[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ogon i powiewające na wietrze. Kevin obejmował ją ramieniem. Wyglądali
na szczęśliwych.
Przeniósł wzrok na siebie...
Nic dziwnego, że Kevin domyślał się jego uczuć w stosunku do
Gabrielle. Wystarczył rzut oka na fotkę, żeby to wiedzieć. Wpatrywał się w
Gabrielle takim wzrokiem...
A ona niczego nie zauważyła. Była zaskoczona, gdy rok temu ją
pocałował. Albo ona jego, co z uporem powtarzała. Potem oboje czuli to
samo.
84
Czy kiedyś się pozbiera, przestanie zadręczać się poczuciem winy?
Nawet teraz jej ciężar go prześladuje, jak te oczy spoglądające na niego zza
grobu.
Coś usłyszał. W otwartych drzwiach stała Gabrielle. W prostym
atłasowym szlafroku, który oblepiał wilgotne ciało, zaróżowiona po kąpieli, z
wysoko spiętymi włosami, kilka niesfornych pasemek wymknęło się spod
spinki i spływało na ramiona, kleiło się do szyi. Już sam jej widok obudził w
nim dzikie pragnienie. Zacisnął palce w pięść.
Gabrielle usiadła na kanapie.
Myślałam, że też przyjdziesz na kąpiel powiedziała.
To miał być czas tylko dla ciebie. Gdybym przyszedł, nic by z tego
nie było.
Wykazałeś się wielką przenikliwością.
Jak na faceta? Uśmiechnął się kwaśno. Możesz mi mówić Joe
Wrażliwiec.
No ładnie... Major Joe Wrażliwiec podkpiwała. Miło było się
pomoczyć. Trochę odleciałam.
To dobrze.
Przeniosła spojrzenie na leżący przed nim album.
Nie powinienem otwierać go bez pytania.
ZamknÄ…Å‚ go.
Otworzyła album i przysunęła do siebie.
Bez sensu trzymać zdjęcia i nie dać nikomu zajrzeć. Przykro mi, jeśli
te fotografie popsuły ci humor.
Prawdę mówiąc... Przerzucił stronę na poprzednie zdjęcie.
Bardziej byłem zły na siebie.
Hej, nie nadążam.
85
R
L
T
Czy to nie było aż nadto oczywiste? Wskazał zdjęcie z meczu.
Nie domyśliłam się. Przesunęła palcem po jego twarzy na zdjęciu.
Niemal poczuł ten dotyk. Podobałeś mi się, ale nie miałam pojęcia, że ja
tobie też. I to od tak dawna.
Tamten pocałunek cię nie oświecił?
Wydawało mi się, że to była moja inicjatywa, a ty zareagowałeś
impulsywnie. Przez to czułam się jeszcze bardziej winna, bałam się, że mogę
zniszczyć twoją przyjazń z Kevinem.
Impuls, akurat. Odchylił się w tył. Raczej tłumiona frustracja.
Podeszła do niego, przysiadła na boku fotela. Przesunęła palcami po
jego twarzy. Jej palce były miękkie, pachniały lawendą.
Mamy jakieś półtora tygodnia, żeby dojść z tym do ładu.
Półtora tygodnia i wraca do bazy, do pracy. A ona zostanie w Nowym
Orleanie? Nie chciała przenieść się bliżej Kevina, tym bardziej nie zrobi tego
teraz, po jednej gorącej nocy. Musi bardzo rozważnie przekonać ją, że między
nimi naprawdę coś się zaczęło. Do diabła, za nic nie pozwoli jej odejść.
Posadził ją sobie na kolanach, musnął ustami jej ucho.
Co byś powiedziała, gdybym zaniósł cię do mojego pokoju?
Myślę, że powinieneś zanieść mnie do tej bajecznej wanny, żebym
znów wzięła kąpiel, ale tym razem z tobą.
86
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
Niełatwo znowu dzielić z kimś łóżko. Zwłaszcza że Hank ciągle zabiera
kołdrę. Ziewnęła wciął półprzytomna. Obudził ją powiew chłodnego
powietrza. Wyciągnęła rękę, po omacku szukając kołdry, żeby się przykryć.
Minął tydzień od upojnej pierwszej nocy i od tamtego czasu sypiali
razem. Hank spał niespokojnie, a ona przy każdym jego poruszeniu budziła
się, bo przez ostatnie miesiące nauczyła się spać bardzo czujnie, ciągle
nasłuchując, czy Max jej nie potrzebuje.
Przez Hanka spała marnie, ale nie narzekała, bo inne rzeczy
wynagradzały jej to w nadmiarze: doskonałe Jedzenie, fantastyczny seks,
wspólne spacery z Maxem, koncert w parku. Ludzie brali ich za rodzinę.
Czuli siÄ™ rodzinÄ….
Zamrugała, wbijając wzrok w ciemność. Przez mansardowe okno
wpadała blada poświata księżyca. Gabrielle przekręciła się na bok, szukając
kołdry.
Hank siedział na łóżku. Miał otwarte oczy, lecz nadal spał. Kołdra leżała
na podłodze. Zaciskał palce na prześcieradle. Poruszał ustami, mówiąc coś
niezrozumiale. Dopadł go senny koszmar, przerażający, sądząc po napiętych
ścięgnach na szyi. Czuła bijące od niego cierpienie, strach i jeszcze coś, czego
nie potrafiła nazwać.
Jak go obudzić, żeby go nie przestraszyć? Bała się go dotknąć. Był
spięty, gotowy do ataku. Nieświadomie może zrobić jej krzywdę.
Zapaliła lampkę. Może przy świetle łatwiej otrząśnie się z koszmaru?
Poruszył głową, ale nadal śnił, mamrocząc niewyraznie:
Uważaj! Boże... Nie, Kevin. Trzymaj się.
87
R
L
T
Wiedziała, co to za sen. Zmierć Kevina. Poczuła ucisk w piersi. Chciała
złapać szlafrok i wybiec stąd, uciec jak najdalej. Ale przecież nie może go tak
zostawić. Hank już raz przeżył ten koszmar na jawie.
Hank powiedziała łagodnie, lecz stanowczo. Obudz się. Jesteś w
Nowym Orleanie, ze mnÄ…. Z Gabrielle. Wszystko dobrze. To tylko sen.
SÅ‚yszysz mnie?
Zamrugał gwałtownie, łapczywie wciągał powietrze.
Gabrielle?
Już dobrze? Dotknęła palcami jego ramienia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]