[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kwiatem. Zauważono owce i kozy zamknięte w wiszących klatkach, zbudowanych na palach, w celu ochrony ich
przed lampartami. Bujna roślinność nadawała temu urodzajnemu gruntowi różnorodny, wciąż zmieniający się
widok. W licznych wsiach powstawały wrzawa i podziw wobec widoku "Victorii", a doktór trzymał się na wysokości
niedoścignionej przez strzały.
W południe doktór oznajmił, spojrzawszy na mapę, iż znajdują się ponad krajem Usaramo. Miejscowość ta była
gęsto zarośniętą palmami, drzewami kokosowemi i melonami, jak również krzewami bawełny. Joe znajdował
wegetacyę tę naturalną, ponieważ przebywano Afrykę.
Kennedy zauważył przepiórki i zające, zachęcające do strzałów, byłoby to jednak marnowaniem prochu, gdyż
zwierzyny nie można było zabierać.
%7Å‚eglarze napowietrzni poruszali siÄ™ z szybkoÅ›ciÄ… 12 mil na godzinÄ™ i znalezli siÄ™ niebawem pod 38°30' dÅ‚ugoÅ›ci,
ponad wsiÄ… Tunda.
- Tutaj - powiedział doktór - zapadli na silną gorączkę Burton i Speke i przez chwilę myśleli, że będą zmuszeni
zaniechać swego przedsięwzięcia.
W okolicy tej panuje wciąż malarya; doktór mógł uchronić się od tej zarazy jedynie w ten sposób, że podniósł
balon ponad miazmatami wilgotnej ziemi.
Widziano jak tuziemcy na widok "Victorii" zaczęli biedz w różne strony i uciekać, Kennedy miał wielką ochotę z
bliska im się przypatrzyć, ale Fergusson odmówił jego życzeniu.
- Przywódcy plemion mają broń palną - powiedział on - a balon nasz byłby łatwym celem dla kuli.
- Czy dziura spowodowana kulą, wywołałaby spadek balonu? - spytał Joe.
- Nie bezpośrednio; ale otwór mógłby się rozszerzyć i wówczas narażeni bylibyśmy na utratę gazu.
- Trzymajmy się więc w przyzwoitej odległości od tych niedowiarków.
- Patrzcie, kraj nabiera teraz innego widoku, wsie są rzadsze, wegetacya na tej szerokości ustaje, grunt staje się
górzystym i można przypuszczać, że znajdujemy się w pobliżu gór.
- W istocie - zauważył Kennedy - zdaje się, iż po tej stronie wysuwa się kilka wzgórzy.
- Na zachodzie... są to pierwsze łańcuchy Urifara, góra Duthumi prawdopodobnie, po za którą mam nadzieję ukryć
się na noc. Musimy teraz utrzymywać się na wysokości 500 do 600 stóp.
Patrząc na czynność doktora, mającą na celu wzniesienie się balonu, zauważył Joe:
- Miałeś pan wspaniałą myśl, panie doktorze, cała ta robota z aparatem ani nie jest trudną, ani nużącą, odkręca
się jeden z kurków i sprawa załatwiona.
W chwili gdy balon uniósł się wyżej, strzelec, oddychając swobodniej, rzekł: - Tu jest o wiele lepiej, odblask
promieni słonecznych na tym czerwonym piasku stawał się niemożliwym.
- Co za wspaniałe drzewa - zawołał Joe, są one w samej rzeczy piękne. Z tuzina tych pni możnaby stworzyć cały
las.
- To boababy - odpowiedział Fergusson - patrzcie na tego tam, pewnie ma objętości 100 stóp. Być może, że pod
tym właśnie drzewem zginął w 1845 roku Francuz Maizan, gdyż znajdujemy się nad wsią Dejala-Mhora, dokąd
sam dotarł. Został tu przez jednego z przywódców plemion pochwycony, przywiązany do pnia boababu i
rozćwiertowany na kawałki. Nieszczęsny liczył zaledwie 26 lat.
- I rząd francuski nie domagał się żadnego zadośćuczynienia za zbrodnię? - zapytał Kennedy. - Rząd francuski
reklamował, Said Zanzibaru uczynił wszystko celem pochwycenia mordercy, ale wszelkie jego starania pozostały
bez skutku.
- Nie chciałbym się tu zatrzymać - powiedział Joe - panie doktorze, poszybujmy wyżej.
- Tem chętniej Joe, ponieważ mamy przed sobą górę Duthumi. Jeżeli moje obliczenia są ścisłe, przebędziemy górę
przed 7-mÄ… wieczorem.
- Czy będziemy nocą podróżowali? - zapytał Kennedy.
- Nie, lub przynajmniej, o ile możności, jak najrzadziej; z należytą ostrożnością i czujnością możnaby podróżować
bez obawy, ale nam nie wystarcza przejechać Afrykę, musimy ją także widzieć.
- Dotąd nie mamy czego narzekać, mój panie i władco. Zamiast pustyni znajdujemy grunty uprawne i urodzajne.
Jak to wierzyć geografom?...
- Poczekaj mój Joe, poczekaj, zobaczysz pózniej.
Około godziny 61/2 wieczorem "Victoria" znajdowała się przed górą Duthumi; miała ona wznieść się przeszło na
3000 stóp, by przejść ponad tÄ… górÄ… i w tym celu doktór podniósÅ‚ temperaturÄ™ o 18 stopni (10° Cels.).
Trzeba przyznać, iż kierował on swoim balonem rzeczywiście jedynie za pomocą naciśnięcia ręki.
Kennedy wskazywał na natrafione przeszkody i "Victoria" unosiła się ponad górą. O godzinie 8-mej balon znalazł
się na drugiej stronie stoku, zarzucono kotwicę na gałęziach olbrzymiego nopalu. Niebawem spuścił się na sznurze
Joe i umocował go silnie. Podano mu jedwabną drabinkę, po której zręcznie powrócił. Balon zachowywał się
zupełnie spokojnie, będąc osłonięty od wschodniego wiatru.
Przygotowano wieczerzę i podróżnicy z apetytem ją spożyli, robiąc sporą szczerbę w zapasach.
- Jaką przestrzeń dziś przebyliśmy? - spytał Kennedy. Doktór, wyjąwszy atlas Petermana, który był najlepszym
jego przewodnikiem, zaczął się w nim rozpatrywać.
Oznaczywszy punkty na mapie, doszedł do przekonania, że przebyli przestrzeń dwustopniową na szerokość, czyli
120 mil na zachód. Kennedy zauważył, że droga wiedzie na południe, ale doktór był tem zupełnie zadowolony,
gdyż chciał o ile możności zbadać ślady, którędy przeszli jego poprzednicy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]