[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ja. - Nagle zdała sobie sprawę, że mówi prawdę. - Powierzyłabym
mu swoje życie. Mam do niego bezgraniczne zaufanie.
- Wobec tego jesteś nim zauroczona! - krzyknęła Jayne. - Tak jak
wszystkie kobiety, które się do niego zbliżyły.
Zauroczona? - powtórzyła Flora w duchu, spoglądając na
powierzchnię wody, ale nic nie dostrzegła. Jacyś stojący obok niej turyści
zaczęli złowieszczo szeptać. Nagle z wody wynurzył się Conner,
trzymając w ramionach bezwładne ciało Lily. Wciągnął powietrze i wy-
szedł na brzeg.
Lily leżała bez ruchu, a jej przemoczona sukienka i włosy były
poplamione krwią. Nie dawała znaku życia.
Jayne zaczęła jęczeć, a potem osunęła się na ziemię.
- Zostaw ją, Flora - polecił Conner. - Ktoś inny może się nią zająć.
Daj mi jakiś ręcznik. Krew i woda nie pozwalają mi zobaczyć, z czym
mamy do czynienia.
Flora, drżąc na całym ciele, zlustrowała wzrokiem turystów. Jej oczy
zatrzymały się na parze obładowanej rzeczami plażowymi.
- Proszę dać mi ręcznik - poprosiła, podbiegając do nich, a potem,
nie czekając na zgodę, wyciągnęła ręcznik z ich torby i wróciła do
Connera.
73
RS
Lily leżała blada i nieruchoma, a z rany na jej nodze krew tryskała
jak fontanna.
- To tętnica - wyszeptał Conner, a potem cicho zaklął i mocno
przycisnął żyłę dłonią. - Chyba rozcięła nogę o śrubę napędową. Miała
szczęście, że nie działał silnik. Naciskaj tutaj! Muszę zacząć sztuczne
oddychanie.
Widząc nieprzytomne spojrzenie Flory, zawołał ostrym tonem:
- Wez się w garść! Potrzebuję pomocy, a ty jesteś jedyną osobą,
która wie, co robić. Reszta tylko potrafi się gapić.
Flora poczuła nagły zawrót głowy. Nigdy dotąd nie widziała tak
dużo krwi. Nigdy nie pracowała jako ratownik medyczny, a wszystkie
kursy pierwszej pomocy, na które uczęszczała, były teoretyczne. Nie
wiedziała, co ma robić.
Nagle zdała sobie sprawę, że Conner wie, jak postępować w takim
przypadku, więc uklękła obok niego.
- Powiedz mi, co mam robić.
- Naciskaj tutaj. O tak, dobrze - powiedział, a potem skupił się na
ratowaniu Lily.
Położył jedną dłoń na jej czole, a drugą pod brodą. Delikatnie
odchylił głowę dziewczynki do tylu i przytknął wargi do jej ust. Oddychał
ostrożnie, obserwując, czy jej klatka piersiowa się unosi. Potem podniósł
głowę i patrzył, jak opada, kiedy uchodzi z niej powietrze.
- Flora, załóż jej na nogę opaskę uciskową.
- Opaskę uciskową? - powtórzyła, a potem zawołała do turystów:
Proszę dać mi bandaż albo krawat. Coś, czym mogłabym zatamować
krew.
74
RS
Jakaś kobieta zerwała z szyi swojego męża krawat i rzuciła go w
stronÄ™ Flory.
Conner przestał uciskać klatkę piersiową Lily i pochylił się, by
zrobić jej kolejne sztuczne oddychanie.
- Zapamiętaj godzinę założenia opaski, Flora. Nie można zostawić jej
dłużej niż dziesięć minut. Jeśli w tym czasie stąd nie odjedziemy, to i tak
będzie już za pózno...
- Helikopter wylądował! - zawołał przewoznik, Jim, który stał za ich
plecami. - Co mogę zrobić, Flora?
- Nie wiem. Każ ludziom zrobić przejście. Jak czuje się Jayne?
- Wciąż jest nieprzytomna. Może to i lepiej. Opiekuje się nią
pielęgniarka, która przypłynęła tu na jednodniową wycieczkę.
- Jim, idz do ratowników. Potrzebny jest mi tlen i środek
zwiększający objętość osocza - polecił Conner, ponownie uciskając klatkę
piersiową Lily. - Powiedz, żeby zawiadomili szpital. Natychmiast trzeba
będzie podać jej krew. Chcę, żeby odleciała w ciągu kilku minut. Nie
mamy czasu do stracenia.
- Dobrze - powiedział Jim i zniknął.
- Krwawienie zatrzymane - oznajmiła Flora z ulgą, a Conner kiwnął
głową.
- Doskonale. Rozluznij opaskę i sprawdz za dziesięć minut. Jeśli
krwotok nie zacznie się na nowo, to ją zdejmij, ale nie zabieraj, bo może
się jeszcze przydać. - Pochylił głowę, by kontynuować sztuczne
oddychanie.
W tym momencie Flora dostrzegła ratowników medycznych, którzy
biegli w ich stronÄ™.
75
RS
- Są już tutaj, Conner.
Ale on jej nie słuchał. Cała jego uwaga skupiona była na
dziewczynce.
- No, spróbuj, mała. Oddychaj. Zrób to dla mnie - szeptał ze
wzrokiem utkwionym w jej klatkÄ™ piersiowÄ….
- Czy myślisz, że ona...
W tym momencie Lily zakaszlała i zwymiotowała.
- Och, dzięki Bogu - wymamrotała Flora, a Conner odwrócił głowę
Lily i oczyścił jej drogi oddechowe.
- Grzeczna dziewczynka. Teraz już będzie dobrze, kochanie - rzekł
półgłosem.
Obserwując jego pełne dobroci zachowanie wobec Lily, Flora
poczuła ucisk w gardle.
- Dajcie koce, suche ręczniki, coś, czym można by ją rozgrzać -
polecił. - Podajcie tlen. Ja podłączę kroplówkę i podam jej dawkę płynu, a
potem stÄ…d znikamy.
- Ile płynu potrzeba?
- Ile ona waży? Ile ma lat? Trzeba to ocenić w przybliżeniu...
- Wiem, ile waży - oznajmiła Flora. - Była w poradni w ubiegłym
tygodniu. Waży szesnaście kilogramów.
- Dobrze, zacznijmy od stu sześćdziesięciu miligramów płynu, a
potem ponownie obliczę. Chcę, żeby jak najszybciej dotarła do szpitala.
Kiedy podano Lily tlen i podłączono kroplówkę, zaczęła równo
oddychać, a jej klatka piersiowa miarowo unosiła się i opadała. Od czasu
do czasu otwierała oczy, a potem z powrotem je zamykała.
76
RS
W pewnej chwili Jayne rzuciła się w stronę Connera, próbując
odciągnąć go od córki.
- Co robisz mojemu dziecku? - krzyczała rozpaczliwie. - Dajcie mi
do niej podejść, muszę potrzymać ją za rękę! Zabierzcie go od mojej
córeczki!
- Uspokój się, Jayne. - Flora pospiesznie otoczyła ją ramieniem i
odciągnęła na bok, by sanitariusze oraz Conner mogli dokończyć swą
robotÄ™.
- Ona nie żyje - jęknęła Jayne, a Flora potrząsnęła przecząco głową.
- Nieprawda, Jayne - oznajmiła. - Ona oddycha.
- Więc żyje? - spytała z ulgą, ale potem ponownie ogarnęła ją panika,
kiedy zobaczyła, jak Conner pochyla się nad Lily. - Co on jej robi? Och,
mój Boże, wszędzie jest krew!
- Lily skaleczyła się w nogę - wyjaśniła Flora, ale Jayne zaczęła
krzyczeć.
- Zabierzcie go od niej! Zabierzcie go od mojego dziecka! Ja mu nie
ufam!
- A powinnaś. To dzięki niemu twoja córka teraz oddycha -
oświadczył Jim, na którego ogorzałej twarzy pojawiły się oznaki napięcia.
Aagodnym lecz zdecydowanym ruchem odciÄ…gnÄ…Å‚ Jayne od Flory. - Jayne,
zostaniesz ze mną. I lepiej pamiętaj, że dzięki Connerowi Lily żyje.
Musisz wziąć się w garść. Ten człowiek dokonuje cudów.
Conner wyprostował się, porozmawiał z ratownikami, a potem wraz
z nimi przeniósł Lily na nosze.
- Zabieramy ją do szpitala - poinformował Jayne.
77
RS
- Przepraszam. Tak mi przykro. - Po policzkach Jayne popłynęły łzy.
- Czy mogę polecieć z wami? Proszę.
- To zależy od tego, czy podczas lotu zechcesz mnie zaatakować -
oznajmił, wycierając ręce.
Jayne wciągnęła powietrze, a potem je wypuściła.
- Ja... naprawdÄ™ przepraszam.
- Musisz dobrze mnie zrozumieć - powiedział ostrym tonem. - To
jeszcze nie koniec. Jeśli, mała przestanie oddychać, będę ją reanimował.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]