[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie jest sama pośród wszystkich rzeczy na ziemi, których jesteśmy świadomi, bowiem z ciemności
przybywają cienie i nawiedzają swoich wiernych. Nie są to jednak Wielkie Bóstwa. Człowiek ich
jeszcze nie widział. Wyrzezbione bóstwo to wielki Cthulhu, ale nikt nie potrafiłby powiedzieć, czy
tak właśnie owe bóstwa wyglądają. Nikt też nie potrafiłby teraz odczytać starego napisu, ale
słowa te zostały kiedyś wypowiedziane. Słowa nucone podczas obrzędu nie są tajemnicą  nigdy
jednak nie mówi się ich głośno, tylko szeptem. A znaczą:  W tym domu w R lyeh czeka w
uśpieniu zmarły Cthulhu .
Zasypiając, zdążyłem pomyśleć, że taki, na przykład, King  albo dusi się w nocy ze strachu,
więc w dzień opisuje te swoje koszmary, albo odwrotnie  w dzień wymyśla przerażające
lekturki, ale w nocy spać nie może, bo ciągle zmienia piżamę. A ja też sam sobie będę winien,
czytając takie dupersznity przed snem, jeśli się zbudzę zlany potem  oby tylko!  w środku
nocy.
Jakoś mnie to ominęło.
Natychmiast po przebudzeniu zdecydowałem, że priorytetową sprawą będzie wykrycie o co
tak naprawdę chodzi Jerry emu-Jerzemu. To, że zaprzęgnięto do roboty potężne siły, było widać
choćby po tym, że trzy kwadranse po bójce już mieli gotową swoją wersję video ze znikającym
ciałem. No, mogli mu ją podesłać z labo na komórkę, ale i tak tempo było imponujące. Tylko
czego on naprawdę chce? Można przecież było wymyślić dwa tysiące sześćset osiemdziesiąt
cztery bardziej przekonujące powody do działania w Polsce. Można mi było wcisnąć cztery kilo
kitu, a oni usiłują mnie nawrócić. A przynajmniej zmusić do wiary w jakieś oszlamione
zielonkawe bóstwo spoczywające na dnie Pacyfiku. Nie, nie na dnie. Jerzy powiedział, że H.P.
mylił się co do kilku kwestii. Nie na dnie. No to gdzie? Jerzy coś mówił... Sain Luis? Stop. Jeżeli
zacznę szukać miejsca spoczynku Cthulhu, to  niczym Schliemann  zaczynam wierzyć w swoją
TrojÄ™.
Wziąłem książkę, przy której zasnąłem wczoraj, ale zaraz ją odłożyłem. Coś mi mówiło, że
czas może być potrzebny do czegoś innego.
Pixel od dłuższej chwili drapał kołdrę na mojej piersi. Służba nie drużba. Wstałem i
zmieniłem mu wodę, trochę się z nim drażniąc, potem wyłożyłem do miski  pyszne kawałki
mięsa w aromatycznym sosie , podsypałem biotyny i dołożyłem tabletkę z glonów na
wzmocnienie sierści. Znienawidzi mnie kiedyś za to paskudzenie jedzenia, ale trudno, bez tego
nie da się chodzić w niczym, co odbiega umaszczeniem od białego i ryżego. Pixel zajął się
mięsem, ja kawą. Pierwsza i jedyna w ciągu dnia z dwiema łyżeczkami cukru i gipsem. Potem
już tylko czarna i gorzka. Przy kawie przewertowałem książkę, znalazłem całą masę literówek i
zero przydatnych wiadomości. Pewnie trzeba się wczytać.
Zerknąłem na telefon. W zasadzie mogłem zadzwonić, ale strasznie nie lubię, jak ktoś mi
mówi:  O, cześć, słuchaj, oddzwonię pózniej . Przeczekam. Rozłożyłem glocka i starannie
przeczyściłem go, uzupełniłem magazynek, schowałem spluwę do drugiego sejfu. Jeden miałem
w garderobie, tam trzymałem  cenne rzeczy: dokumenty, kajdanki, paralizator i takie tam inne
szpeje. Tam też trzymałem legalną broń, jeśli ją miałem w domu. Drugi, malutki, tylko na gnata,
był pod kabiną prysznicową. Niezbyt oryginalnie, ale znajdzcie mi w mieszkaniu w bloku
oryginalne miejsce na sejf. Kiedyś myślałem o komórce  zsyfu , ale za często kradli tam klamki,
zatrzaskiwali, zarzygiwali, obszczywali...
Zciągnąłem z sieci desert eagle, znalazłem kapitalną amerykańską stronę z rozłożonym
pistoletem, można się było pobawić w 3D, więc pobawiłem się w składanie, rozkładanie i nawet
postrzelałem. Niezbyt celnie. Zacząłem się zastanawiać, czy niemal dwukrotnie większy ciężar
nie zniechęci mnie do korzystania z tej artylerii, ale potem uznałem, że to jakby odmówić jazdy
porsche tylko dlatego, że ma twardsze fotele. Usunąłem z historii strony z pistoletem,
wprowadziłem dwa jaja na twardo, a właściwie półtora, bo w połowie drugiego zadzwonił Jerzy.
 To co?  zapytał z precyzją chirurga kosmetycznego.
 No  podpowiedziałem.
 Wpadniesz do mnie?
 Czemu nie?  Co za idiotyczna rozmowa. Chociaż, z drugiej strony, dwaj pędzie
namawiają się na randez vous. Z trzeciej strony, jeśli ktoś nas obwąchuje, to powinien wiedzieć,
że nie łączą nas stosunki, tylko praca.  Mam już startować?
 Tak.  Zawahał się.  Być może wyjedziemy dziś, ale jeszcze nie musisz się pakować.
 PotrzebujÄ™ kwadransa.
 Będziesz go miał, jakby co. Na razie.
Na wszelki wypadek rzuciłem okiem na kosmetyczkę-niezbędnik i do torby  była
przygotowana w zimie, wyjąłem więc polar, rękawiczki i kominiarkę. Resztę pakowania
zostawiłem na pózniej, coś mi mówiło, że ten wyjazd jest bankowo pewny. Dokąd? Do Glanowa?
Innego ośrodka Moona? Jeśli brednie o Cthulhu brać serio, to trzyma się to kupy: emisariusze
rzygowatego bóstwa kaptują niewinne duszyczki. Czyli Bóg istnieje, bo istnieje szatan. Ja
pierdziu, co się w tym kraju dzieje? Nie dość, że cofnięty do szesnastego wieku, to jeszcze się
okaże że słusznie? Przyszłość ojczyzny rysowała się tak różowo jak przyszłość
pięćdziesięcioletniej gwiazdy porno.
Na Krochmalną dotarłem bez kłopotów, zaparkowałem pod bramą. Tylko tu było miejsce, a
raczej zwolniło się, gdy podjechałem. Starsza pa... pani... Ta, z ogródków działkowych!
Wyjeżdżała właśnie. Jasssna dupa na ciemnym tle! %7łebyż nam tak przyszło działać na co dzień! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl