[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dwadzieścia dwa lata, od czasu, jak wrócił z Sybiru. Bo mój tatko w tamtą rewolucję7 był
wachmistrzem w strzelcach konnych i na Sybirze był za to.
 A mamÄ™ pani ma jeszcze?
 Moja mama umarła, jakem miała rok, to znaczy temu już dwadzieścia dwa lata  nie,
6
Cyngier  Czengiery
7
W tamtÄ… rewolucjÄ™  mowa o powstaniu listopadowym.
15
dwadzieścia jeden...
 O, ujmuje sobie pani lat!...
 A może sobie mam jeszcze dodawać? Wcale nie ujmuję.
Po chwili dodała ni to z dumą, ni z pewnym zażenowaniem, jak się mówi o sprawach i
szczegółach familijnych, które tylko w swoim kółku wielkie są i znaczne, a dla obcych nie
egzystujÄ…:
 Mój tatko ma tylko sześć palców u obu rąk.
 Czemu?
 A bo mu w bitwie pod Długosiodłem kula urwała akurat, kiedy trzymał karabinek przy
twarzy i celował. Tu ma dwa palce urwane i tu dwa. Jak się myje, to tak śmiesznie...
Pokazała składając dłonie.
 I tak oto samą jedną ojciec panią zostawił?
 A tak, bo dla ojczyzny jest najpierwszy obowiÄ…zek Polaka, a dopiero na drugim miejscu
stoi familia...  wypowiedziała z hieratycznym namaszczeniem zdanie mądre, ustalone i
powszechne.
 Jakże też pani daje sobie radę, gdy tu wojska przychodzą? Czy przychodzą?
 A ba! Czy przychodzą? Dobra ta noc, jeśli ich nie ma. A nie ma wojska, to są nasi.
WyjdÄ… nasi, to wojsko.
 A pani zawsze sama?
 No, jest przecie Szczepanisko.
 Ten dziadyga?
 Choć on i dziadyga, ale mądry, kuty na cztery nogi, na każdą rzecz, na każde wydarzenie
ma swój wybieg chłopski i sposób jaki nieomylny. Nadto powiem księciu panu, że on się nie
boi. To jest  bać się boi, będzie się cały trząsł jak galareta z cielęcych nóżek, ale nigdy nie
ucieknie. W tej chwili, kiedy trzeba stanąć  a on jeden wie, kiedy trzeba  na pewno nie
zdradzi i wszystko wezmie na siebie. Sto razy go wypędzą, to on tam wlezie za drzwi i
nasłuchuje, czeka. Tylko ja głos podniosę, on przy mnie. Gdyby mię napadli, będzie bronił do
ostatniego. On jest pewny. Zresztą na najgorszy moment mam tu jeszcze jednego obrońcę.
 Gdzie?
 A tu  oświadczyła z uśmiechem, wyciągając z kieszeni szerokiej sukni dwustrzałowy
pistolet.
 Któż go pani dał?  zapytał Odrowąż.
 Tatko.
 I tylko taką zostawił pani obronę?
 Tatko powiedział, żeby dopiero w najostatniejszej chwili, jeżeliby kto siłą napadał. A
przede wszystkim tatko kazał bronić się do ostatniej chwili kobiety polskiej godnością.
 Polskiej kobiety godnością...
 Myśli książę, że to nic nie znaczy? Już tu miałam nieraz przykład. A powiem jeszcze
jeden sekret, bo to księcia pana uspokoi. Mam tu jedną wspólniczkę. Tylko to trzeba w
tajemnicy trzymać, bo bez tego zle byśmy tu wyglądali.
 Zachowam tajemnicÄ™...
 No, to powiem. Jest tu karczma w szczerym polu, o jakie ćwierć wiorsty ode dwora, stoi
na krzyżowych drogach. Siedzą w tej karczmie %7łydy. Dawniej brali wódkę z niezdolskiego
dworu, jak gorzelnia szła. Teraz ją biorą skądinąd, a trudnią się, czym można, a głównie
przemycaniem w dalekie strony kradzionych koni. Tak ludzie mówią. Ja tam dobrze nie
wiem. Nikt zresztÄ… teraz prawdy nie dojdzie, bo wszystko idzie na karb powstania. JakieÅ›
konie w karczmie stoją, potem znikają. To niby powstańcy... Jest ich tam dużo, tych %7łydów w
karczmie. Ale między nimi jest jedno %7łydzie, ma chyba ze czternaście czy piętnaście lat. Na
imię temu Ryfka. Warto zobaczyć przy świetle dziennym to czupiradło. Nie myła się już ze
cztery lata, włosy w strąkach, obdarte, brudne.
16
 Niemal jak ja wczoraj...
 Troszeczkę bardziej, tylko że aby nie pokrwawione. Kiedy Siapsia, starszy karczmarz,
trzymał w pachcie krowy dworskie, Ryfka przychodziła o świcie do udoju mleko mierzyć. Ja
to samo musiałam wstawać do krów przed świtem. Tom sobie z tą %7łydówką rozmawiała z
nudów o różnościach. Nieraz jej tam co darowałam. Czasem znowu wypukałam ją z karczmy
w lecie wieczorem i wymykałyśmy się obie w noc, we mgłę, nad rzekę w rosach, w
niekoszonych trawach boso polatać... Książę pan będzie się gorszył, że ja się tak z tą
%7łydówką postponowałam...
 Nie, uchowaj Boże!
 Ja jej znowu do zupełnej konfidencji nie dopuszczałam, tylko tak, że to dobre do sekretu,
wierne i jakieś takie przy mnie jak cień przy drzewie. Czasem znowu namówiłyśmy się na
maliny dzikie i na  dziady 8, tu na tę górę, co za Niezdołami stoi. Szła za mną zawsze i
słuchała, co jej mówię. Ja tak, to i ona tak, ja odmienię, to i ona. Co ja lubię, to i ona. Co mi
nie smakuje, to ją aż wykrzywia. Jakem sobie zaśpiewała, to ta za mną to samo, słowo w
słowo, dzwięk w dzwięk, a tak strasznie śmiesznie, że boki zrywać. Musiałam sobie usta
zatykać, żeby jej przykrości nie robić. Czasem to umyślnie wyśpiewywałam jakie głupstwo
najwierutniejsze, układałam śmieszne piosenki, żeby się ponauczała... No, więc ta Ryfka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl