[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wręczę ci go juŜ teraz. - Sięgnął do kieszeni i wyciągnął aksamitne jubilerskie pudełeczko.
Otworzył je. Meredith ujrzała niezwykłej urody medalion ze szmaragdem i pierścionek z
brylantem otoczony szmaragdami. - Jeśli ci się nie podoba, kupimy coś innego.
- Bardzo mi się podoba! - wykrzyknęła zaszokowana nagłym obrotem spraw.
- No to świetnie! - Wsunął pierścionek na jej palec. - Załatwione! Jesteśmy juŜ
zaręczeni.
ROZDZIAŁ JEDENASTY
- Nie mogę w to wszystko uwierzyć! - powiedziała Meredith.
- Ani ja. Jak wiesz, długo ci nie dowierzałem, ale nawet wtedy chciałem być zawsze
blisko ciebie. Ubiegły tydzień wlókł mi się w nieskończoność. A sądziłem, Ŝe potrzebuję paru
tygodni na przemyślenie sprawy. Tymczasem stwierdziłem, Ŝe bez ciebie czuję się bez-
granicznie samotny. - Odchylił głowę i spojrzał w jej szeroko otwarte, pełne zdumienia oczy.
- Kocham moją wolność. Ale nie tak jak kocham ciebie.
- I ja cię kocham, Rey - rzekła. - TeŜ czułam się samotna. A teraz mam wraŜenie, Ŝe
znamy się od lat.
- Ja teŜ - przyznał. - Będziemy na pewno dobrym małŜeństwem.
Całowali się, gdy do pokoju wkroczył ojciec Meredith z udkiem indyka w ręku i
zapytał, czy moŜna juŜ całość wyjąć z piekarnika. Rey obwieścił mu nowinę, a Meredith
podjęła błyskawicznie akcję ratunkową.
Z dwutygodniowym wyprzedzeniem Meredith złoŜyła rezygnację w pracy, czym
zaskoczyła i zmartwiła swego szefa. Rozumiał jednak, Ŝe nie moŜe mieszkać w Jacobsville, a
pracować w Houston, i wręczył jej prezent ślubny w postaci pięknie szlifowanej kryształowej
wazy.
Micah Steele zaproponował jej pracę u siebie, na co chętnie się zgodziła, z tyra jednak
warunkiem, Ŝe będzie pracować tylko trzy razy w tygodniu. Micah, jako młody małŜonek,
rozumiał ją i nie stawiał Ŝadnych przeszkód.
Jedyny problem w tej całej sprawie wynikał z faktu, Ŝe, ku przeraŜeniu Meredith i
konsternacji Reya, jego wszyscy bracia skrzyknęli się i postanowili zorganizować im wesele.
- To będzie wesele super - rzekł Leo, zacierając dłonie. - Cag ma świetny pomysł.
- Nie chcę o niczym słyszeć - powiedział Rey stanowczo.
- Na pewno będziesz zadowolony. - Leo zignorował wściekłą minę brata. - Chłopcy
ściągną z Montany ten rockowy zespół, który zagra na twoim weselu swój najnowszy przebój.
Zatrudnią teŜ tę babkę z San Antonio, która przygotuje szwedzki bufet. A ślubne stroje
sprowadzą z któregoś z paryskich domów mody.
- Nie znacie nawet moich rozmiarów - powiedziała Meredith.
- Zajrzeliśmy do twojej szafy, a nawet do szuflad, po rozmiary bardziej osobiste. -
Uśmiechnął się skonfundowany Leo. - Nasza nowa bratowa musi mieć najpiękniejsze rzeczy.
Meredith nie wiedziała, czy się śmiać, czy płakać.
- Zarezerwowaliśmy wam na miesiąc miodowy apartament w pięciogwiazdkowym
hotelu - ciągnął Leo, spoglądająca na Reya. - Znacie francuski, prawda?
- Francuski? - powtórzyła Meredith.
- Bo ten hotel znajduje się w Nicei. Na Riwierze Francuskiej. Wspaniały widok na
plaŜę.
Rey aŜ zagwizdał.
- Niezły początek - rzekł.
- Staraliśmy się. Zamówiliśmy nawet stroje na róŜne okazje. Meredith lubi chyba
pastelowe kolory?
A Meredith siedziała bez ruchu, z otwartymi ustami. Robiła wszystko, Ŝeby nie
zemdleć. Uświadomiła sobie teraz, Ŝe te cudaczne opowieści Tess o weselach braci Hart to
najszczersza prawda.
- Porwaliście Dorie i z opaską na oczach zawieźliście do domu, gdzie czekał na nią
Corrigan.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]