będzie
dobrze - odparł ojciec. - Nie przywiozłeś Raine? Co tam u niej?
W ciągu paru minionych dni Caleb uchylał się od odpowiedzi na temat Ra-
ine, ale nie mógł dłużej okłamywać ojca. Westchnął ciężko.
- W porządku, o ile wiem. Już się nie spotykamy.
- Co? - Ojciec zmierzył go wzrokiem. - Dlaczego? Raine to chodzący ide-
ał. Prawdziwy anioł.
Caleb nie mógł pohamować zniecierpliwienia.
R
L
T
- A jak się poznaje, że ktoś jest aniołem, tato? Chyba nie możesz nazwać
się ekspertem? %7ładna z kobiet, które wybierałeś, nie zasiedziała się u ciebie.
Ile trwał twój najdłuższy związek po odejściu mamy? Trzy lata?
Ojciec szeroko otworzył oczy. Jego zranione spojrzenie uderzyło Caleba.
Co siÄ™ z nim dzieje?
- Przepraszam. Nie powinienem był tego mówić. Ojciec patrzył na niego
przez chwilÄ™.
- Nie przepraszaj. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak to odbierasz.
Caleb się skrzywił.
- Powinienem był milczeć - mruknął.
- Nie. Moim zdaniem powinieneś to zrozumieć. To w dużym stopniu moja
wina, że nie wytrwałem w żadnym związku.
Caleb musiał się z nim zgodzić, przynajmniej w pewnym stopniu, ponieważ
wybory ojca to były niewypały.
- Posłuchaj, Calebie. Nie kochałem tych kobiet. Nie mogłem ich kochać,
bo wciąż kochałem twoją matkę.
Caleb popatrzył na ojca zszokowany.
- Kochałeś ją? Nawet po tym, jak nas zostawiła? Ojciec uśmiechnął się
smutno.
- Synu, miłość nie wybiera. Twoja matka zaszła w ciążę, więc staraliśmy
się pracować nad naszym małżeństwem. Ale ona była bardzo młoda. I była
bardzo utalentowaną tancerką. Bez przerwy mówiła o tańcu. Więc kiedy mi
oznajmiła, że przeprowadza się do Nowego Jorku, i to sama, nie byłem zasko-
czony.
R
L
T
Caleb znał opowieść o tym, jak jego matka dostała rolę na Broadwayu, więc
tak bardzo go nie dziwiło, że opuściła ich dla tańca. Ale fakt, że ojciec tak ła-
two to zaakceptował, był dla niego szokiem.
- Zachowała się egoistycznie i to jest w porządku?
- Była młoda - powtórzył ojciec. - Wiedziałem, że nie jest gotowa się
ustatkować, ale kochałem ją. Nawet jak od nas odeszła, nie przestałem jej ko-
chać.
- Więc skąd ten łańcuszek kobiet? - zapytał Caleb. Ojciec się zaczerwienił.
- Chciałem, żebyś miał matkę. I nie zaprzeczam, że szukałem też dla siebie
towarzystwa.
Caleb przetarł twarz dłonią.
- Rozumiem. Nie mam ci za złe.
- Nie rozumiesz. Nie potrafiłem dać tym kobietom miłości, na którą zasłu-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]