[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gładkość jej skóry.
Był ciekaw, czy Carly pozwoli mu się pocieszyć. Po chwili przesunęła się o kolejne kilka
centymetrów.
- Jeszcze trochę - poprosił, ponownie ją szturchając. -1 zdejmij to prześcieradło z twarzy. Jeszcze się
udusisz, a wtedy zaczną się prawdziwe kłopoty. Norma będzie w swoim żywiole.
Ostrożnie położył się obok niej w wielkim łóżku. Bardziej bał się własnych uczuć niż tego, że stare
drewno nie wytrzyma pod ich ciężarem. Carly zaskoczyła go zmiennością nastrojów, siłą i
umiejętnością prowadzenia tak wielkiego samochodu.
Wsunął rękę pod jej głowę i zdjął prześcieradło z twarzy. Carly spojrzała na sufit, na którym odbijało
się czerwono-granatowe światło radiowozu. W końcu przemówiła niepewnym, cichym głosem.
111
- Norma strzeże przede mną mieszkańców Toad Hollow. Na pewno odpowiem za kradzież
samochodu Jacksonów.
- Pewnie tak.
- Kiepsko mnie pocieszasz.
- Przecież leżę tu obok ciebie. Zadzwonię jutro do Jacksonów i powiem im, że w ramach
rekompensaty chętnie popilnujesz ich córeczki. Poza tym możesz im kupić pełny bak benzyny. Na
pewno siÄ™ z tego ucieszÄ…, bo ostatnio wcale im siÄ™ nie przelewa.
- Zwietny pomysł. Dzięki za rady.
Zwiatło radiowozu ciągle rzucało łunę na sufit.
- Proszę cię, powiedz jej, żeby już pojechała. Dzisiaj mam naprawdę wszystkiego dość.
Tucker głęboko westchnął i wstał z łóżka. Stare drewno zatrzeszczało, sprężyny zaskrzypiały.
Materac uniósł się pod Carly, a następnie zapadł.
- No nie, jeszcze do tego połamałam łóżko. - Stłumiony głos Carly dobiegł spod prześcieradła.
Tucker stanowczym krokiem podszedł do drzwi wejściowych.
- Normo, jedz do domu! - krzyknÄ…Å‚, szeroko otwierajÄ…c drzwi.
Czerwono-niebieskie światło na dachu radiowozu zgasło, a syrena odezwała się tylko, raz, wyrażając
niesmak, jaki Norma czuła dla całej sytuacji. W końcu samochód policyjny odjechał. -
Tucker zamknął drzwi wejściowe. Miał nadzieję, że wreszcie nastanie spokój. Zdjął spodnie i
zmęczony rzucił okiem w stronę pokoju Carly. Skierował się do siebie.
112
Zdążył zrobić zaledwie dwa kroki, gdy spotkał Carly. Miała na sobie trykotową koszulkę. Objął ją, a
ona otoczyła rękami jego biodra. Stali w ciemnościach, patrząc na siebie w milczeniu. Oboje byli pod-
nieceni.
- Przytyłaś w odpowiednich miejscach - powiedział, przesuwając dłonie po jej okrągłościach.
- Ty zaś zrobiłeś się większy i bardziej muskularny... taki umięśniony - zauważyła.
Przesuwała ręce po jego nagich plecach.
Tucker stwierdził, że Carly nie tylko go podnieca. Daje mu też kojący spokój, który rozwiewa
wszelkie jego lęki. Wprowadza w jego życie niespodziewaną radość i sprawia, że mimo częstych
sprzeczek, czuje się bezpieczny. Zawsze byli ze sobą szczerzy, nawet gdy u schyłku ich małżeństwa
sprawy przybrały bardzo niedobry obrót.
Odgarnął jedwabiste włosy z policzka Carly i przyglądał się jej twarzy.
- Patrzysz na mnie tak, jak kiedyś patrzyłaś na projekty, z którymi musiałaś sobie poradzić. Jesteś
nieprzejednana i zdeterminowana odnieść sukces.
Rękami otoczyła jego ramiona, a palcami dotykała jego głowy.
- Przyjemnie ci? - spytała.
Tucker przez moment nie był w stanie się ruszyć. Po chwili zapragnął spojrzeć jej prosto w oczy.
Wsunął dłonie pod jej pośladki i delikatnie podniósł ją tak, że ich twarze znalazły się na jednym
poziomie. Zaledwie parę centymetrów dzieliło jego podbródek od jej piersi. Ogromnie jej teraz
pożądał.
113
Nogami oplotła jego biodra.
- Co robisz? - spytał.
Ruchy jej palców masujących jego głowę stawały się coraz wolniejsze i bardziej zmysłowe.
- Patrzę na ciebie. Masz ten swój chmurny wyraz twarzy, jak zawsze wtedy, kiedy jesteś niepewny.
Czy teraz też czujesz się niepewny?
- Częściowo tak - przyznał. Jego ciało, a zwłaszcza te części, które przywierały do rozpalonej Carly,
były twarde i gotowe sprostać każdemu zadaniu.
- Czy chcesz o tym porozmawiać? - Jej usta znalazły się o kilka milimetrów od jego twarzy.
- Chcę cię tylko przeprosić. Parę godzin temu cię obraziłem, a wcale nie chciałem. Dobrze wiem, że
nie kochałabyś się ze mną, by odzyskać dom babci. Możesz się ze mną kłócić, targować, ale do tego_
byś się nie posunęła. Jeśli mnie pragnęłaś, to nie było w tym żadnych podtekstów. Przecież jesteś
bardzo szczerÄ… osobÄ….
- Przyjmuję twoje przeprosiny. Ale muszę cię jeszcze o coś spytać. - Delikatnie pociągała jego włosy.
- Czy kochałeś się z jakąś kobietą w łóżku mojej babci? Jeśli tak, to byłoby to bardzo podłe z twojej
strony.
- Nie, nigdy. - Od rozwodu Tucker nie przespał się z inną kobietą, ponieważ żadnej nie pragnął.
Carly zamilkła. Wpatrywała się w jego twarz i delikatnie wodziła po niej palcami.
- Skoro mamy wreszcie o sobie zapomnieć, chyba powinniśmy jak najszybciej się do tego zabrać.
- Masz rację - zgodził się Tucker, szybko rozważywszy wszystkie za i przeciw. Podniósł ją i trzymając
w ramionach, ruszył do sypialni.
114
Gdy szedł przez kuchnię, Carly chwyciła framugę drzwi, zatrzymując go.
- Poczekaj - szepnęła.
Tucker zamarł. Rozsadzało go pożądanie.
- Co siÄ™ dzieje?
- Postaw mnie na ziemi. Nie chcę tego. " Tucker zamknął oczy. Z trudem zastosował się do
jej prośby, gdyż tak bardzo jej pragnął. W końcu pozwolił Carly stanąć na własnych nogach.
- Ja też wcale tego nie chcę - rzekł, by zachować dumę. - Robiłem to wyłącznie dla ciebie.
Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- KÅ‚amiesz.
Wyciągnęła ręce do jego nagiej klatki piersiowej. Zaczęła ją intensywnie pieścić. Powoli przysunęła
się do niego, wzięła jedną brodawkę do ust i delikatnie zaczęła ją ssać, po czym muskać ją językiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]