[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mi z tego powodu.
 I słusznie, bo to przez ciebie.
 Przeze mnie? Chyba... chyba się mylisz.  Wyjęła z kredensu dwa
talerze i postawiła je na stole.
Kiedy go mijała, złapał ją za rękę.
 Nie chcę się z tobą bawić w skojarzenia. Daleko już zaszliśmy... a
zajdziemy jeszcze dalej.
Nie chciała słuchać ani widzieć; zamknęła oczy.
 Carol, spójrz na mnie.
Nie mogła. Spuściła głowę, nadal nie podnosząc powiek.
99
R
L
T
 Nie masz się czego wstydzić.
Oczywiście, stać go na wspaniałomyślność, bo to nie on rozpłakał się
histerycznie. Jedyna pociecha, że Peter przespał ten cały epizod.
 Musimy porozmawiać.
 Nie...  zawołała i na chwilę zamilkła.  Nie możesz zapomnieć o tym,
co się stało? Musisz to teraz wyciągać? Cieszy cię moje zakłopotanie? 
Zabrakło jej tchu.  Wyjdz, proszę, i zostaw mnie w spokoju.
Po jej ostrych słowach zapanowało pełne napięcia milczenie.
 Nie wiem, co takiego stało się wczoraj wieczorem  żachnął się Alex.
Ujął Carol pod brodę i podniósł jej głowę.  Wiem tylko, że jeszcze nikt nie
był mi tak bliski jak ty... i nigdy nie czułem się bardziej bezradny. Pamiętaj,
Carol, zdarzyło się coś wyjątkowego i nie pozwolę ci tego zniszczyć. Rozu-
miesz?
Zagryzła dolną wargę i pokiwała głową.
Napięcie opadło. Alex delikatnie wziął ją w ramiona. Poddała się bez
wahania, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.
Minęła długa chwila, zanim znów się odezwał.
 Chcę, żebyś mi opowiedziała o swoim małżeństwie.
 Nie!  zawołała, nerwowo kręcąc głową.
Alex zamilkł ponownie, a Carol miała wrażenie, że się od niej oddala 
choć może to ona się oddalała.
Chciała go prosić o cierpliwość, o trochę czasu. Musi przeanalizować to,
co zdarzyło się między nimi.
Już miała mu to powiedzieć, ale ją uprzedził:
 Nie chcesz, to nie, ale zawrzyjmy układ. Jeżeli wybierzesz się ze mną
na kemping, odstąpię od tego tematu. Zaczekam, aż sama będziesz chciała o
tym mówić.
100
R
L
T
Carol podniosła głowę i napotkała jego wzrok.
 Jesteś podstępny, Aleksie Prestonie. Zaśmiał się i pocałował ją w
czubek nosa.
 Doszedłem do wniosku, że tylko w ten sposób cię przekonam i
zdobędę.
 Nie mogę uwierzyć, że to robię  mruknęła Carol, idąc pod górę w
stronę stromej drogi wśród drzew. W dole fale oceanu uderzały o brzeg, a
przed nią wąska ścieżka wiodła prosto do deszczowego lasu.
 Czy musimy na was czekać?  jęknął James. Chłopcy najwyrazniej
woleliby penetrować teren na własną rękę.
Carol już chciała wygłosić tyradę na temat potrzeby zachowania
ostrożności, kiedy odezwał się Alex.
 Nie krępujcie się. My z Carol dotrzemy do obozowiska przed obiadem,
i tam siÄ™ spotkamy.
 Wspaniale!
W ciągu paru chwil chłopcy zniknęli im z oczu, a Carol kontynuowała
trudną wspinaczkę. Nawet kozica miałaby z tym trudności, doszła do wniosku.
 Zwietnie sobie radzisz  zauważył idący za nią Alex. Carol przystanęła
dla złapania oddechu.  Uwielbiam, kiedy jesteś taka rozgrzana i spocona.
 Mógłbyś przestać?  zawołała zakłopotana, a zarazem rozbawiona.
 Mowy nie ma.
Alex szedł zwinnie i z wprawą mimo ciężkiego plecaka. Co więcej,
nawet się nie pocił. Carol za to ciężko dyszała. Dopiero teraz przekonała się, w
jak kiepskiej jest formie.
 Widok nie jest wart takiego wysiłku  wystękała po pięciu minutach.
Mięśnie łydek zaczynały odmawiać posłuszeństwa, a serce waliło jak młotem.
101
R
L
T
W dodatku ubrała się zupełnie bez wyczucia. Nie wiedząc, jaka będzie
pogoda, włożyła ciężkie buty, dżinsy i grubą sportową bluzę, a na to wszystko
kurtkę. Na głowie miała jaskraworóżową czapkę, którą matka zrobiła dla niej
szydełkiem na ostatnie Boże Narodzenie. Gdyby zaskoczyła ich śnieżyca,
Carol byłaby świetnie przygotowana.
 Naprawdę warto się pomęczyć  zapewnił Alex.  Chcesz, żebym
prowadził?
 Wykluczone. Nie byłabym w stanie dotrzymać ci kroku.
Wreszcie Carol wyszła na polanę. Stanęła w miejscu, zdumiona i
zachwycona. Las, który właśnie zostawiła za sobą, obfitował w rozmaite
wiecznie zielone drzewa. Z Ogromnych konarów zwisały zielone welony
mchu, sięgające aż do gąbczastej ziemi. Na pokrytych mchem pniach rosły tu i
ówdzie wielkie białe grzyby, a polne kwiaty tworzyły wielobarwny kobierzec,
poruszany lekkim wiaterkiem. Aapiąc z trudem oddech, Carol zdjęła czapkę,
jakby oddawała cześć przyrodzie.
 Miałeś rację  wyszeptała.  To cudowne... czuję się jak w katedrze...
Mam ochotę się pomodlić.
 To nie wszystko, co chcę ci pokazać  powiedział Alex, kładąc rękę na
jej ramieniu.
 Naprawdę?  zapytała z niedowierzaniem.  Chcesz powiedzieć, że
może być coś piękniejszego?
 Idz za mnÄ….
Carol zdjęła kurtkę i zawiązała sobie rękawy dookoła talii. Ochoczo
podążyła za Aleksem wąską, krętą ścieżką.
 Półtora kilometra stąd jest wspaniała zatoczka ze zródlaną wodą 
wyjaśnił, odwracając się i patrząc na nią.  Dasz radę?
 Chyba tak.  Czuła przypływ energii i ożywienia. Była jak uskrzydlona.
102
R
L
T
 Jesteś w całkiem niezłej formie, chociaż tak narzekasz  zauważył Alex
i uśmiechnął się do niej.
 Wiedziałam, że sobie poradzę. To dobrze, że ustawiłeś namioty blisko
toalet. Czuję się skrępowana, jeżeli nie mam blisko siebie urządzeń z bieżącą
wodÄ….
Alex roześmiał się. Wspinali się przez dalsze dwadzieścia minut, aż
stanęli na skraju urwiska wysoko nad wodą. Lśniąco zielone fale kontrastowały
z czystym błękitem nieba, a widok był tak piękny, że w oczach Carol pojawiły
się łzy. Zarząd parku zabezpieczył krawędz siatką drucianą, znalazła się też
Å‚awka wyciosana w starym pniu drzewa.
Carol usiadła na niej i zapatrzyła się w dal.
 Masz ochotę coś zjeść?
 Umieram z głodu.
 Przewidziałem to.  Zdjął z ramion plecak i postawił go między nimi.
Rozsunął zamek i wyjął sporą złożoną torbę plastikową.
 Co to?  zapytała.
 Worek na śmieci.
 Aha.
Następnie wyciągnął gwizdek, a wreszcie to, czego szukał  grubą
tabliczkę czekolady i dwa jabłka, i położył to wszystko na ławce.
 Nie chciałabym wyjść na idiotkę, ale ciekawa jestem, w jakim celu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl