[ Pobierz całość w formacie PDF ]

porzÄ…dku.
Międzynarodowe lotnisko McCarran, Las Vegas, Ne-vada
Międzynarodowe lotnisko General Mitchell, Milwaukee, Wisconsin
Międzynarodowe Lotnisko Salt Lake City, Salt Lake City, Utah
Międzynarodowe Lotnisko Sky Harbor, Phoenix, Arizona
Międzynarodowe Lotnisko Cleveland-Hopkins, Cleve-land, Ohio
Krajowe Lotnisko Reagan Washington, Washington, Dystrykt Kolumbii
1 8 5
Okręgowe Lotnisko Detroit Metropolitan Wayne, Detroit, Michigan
- Wierz mi lub nie, ale Las Vegas jest najbardziej zatłoczonym lotniskiem podczas
świątecznego weekendu. - Nick wyrwał Maggie z zadumy, zerkając na ekran jej komputera.
- Dlaczego mnie to nie dziwi?
- Atak w Las Vegas spotkałby się z żywym oddzwiękiem.
Zastanowiła się, po czym pokręciła głową.
- Nie sądzę, żeby wybrał Las Vegas.
- Instynkt ci to podpowiada? - spytał Nick.
- Pomyśl, sam zacząłeś od  wierz mi lub nie". To niewykluczone, ale większość osób
spędza Zwięto Dziękczynienia w domu swojej babci, a nie w kasynie. A jemu zależy na tym,
żeby wszyscy pomyśleli, że im też może się to przytrafić.
Nick wycelował pilotem w telewizor i wyłączył głos Ralphiego tuż przed tym, jak chłopiec
dostał kawałek specjalnego mydła.
- Co powiesz na inny cel na Zrodkowym Zachodzie? Czy to możliwe, żeby szukał czegoś
w pobliżu? Milwaukee jest jakieś pięć, sześć godzin jazdy stąd. Detroit trochę dalej, może
dziesięć godzin.
- W tej śnieżycy nie da się jechać samochodem. Moim zdaniem on dotarł na lotnisko,
zanim zaczęto przenosić rannych do karetek.
- Ale z powodu śniegu loty też były opóznione. Ceimo wspominał, że Stanowy Inspektor
Pożarnictwa utknął w Chicago, a szef Yardena ugrzązł w New Jersey.
- Aha... Z jakim wyprzedzeniem ostrzegano o burzy śnieżnej?
Nick zmarszczył czoło w namyśle.
- Mówili o tym na początku tygodnia. Pamiętam to, bo obiecałem Christine, że w piątek
pojadę z nią kupić choinkę. Miałem nadzieję, że śnieżyca wybije jej z głowy ten pomysł. -
Wzruszył ramionami. - W ten dzień wszyscy oglądają rozgrywki studenckiej ligi futbolu.
- No tak... - Skinęła głową z uśmiechem, przypominając sobie swoje plany na piątek. Czy
to było wczoraj?
- W każdym razie ostatecznie śnieżyca ominęła Omaha. Sądzisz, że on brał pod uwagę
burzę śnieżną?
Tym razem ona wzruszyła ramionami.
- Szukam jakiegoÅ› logicznego sposobu eliminacji. Ile z tych lotnisk jest portami
tranzytowymi?
Nick pochylił się i rzucił okiem na ekran. Palcem wskazującym przesunął wzdłuż listy,
punkt po punkcie.
1 8 6
- Milwaukee obsługuje Midwest Airlines, Salt Lake City i Cleveland - Delta, Sky Harbor -
Southwest i US Airlines. Detroit to częściowo port przesiadkowy dla Northwest. Czemu
pytasz? Przypuszczasz, że to może lotniczy port tranzytowy?
- Nie, akurat myślę coś wręcz przeciwnego. Powiedziałeś, że UAS starał się namówić
lotniska na modernizację hali przylotów i odlotów, tak? W porcie tranzytowym większość
pasażerów tylko się przesiada, prawda? - Dojrzała błysk w jego oczach, kiedy śledził jej tok
rozumowania. - A zatem większość pasażerów nie przechodzi przez miejsca, gdzie kupuje się
bilety czy nadaje bagaż, więc atak nie zrobiłby wielkiego wrażenia. A znów na Reagan
National w niedzielę po świętach będzie całkiem sporo polityków wracających na Kapitol.
- Właśnie wyeliminowałaś wszystkie lotniska z tej listy.
- Las Vegas i Phoenix to byłyby lotniska docelowe?
- spytała, głośno myśląc i nie spodziewając się odpowiedzi od Nicka. - Miasta, gdzie
amerykańska rodzina pojechałaby na Zwięto Dziękczynienia, gdyby chciała zrobić sobie
przyjemność czy choćby uciec przed zimą.
- Właśnie coś sobie przypomniałem - rzekł Nick.
- Lotniska są uzależnione od stanowych i federalnych środków, więc zwykle bierzemy
to pod uwagę, kiedy rozmawiamy z nimi o modernizacji. Mówi się, że Phoenix dostanie
sporo pieniędzy z kasy federalnej. Ma to coś wspólnego z Departamentem Bezpieczeństwa
Krajowego. Phoenix to numer dwa na świecie, po Mexico City, jeśli chodzi o liczbę porwań.
Maggie z kolei wróciła pamięcią do tego, co Henry Lee mówił o swojej grupie
wpływającej na politykę rządu.
- To musi być Phoenix.
Uściskała go, podniecona i odprężona równocześnie. Pocałowała go w policzek, ale Nick
znalazł jej usta. Pozwoliła mu na ten pocałunek... chwilę za długo. Kiedy się odsunęła,
brakowało jej tchu.
- Nick, to nie jest dobry pomysł. Oboje ledwie żyjemy.
- Ja jestem w świetnej formie.
Pogłaskał jej ramię, pieszczotliwie dotknął karku. Drugą ręką objął ją w talii, delikatnie
przytulając do siebie, na tyle jednak mocno, by Maggie poczuła, że naprawdę jest w formie.
Muskał wargami jej kark, koniuszek ucha... może też wcale nie była tak wyczerpana, jak jej
się wydawało.
Nagle ktoś zastukał do drzwi, podejmując za nich decyzję, co z tym dalej zrobić.
- Cholera jasna. Możemy nie odpowiadać? - spytał Nick, a jednak wypuścił ją z objęć.
- Może to sprzątaczka?
1 8 7
- Za wcześnie - stwierdził. - Obsługa nie zaczyna przed szóstą rano, sprawdziłem.
Przeszła przez pokój, automatycznie przypominając sobie, gdzie leży jej smith & wesson.
Wyjrzała przez judasza, ale musiała to powtórzyć. A jednak była wykończona. Czy to
możliwe, żeby wyobraznia płatała jej takie figle?
Otworzyła zamek i szeroko otworzyła drzwi.
- Cześć - rzekł Patrick z zażenowaniem. Włosy miał potargane, ubranie pogniecione.
Maggie nie powiedziała ani słowa. Tym razem poszła za głosem instynktu i po prostu go
uściskała.
ROZDZIAA SZEDZIESITY SZÓSTY
Rebecca była przekonana, że Dixon nie żyje.
1 8 8
Nie widziała go w tych ciemnościach. Klapa na górze została szczelnie zamknięta, nie
przepuszczała ani trochę światła. Nasłuchiwała jęków lub oddechu, ale słyszała tylko
pomruki pieca.
Skuliła się w kącie, sparaliżowana ze strachu. Nadal miała związane ręce, nie mogła
pomóc Dixonowi, jeśli żył i tylko był ranny.
- Dixon? - odezwała się po raz drugi czy trzeci. Jej głos brzmiał jakoś obco, był dziwnie
spięty i cichy.
Nie otrzymała żadnej odpowiedzi.
Zaczęła znów szukać w ciemności i znalazła tę wystającą blaszkę w rogu piecyka.
Wyciągnęła się i dotknęła jej. Utrzymanie rąk tak wysoko i pod tym kątem było uciążliwe.
Zaczepiła o blaszkę taśmą między nadgarstkami i przesuwała ręce do przodu i do tyłu.
Zranione ramię pulsowało bólem, jednak nie ustawała, ostrą krawędzią metalu próbując
przeciąć taśmę. Nie miała przy tym pojęcia, jak jej idzie.
Ale wzrok już przywykł do ciemności, a było ciemno choć oko wykol. Dojrzała zarys
sylwetki Dixona. Wciąż leżał nieruchomo. Znajdowała się zbyt daleko, by sprawdzić, czy
oddycha. Była przerażona. Najmniejszy dzwięk i kamieniała, nadstawiając ucha. Cisza na
górze powinna ją uspokoić. Cisza oznaczała, że nikt nie zejdzie na dół i nie skrzywdzi jej tak,
jak skrzywdzili Dixona. Tymczasem nerwy miała napięte jak postronki. Dlaczego mieliby ją
zostawić w spokoju? %7łeby ją ktoś znalazł albo żeby uciekła?
Nadal walczyła z taśmą. Ramię potwornie bolało. W płucach czuła ogień od oparów benzyny.
Miała ochotę krzyczeć, wrzeszczeć. Chciała się wściekać, bo wściekłość jest lepsza niż
strach.
- W co ty nas wpakowałeś, do diabła, Dixonie Lee? - krzyknęła.
- Becca?
Omal nie podskoczyła, opuszczając nagle ręce. Usłyszała charakterystyczny dzwięk. Taśma
puściła.
- Dixon?
- Gdzie jesteÅ›?
Słyszała, że się poruszył, niewyrazny tłumok leżący na betonowej podłodze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl