[ Pobierz całość w formacie PDF ]

który zawsze za nią podążał, a o którym udawało się
jej zapomnieć tylko przebywając pomiędzy ludzmi,
wyskoczył nagle, pogrążając ją w fali tak bezdennej
rozpaczy, że aż zachwiała się na nogach.
Dzisiaj było gorzej niż zwykle... Wizyta u lekarza,
która tylko potwierdziła to, co ona sama podejrzewała
już od tygodni... Będzie musiała wkrótce powiedzieć
dziadkowi. I Caroline, choć nawet gdyby tego nie
zrobiła, bystre oko szefowej rozszyfrowałoby prawdę
lada dzień.
Doszła do miejsca, w którym rozwidlały się drogi:
jedna prowadziła do stacji metra, druga - do muzeum.
Dany stała. bezmyślnie patrząc przed siebie. Nie
chciała pójść na wystawę. Dziadek usiłował namówić
jÄ…, by udaÅ‚a siÄ™ na oficjalne otwarcie, ale nie po­
sÅ‚uchaÅ‚a go. Jednakże nie miaÅ‚a również ochoty wra­
cać do swojego pokoiku, by przez kolejny wieczór
wpatrywać się w ściany. Może gdyby zmusiła się, by
pójść na wystawę i stawić czoło cierpieniu, okazałoby
się, że tylko w ten sposób może pozbyć się bólu
i wrócić do życia.
Z netu poprawki - Irena
scandalous
143
Wystawa odbywała się w jednej z pomniejszych
galerii. Surowy, czarny napis gÅ‚osiÅ‚:  Zagrożone boga­
ctwa lasów tropikalnych", a pod spodem widniała
nazwa komitetu ONZ, który finansowaÅ‚ objazd wy­
stawy dookoÅ‚a Å›wiata. SiÄ™gnęła do torebki po pieniÄ…­
dze na katalog i weszła do środka.
W tej samej chwili usÅ‚yszaÅ‚a cichÄ… muzykÄ™ indiaÅ„­
skÄ…, której głównym motywem byÅ‚y dzwiÄ™ki pisz­
czałek z trzciny. Dziwnie melancholijna i przejmująca
melodia sprawiła, że łzy napłynęły jej do oczu. Ostatni
raz sÅ‚uchaÅ‚a takiej muzyki na wieczorku folklorystycz­
nym w hotelu, trzy dni przedtem, zanim wyruszyła do
lasu, spotkała Nicka Devlina i na zawsze zniszczyła
swoje szczęście.
Na ścianach dookoła niej, tytułem wprowadzenia
do wÅ‚aÅ›ciwej wystawy, wisiaÅ‚y ogromne monochroma­
tyczne fotografie. RzuciÅ‚a na nie wzrokiem bez wiÄ™k­
szego zainteresowania i nagle serce zaczęło trzepotać
jej w piersi. Tutaj z pewnością była piramida, na którą
się natknęła - poznała wyszarpany ogromny otwór
prowadzący do jej wnętrza. Prezentowano kilka ujęć
piramidy, jedno bardziej dramatyczne od drugiego,
ukazujące prymitywną chciwość, która zniszczyła jej
nieprzemijającą świetność.
Czy to Nick robił te zdjęcia? Bardzo możliwe.
Ale na pewno oprócz tego jednego, na którym sam
klęczy przy kępie bambusa, a w tle widać wrak
samolotu. Darń została usunięta, a w ręku trzymał
jedną z malowanych glinianych waz. Wpatrywała
się w jego twarz, jak gdyby mogła sprawić, by
stanął obok z krwi i kości. Uśmiechał się lekko,
lecz mimo to jego twarz pozostawaÅ‚a nieodgadnio­
na. Jedynie dookoÅ‚a ust i oczu rysowaÅ‚o siÄ™ na­
pięcie.
Stała tam dość długo, aż w końcu, czując na
plecach dyskretny wzrok strażnika, przeszła dalej,
do wÅ‚aÅ›ciwej wystawy. Zorganizowana byÅ‚a wspa­
niale. Iluminowane przyćmionym światłem gabloty
Z netu poprawki - Irena
scandalous
144
wydawały się unosić w ciemności. Umieszczono
w nich liczne wyroby garncarskie, wśród których,
była tego pewna, znajdowały się i te pochodzące
ze skrzyni w samolocie. Dalej kilka przedmiotów
ze srebra i innych metali, których nie rozpoznała,
a na samym końcu najcenniejsze eksponaty. Wśród
nich widniały złote motyle złożone niegdyś na
rozkaz konkwistadorów jako okup za króla, teraz
przypięte do czarnego aksamitu. A zaraz obok...
tak, to bogini urodzaju z ogromnym brzuchem,
dzieckiem na ręku i kolbą kukurydzy. Dłonie
Dany spoczęły bezwiednie na delikatnej wypu­
kÅ‚oÅ›ci brzucha rysujÄ…cej siÄ™ pod weÅ‚nianym żakie­
tem.
Nagle mała eksplozja radości rozjaśniła szarość
cierpienia. Tak naprawdÄ™ nic nie ma znaczenia, po­
myÅ›laÅ‚a, oprócz tego wspaniaÅ‚ego, cudownego dzie­
cka, które wspólnie stworzyliÅ›my. Nigdy już nie zoba­
czy Nicka, lecz miłość do niego gorzała w jej sercu
niczym maleÅ„ki pÅ‚omyczek, zapalony przez trzaskajÄ…­
cy ogień z rozzłoconej jaskini. Jeśli pozwoli mu tlić się
przez całe życie, może ogrzeje i rozświetli jej ponurą
samotność.
Nie licząc siedzącego na krześle strażnika, miała
caÅ‚Ä… salÄ™ dla siebie. Nagle usÅ‚yszaÅ‚a, jak drzwi ot­
wierają się i zamykają ciężko. Pośpiesznie podeszła do
ostatniej gabloty. Zawierała ona tylko jeden eksponat.
Na czarnym aksamicie spoczywaÅ‚ zÅ‚oty Å‚aÅ„cuch z rzez­
bioną głową jaguara - pysk rozchylony w warknięciu
i wlepione w niÄ… oczy.
Oderwała od nich wzrok. W ciemności, po drugiej
stronie gabloty ujrzała drugą parę obserwujących ją
jadeitowozielonych oczu.
- Nick?!
Ogarnęła ją fala słabości, przyłożyła rękę do czoła.
PodszedÅ‚ do niej szybko i objÄ…wszy ramieniem, uÅ›mie­
chnÄ…Å‚ siÄ™ niepewnie.
- Przepraszam, jeśli cię przestraszyłem.
Z netu poprawki - Irena
scandalous
145
Jakże cudowne było jego ramię - ciepłe, pełne życia
i siły. Gwałtownie się odsunęła.
- Nie przejmuj siÄ™. To tylko zaskoczenie tym,
że cię widzę. - Zadziwiona opanowaniem swojego
gÅ‚osu, poczuÅ‚a w sobie dość odwagi, by kontynu­
ować. - Cóż za zbieg okoliczności, że się tutaj
spotkaliśmy.
- NiezupeÅ‚nie. Tom podaÅ‚ mi adres sklepu z anty­
kami, a właścicielka powiedziała, że poszłaś albo do
domu, albo tutaj. Wyjaśniła, że zwolniła cię wcześniej,
ponieważ nie czułaś się najlepiej.
Popatrzył na nią uważnie, a ona, przerażona tym,
że może coÅ› wyczytać z jej twarzy, cofnęła siÄ™ poÅ›piesz­
nie i odparła chłodno:
- Ależ nie, czuję się doskonale. - Jednakże kiedy
spojrzał na nią, z jawnym niedowierzaniem unosząc
brwi, dodała szybko: - Po co przyjechałeś, Nick?
Czego chcesz?
- Cóż, nie miałem jeszcze okazji podziękować ci za
uratowanie mi życia, prawda?
Dany, z całej siły zaciskając ręce w kieszeniach,
obojętnie wzruszyła ramionami.
- Z tego co pamiętam, ty również uratowałeś moje.
- A... - w jego głosie zabrzmiało wahanie - jak się
miewa Marcus?
- Marcus? A dlaczego pytasz?
Starała się patrzeć mu prosto w oczy, lecz okazało
się to niezmiernie trudne. Twarz, którą tak często
widywaÅ‚a w snach, byÅ‚a teraz tak blisko, że wystar­
czyło wyciągnąć rękę, by ją pogłaskać. Pragnęła to
uczynić z całego serca, lecz zamiast tego wcisnęła ręce
głębiej do kieszeni.
- Kiedy zadzwoniłem do Toma, spytałem go, czy
wyszłaś za mąż. Powiedział mi bez osłonek - cień
ironii przypominał dawnego Nicka - że jeśli pragnę
to wiedzieć, mogę zapytać cię osobiście.
Bez ostrzeżenia chwycił ją za lewą rękę i delikatnie,
lecz stanowczo wyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… z kieszeni, po czym
Z netu poprawki - Irena
scandalous
146
powoli zdjÄ…Å‚ rÄ™kawiczkÄ™. SpojrzaÅ‚ na jej palce, po­
zbawione jakichkolwiek pierścionków, a Dany, znając
go dobrze, wyczuła, że nieco się odprężył. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl