[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szaju, to nasi!
Pięciu tajemniczych, ale i rozradowanych męmczyzn
wyskoczy7o naraz jakby spod ziemi. Stojąca trójka po-
czu7a na ich widok wielką ulgę. Ilem by7o uRcisków, kle-
pania po ramionach i plecach.
Przyjaciele, am lmej mi siÄ™ przy was oddycha. Ski-
nol dzieli7 siÄ™ swymi odczuciami. CzujÄ™, jakby przy-
wia7o z wami mnóstwo Rwiemego powietrza.
Wcale ci siÄ™ to nie wydaje wyjaRni7 Abiszaj. Je-
steRcie jum blisko celu. Bardzo siÄ™ cieszymy, me nas od-
14
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
szukaliRcie. Będziecie wielkim pokrzepieniem dla Dawi-
da, bo jest nadal przygnębiony. Chodkcie, zaprowadzi-
my was do dowódcy.
Gdy przeszli kilkadziesiąt kroków, us7yszeli dziw-
ny, dudniący dkwięk. Jakby para lecia7a pod ciRnieniem
z komina lokomotywy, tylko me bez przerwy. Dkwięk
ten narasta7 z kamdą chwilą, am w ko9cu trójka wędrow-
ców ujrza7a jego kród7o. W Rcianie widoczny by7 dziw-
ny otwór. Dolna jego krawędk by7a na wysokoRci ko-
lan, a górna sięga7a do piersi ch7opaków. Z wnętrza wy-
dobywa7 siÄ™ podmuch rzeRkiego powietrza. To ono tak
dudni7o.
To przejRcie prowadzi do naszej groty wyjaRni7
Abiszaj.
Mamy się tu wepchnąć? Nigdy! zaprotestowa7 To-
masz. NienawidzÄ™ takiej ciasnoty. Jeszcze tam ugrzÄ™-
znÄ™.
Dacie radÄ™. Poza tym to jest jedyne wejRcie od po-
7udniowej strony. My pokonujemy je bardzo często.
Dla zachęty dowódca oddzia7u ruszy7 jako pierwszy.
Za nim wgramoli7o się dwóch Izraelitów, a dwóch ostat-
nich pozosta7o na stramy przy otworze. Następnie we
wnętrzu ska7y znikną7 Skinol. Elezarowi zaję7o niema7o
czasu, aby nak7onić Tomasza do wejRcia. W ko9cu ch7o-
pak nabra7 kilka g7ębokich wdechów i pozwoli7 się po-
7knąć ciasnej kamiennej gardzieli. Za nim, czo7gając się,
podąma7 potęmny Elezar. Jemu by7o najtrudniej. Nie mie-
Rci7 się na czworakach, więc musia7 stale pe7zać. Trzy-
ma7 miecz przed sobÄ…, aby ten nie zaklinowa7 siÄ™ gdzieR
z ty7u. Tarcza na plecach ledwo przeciska7a siÄ™ pod ni-
15
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
skim sklepieniem, g7oRno o nie szorujÄ…c. Tomasz, o wie-
le mniejszy, mia7 bardziej komfortowe warunki. Jednak
pomimo tego męczy7 się niemi7osiernie. Czu7, jakby sta-
le brakowa7o mu tlenu. RzeczywiRcie, ciÄ…g dmuchajÄ…ce-
go powietrza utrudnia7 oddychanie, a wzrastajÄ…ce ciRnie-
nie zatyka7o uszy.
Elezarze, duszę się, musze zawrócić! d7awi7 się
i stęka7 Tomasz, jednak nie potrafi7 się odwrócić w tej
skalnej rurze.
Wpad7 w ko9cu w strasznÄ… histeriÄ™.
Nie idÄ™ dalej, s7yszysz? krzycza7, p7aczÄ…c. Nie
zrobiÄ™ jum ani jednego kroku! Elezarze, cofamy siÄ™ z po-
wrotem do wejRcia! Aj, co ty robisz? oburzy7 siÄ™ Tomasz.
Chcesz mnie zabić i pochować w tym grobowcu?
Dopiero bolesne uk7ucie mieczem w pupÄ™ nak7oni-
7o go do dalszej podrómy. Tak marudząc, robi7 krok za
krokiem. W ko9cu wypad7 z drugiej strony do wielkiej
przestronnej jaskini. Lema7 przez chwilÄ™ blady. Rozrzu-
ci7 szeroko ręce i nogi i nabiera7 chciwie g7ębokie hau-
sty powietrza. Za nim wygramoli7 siÄ™ z dziury spoco-
ny Elezar.
Pieczara mia7a kolisty kszta7t i by7a pokaknych roz-
miarów. Co kilka metrów p7onę7y pochodnie zatknię-
te w Rcianach. Swym migotliwym Rwiat7em stwarza7y
wramenie pewnej przytulnoRci. W samym Rrodku jaski-
ni trzaska7 ogie9 umieszczony na specjalnym, wielkim
palenisku. Zapachy palonego drewna i pieczonego miÄ™-
sa przyjemnie miesza7y siÄ™ w nozdrzach nowo przyby-
7ych goRci. Wokó7 ogniska lema7y setki zwierzęcych skór
i futer tworzących pos7ania dla wojowników i ich ro-
16
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]