[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ostrzegając, że ludzie się będą skupiać, ponieważ byłem w sukni kam-
czackiej zimowej, bo innego futra nie miałem.
Bawiłem w Wilnie dwa miesiące, aż nadszedł rozkaz Pawła I, żeby
wszystkich cudzoziemców z kraju wypędzić. Było to powiedziane do
francuskich emigrantów, i księży trapistów. Ja, żem się podał w pasz-
porcie jako mieszkaniec Galicji, byłem równie wzięty za cudzoziemca i
z konwojem odesłany na Wołyń do Uściługa nad rzeką Bugiem do
kordonu, gdzie wówczas stał z wojskiem Jenerał Gubernator Podolski
Gudowicz. Ten mnie zatrzymał mówiąc, że tak złośliwych ludzi nie
wypuszczają za granicę: musi to być omyłka, więc uczynię raport do
Monarchy, czy możesz z kraju wyjechać; prosiłem go, aby moją prośbę
do Monarchy przyłączył, na co chętnie zezwolił a mnie kazał mieszkać
w mieście Dubnie za inspekcją niższego sądu, abym się nigdzie nie
oddalał dopóki nie nadejdzie rezolucja z Petersburga.
W tym czasie przybywszy do tegoż miasta Tadeusz Czacki starosta
Nowogrodzki, zaręczywszy Sąd niższy wziął mnie do siebie. Dom ten
zacny i poważny, w którym znalazłem wiele osób poważnych i uczo-
nych. Sama z Dembińskich Czacka najmoralniejsza i najpiękniejsza
osoba, a przy tym dobra Polka. To miejsce było mi rajem, bo tak ser-
decznie i czule byłem przyjmowany, że nigdy o nich bez wdzięczności
wspominać nie mogę.
Wyrobił dla mnie Tadeusz Czacki w komisji Warszawskiej od
trzech dworów wyznaczonej do oblikwidowania długów królewskich,
za rangę brygadjera podług rekonesansu zapłatę. Byłem mu
najwdzięczniejszy za jego staranie, ale pieniędzy brać nie odważyłem
się za stopień krwią i zasługami nabyty, chociaż nie miałem żadnego
funduszu do utrzymania mojej exystencji, czekajÄ…c powrotu ojczyzny.
Pragnąłem pokazać przez to rodakom moim, że nieszczęście i ubóstwo
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
89
nie powinno odmieniać sposobu myślenia, zwłaszcza, że widziałem
wielu obok siebie nieszczęśliwych z upadku ojczyzny.
Pózniej bawiłem w domu Alexandra Chodkiewicza, dobrego Pola-
ka i moralnego człowieka. Tam spędziwszy czas niejakiś, miałem
szczęście być za przyjaciela przy jego związku małżeńskim z Walew-
ską, wojewodzianką Sieradzką. Osoba młoda, piękna, talentów wiele
posiadająca. Razem z siostrą swoją Bierzyńską ofiarowały mi najprzy-
jemniejszy park w lesie Czarnym, óśm włók ziemi, z sadem frukto-
wym, mieszkaniem i całym gospodarstwem, gdzie przez lat kilka prze-
bywałem. Już to było po śmierci Pawła I, więc mogłem wyjeżdżać za
granicę do wód, skąd znowu wracałem do mego lubego siedliska. Póz-
niej przybyło do mnie kilku moich żołnierzy ranionych, których znałem
z odwagi i przywiązania. Przytuliłem onych do siebie, przeznaczywszy
jednych do roli, drugich do sadzenia drzew z którymi i sam pracowa-
łem, innych do gospodarstwa wnętrznego a niektórych do utrzymania
straży domowej, gdyż to miejsce było w lesie od wsi i wiosek oddalo-
ne.
Przebywszy w samotności i smutku po utracie ojczyzny lat kilka,
zapędziłem się do Petersburga dla dojścia sukcesji lennej na mnie spa-
dającej po moim krewnym. Lecz nic pomyślnego nie wskórawszy,
straciłem na koszta podjęte moją przyjemna pustynię i powróciłem do
kraju gdzie pózniej zostałem złożony dwuletnią chorobą.
Roku 1810 w Marcu
Mieszkałem czas niejaki przy moim krewnym u którego mi na ni-
czym nie zbywało, przy chorążym Litewskim, Tomaszu Wawrzeckim,
znajomym krajowi z cnót i gorliwości dla ojczyzny. Był on wybrany po
Kościuszce naczelnikiem narodu: teraz czynny jest dla kilkudziesiąt
opiek i dla nieszczęśliwych. Imperator Alexander I, wybrał go do no-
wej magistratury, dla oblikwidowania w kilku guberniach izb skarbo-
wych, względem weszłych funduszów tak pojezuickich, jako obywatel-
skich podatków od ostatniego zaboru Polski.
Po zawarciu Tylżyckiego pokoju, opuściwszy Litwę dążyłem ku
Ukrainie, licząc w tamtych stronach dom przyjacielski za mój własny,
gdzie postanowiłem w zaciszu i życiu prywatnym oczekiwać jeszcze
powrotu ojczyzny i cieszyć się tą nadzieją, która już tyle razy zawodziła.
Przejeżdżając przez Nieśwież którędy trakt mi wypadał, na moje
szczęście książe ordynat Dominik Radziwiłł dowiedział się o mnie i
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
90
zaprosił do swojego domu z największą uprzejmością. Jako dobry Po-
lak, mając czułe i dobre serce, ofiarował mi folwark, który musiałem
przyjąć i dziś utrzymuję się z niego. Muszę oddać Księciu tę sprawie-
dliwość znając go z bliska, że dla ojczyzny majątku i życia nie szczę-
dzi.
Obywatel zaś na Ukrainie do którego jechałem, nazwiskiem Tade-
usz Pawsza, został wygnańcem i postradał cały majątek. Jego żona,
najzacniejsza osoba z domu Lubańska, tyle czyniła wydatków i tyle
pokazała zapału w ratowaniu ojczyzny, ile prawie żaden z tamecznych
obywateli. Kobiecie tak wysokimi talentami i przymiotami duszy
ozdobionej, wszystko się udawało.
KONIEC
NASK IFP UG
[ Pobierz całość w formacie PDF ]