[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdzie pływać!
Uśmiechnął się. Mają... i w dole, gdzie rzeki schodzą
się we wspólne ujście. Gdy będzie cieplej, wybierzemy się
tam. W skład osobników tam przebywających wchodzą:
parka kaczek krzyżówek, ruda kaczka i jakieś cztery
rożeńce... i, oczywiście, pan i pani Zmieszka, które właśnie
lecą nad nami. Od czasu do czasu, razem z Sethem idziemy
tam i wyrąbujemy trochę większą przerębel. Nawet naj-
większa rzeka może zamarznąć, kiedy jest trzydzieści albo
czterdzieści stopni poniżej zera.
Dlaczego więc musi to pamiętać? Dlaczego przypom-
niano jej o tym, że jest tego rodzaju mężczyzną, który
będzie przedzierał się na mrozie, żeby powiększyć przerębel
dla paru kaczek i parki nurów? Przyjdzie wiosna i jej już nie
będzie, i dobrze wiedziała, że nie będzie nawet pamiętał w
następnym roku, jak się nazywała!
Więc dlaczego nie może go tak po prostu wyrzucić ze
swoich myśli?
Wyrzucić go z moich myśli powtórzyła. Było to
prawie zabawne. Wiedziała, że powinna być dla siebie
surowsza parę tygodni temu i nie dać mu choćby palca.
Teraz wróci do domu z wieloma gorzkimi wspomnieniami.
A tak już mówiąc o tym, może powinna wkrótce
wyjechać. Może powinna zapakować cały kram i kiedy
pojawi się tu następnym razem Curtis w swojej małej
Lulu", sprawić, by ją zabrał stąd na dobre.
Carl natychmiast odsunął się na bok i na jego miejsce
pojawił się wysoki, szczupły mężczyzna, o ciemnych siwie-
jących włosach ze swoją swojsko-przystojną twarzą prezy-
denta, którego imię nosił Lincoln Graves. Mogła sobie
niemal przedstawić uśmiech triumfu Linka, ale, co gorsza,
słyszała jego słowa i wiedziała, że będzie je wypowiadał
głośno.
Więc w końcu skrewiłaś! Tak, to było to, co
Link z pewnością by powiedział... i dlaczego nie? Tak
by było.
Ale nie mogła tego ciągnąć, szczególnie teraz, gdy
myślała, że kocha się w...
Znów się powstrzymała. Czas, by sobie ustawić kilka
spraw. Czy myśli, czy podejrzewa... czy domyśla się, że
kocha się w Carlu? Wez się w garść, Benita! Stało się... i
czas na podejrzenia czy sądy już minął. Przynajmniej bądz
ze sobą szczera. Jesteś zakochana... więc co teraz zrobisz?
Jej spojrzenie zatrzymało się na pięknym kocu z Hud-
son's Bay i przypomniała sobie notkę, którą napisał Link.
Nigdy nie podejrzewał, że uda się jej dotrwać do Zwiąt
Bożego Narodzenia... a teraz był środek stycznia i nadal tu
była, podczas tego najdłuższego i najsamotniejszego mie-
siąca w roku, otoczona całym zimnem, jakie Nowa Fund-
landia na nią mogła rzucić.
Wgapiła się w koc, jakby to był Link we własnej osobie.
Więc myślisz, że tylko dlatego, że byłam taką kretynką,
żeby się zakochać, to podwinę pod siebie ogon i ucieknę do
dużego miasta! Ha! Nawet nie wiesz, że jestem zakochana!
Myślisz po prostu, że nie mogę tego znieść... hmm, pozwól,
że ci powiem, Lincoln, że nie mogę... ale spróbuję!
Była mniej więcej druga dwadzieścia rano, kiedy podjęła
decyzję, że pod żadnym pozorem nie pozwoli sobie na
snucie marzeń o Carlu! Będzie udawała, że nie istnieje.
Będzie skreślała kolejne dni i gdy nadejdzie pierwszy marca,
wyjedzie... i założywszy, że jezioro już odtaje, będzie mógł
do niego wskoczyć. Co to ją obchodzi?
Wróciła do dużego pokoju i sprawdziła ogień na
kominku i w piecu, a potem wdrapała się na czekające na
nią łóżko. Jak to może być, że ktoś podejmuje przeróżne
postanowienia, a po minucie, z poduszką pod głową,
większość z nich się ulatnia!
Było pózno, gdy wreszcie zasnęła i następnego dnia była
w kiepskim humorze... bo wcale nie spało jej się dobrze.
Temperatura nadal oscylowała między trzydziestoma o
czterdziestoma stopniami poniżej zera i musiała żyć
marzeniami, które miała.
No, bądz uczciwa... czy to wystarczało, że miała
trudności, by trzymać go z dala od siebie, kiedy nie spała?
Czy musiał ją też nawiedzać w snach! Sny. Jak słodki i
delikatny był w jej snach... i nie uważał też, że ona nie
istnieje. Mówił te wspaniałe słowa... powiedział, że jest
światłem jego życia, że ją kocha.
Ma się rozumieć burknęła. Nalała sobie jeszcze
kawy. Sposób na to, by się upewnić, że to był sen
poinformowała ciągle jeszcze drzemiącą Suzie to fakt, że
powiedział, iż mnie kocha. Więc jeśli nie jest to największy
dowcip w północnych lasach, to zrywam z tobą!
Ledwo skończyła śniadanie i posprzątała w chacie, gdy
przyszedł Seth. Wdepnął jedynie po to, by oddać słoik
miodu, ale jakimś cudem jego ciepły, przyjacielski sposób
bycia znacznie pomógł w przegnaniu smutków. Odkryła, że
bardzo jest zadowolona, że go widzi.
Musiałeś tak wcześnie przybiec? uśmiechnęła się
szeroko. Właśnie zabierałam się do przygotowania
świeżej kawy.
Seth obrzucił ją dziwnym spojrzeniem. Czasami
oznajmił po prostu nie rozumiem kobiet... ale coś ci
powiem. Zrób kawę i jeśli znajdziesz czas, daj trochę tych
dobrych ciastek, tych z rodzynkami. Muszę podejść i spra-
wdzić, czy wszystko jest w porządku z Mattem Clarkiem.
Zrobił chwilę przerwy. Myślałem, że mógłbym pójść
pózniej, ale Carl powiedział...
Lepiej idz teraz powiedziała do niego zanim
zrobi się jeszcze zimniej! Jeśli coś nie gra, to im szybciej,
tym lepiej.
Myślę, że poszedł do wioski westchnął Seth
ale wiesz jaki jest Carl... przyjaciel całego lasu! Wiesz,
czasami myślę sobie, że gdyby gonił go rozwścieczony
niedzwiedz i gdyby przypadkiem nabił sobie siniaka, to Carl
upewniłby się, czy nic mu się nie stało, zanim by znów
zaczął uciekać! Niektórzy ludzie uważają, że muszą opie-
kować się całym światem. Zaczął naciągać swoje grube
rękawiczki No to nie zapomnij o ciastkach! Powinienem
być z powrotem tak jakoś wczesnym popołudniem.
Benita wyciągnęła miskę i składniki i zaczęła robić
ciasteczka z rodzynkami. Seth był miłym, niewymagającym
mężczyzną... zatem dlaczego związała się uczuciem z jakimś
człowiekiem, który myśli, że powinien zaopiekować się
całym światem?
Gwałtownie zamieszała wrzucając sproszkowane jajka,
mleko w proszku i wodę, a następnie zaczęła to ubijać
dość intensywnie. Za każdym uderzeniem, kiedy wielka,
drewniana łyżka skrobała po ściankach miski, zdawała się
słyszeć te same, wciąż na powrót wypowiadane słowa
jeśli tyle zauważa, jeśli daje swoje serce światu, to dlaczego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]