[ Pobierz całość w formacie PDF ]

samego dotknÄ…Å‚ towarzyski i artystyczny ostracyzm.
Dopiero pięć lat pózniej telewizja zaczęła nadawać
serial Bailey. Ale wtedy Sam nie wychylał już nosa
z Yorkshire. Na pewno nie pojawił się na żadnej
uroczystości z okazji wręczania tych czy innych
nagród, które dostał za Baileya.
ZAMEK NA WRZOSOWISKU 133
Crys wiedziała już, że Sokole Gniazdo wygląda
jak ruina, żeby nie trafił tam żaden dziennikarz ani
inny nieproszony gość.
 Wydaje mi się, że nie wierzysz w ani jedno
słowo, które ode mnie usłyszałaś  powiedziała nagle
Molly, która jak się okazało obserwowała ją przez
cały czas.
 Molly, nie widzę powodu, żebym miała osą-
dzać...
 Zatrzymaj siÄ™ na tej stacji benzynowej  na-
kazała Molly na widok znaku sygnalizującego zjazd
z autostrady.  Musisz uważnie wysłuchać, co mam
ci do powiedzenia.
Crys nie miała ochoty ani na kawę, ani na roz-
mowę, ale nie wdawała się w dyskusję. Zjechała na
parking przed stacją i wyłączyła silnik. Nie inte-
resowało jej, co takiego Molly ma do powiedzenia.
Chętnie powiedziałaby przyjaciółce, żeby się wy-
pchała z opowieściami o Samie. Prawdę mówiąc,
miała to na czubku języka, ale zerknąwszy w bok, ze
zdumieniem zobaczyła łzy w oczach Molly.
 Molly!  zawołała i nachyliła się, żeby wziąć ją
w objęcia.  Przepraszam. Nie wiedziałam, że to dla
ciebie takie ważne.
 Oczywiście, że to dla mnie ważne  załkała
Molly. Wielkie łzy spływały jej po policzkach.  Sam
jest kimś... niezwykłym. Jest dobry, czuły, wspania-
łomyślny...
 Dobrze, już dobrze. Poddaję się  Crys uniosła
ręce w obronnym geście, próbując w ten sposób
134 CAROLE MORTIMER
rozśmieszyć Molly.  Skoro mówisz, że Sam jest
niezwykły, jestem pewna, że tak musi być.
Molly otarła łzy wierzchem dłoni i spojrzała na nią
ponuro.
 Gdybyś nie była moją najlepszą przyjaciółką,
Crys, to powiedziałabym, że traktujesz mnie protek-
cjonalnie.
 Nic podobnego  zaprotestowała Crys.  Oce-
niasz Sama zgodnie ze swoimi przekonaniami. Nie
ma o czym dyskutować.
Nawet, dodała w myślach, jeśli reszta świata uwa-
ża coś przeciwnego.
Molly uśmiechnęła się smutno.
 Od kiedy gram w filmach, przekonałam się
na własnej skórze, jaki naprawdę jest świat me-
diów. Jednego dnia możesz być ulubieńcem wszyst-
kich, stać wświetle jupiterów, a następnego  uto-
nąć w niebycie i nikt nie zauważy twojej nieobec-
ności  wzruszyła ramionami.  Ale ponieważ
pamiętam doświadczenia Sama sprzed dziesięciu
lat, mocno stojÄ™ na ziemi i traktujÄ™ swojÄ… popular-
ność cokolwiek cynicznie. Nigdy nie mieszam ka-
riery z życiem prywatnym, które jest dla mnie
najważniejsze. Zawsze tak będzie. I dlatego  do-
dała z przejęciem  nasza przyjazń tyle dla mnie
znaczy.
Molly skończyła i wzięła głęboki oddech.
 Dla mnie też  zapewniła ją Crys.  Zbyt wiele
razem przeszłyśmy, żeby twój albo mój sukces zdołał
jej zaszkodzić.
ZAMEK NA WRZOSOWISKU 135
Chyba że... Crys wciąż nie wiedziała, co łączyło
Molly z Jamesem.
Molly chyba czytała w jej myślach, bo dotykając
dłoni Crys, zaczęła ?owić:
 Wiesz, ja... Ja wciąż czuję straszne poczucie
winy z powodu Jamesa.
Crys poczuła, że cała sztywnieje. Widząc prze-
praszający wzrok Molly, przygotowała się na naj-
gorsze.
 Wiesz... gdybym ci nie przedstawiła Jamesa...
Całe życie zależy od słówka ,,gdyby  . Gdyby nie
spotkali siÄ™ z Jamesem, toby nie zakochali siÄ™ w sobie
szaloną miłością, nie wzięliby ślubu i nie zaznali tyle
szczęścia. Gdyby James nie zachorował na raka, do
dzisiaj byliby razem. Gdyby, gdyby, gdyby!
Wżyciu wszystkich pełno jest takich gdyby. Crys
była pewna, że Sam też miałby w tej kwestii wiele do
powiedzenia.
 Nie masz pojęcia, ile razy żałowałam, że was ze
sobą poznałam i w ten sposób niechcący sprowadzi-
łam na ciebie nieszczęście i ból.
To o to chodziło! Molly dręczyło poczucie winy
nie dlatego, że była zakochana w Jamesie, ale dlate-
go, że wmówiła sobie, że to przez nią Crys cierpiała.
 Czułam ból po jego śmierci, Molly, ale wcześ-
niej przeżyłam najszczęśliwsze chwile w swoim ży-
ciu. Gdyby nie ty, nic podobnego by mi siÄ™ nie
przydarzyło. Nie żałuję ani dnia, ani sekundy spę-
dzonej razem z Jamesem.
 Naprawdę tak myślisz? Możemówisz tak, żeby
136 CAROLE MORTIMER
mnie pocieszyć?  Molly wpatrywała się z uwagą
w twarz Crys.
 Oczywiście, że tak myślę.
Nie zrezygnowałaby z tego uczucia, nawet gdyby
James zachorował, zanim się poznali.
Molly odetchnęła ciężko.
 Wiesz, Crys, widziałam twoją rozpacz na po-
grzebie Jamesa i... Potem całymi tygodniami nie
mogłam się zdobyć na spotkanie z tobą. Wymyślałam
dziesiątki nieistniejących pretekstów, byle tylko nie
rozmawiać z tobą twarzą w twarz. Kłamałam, że
mam kontrakty, których wcale nie było. Wybacz mi.
Bardzo siÄ™ wstydzÄ™.
 Niepotrzebnie. Chyba rozumiem, co czułaś.
Uścisnęły się serdecznie.
Dobrze, że Molly w końcu zdobyła się na tę
rozmowę. Była potrzebna im obu. Crys zdała sobie
sprawę, że żal, którym żyła przez cały rok, powoli ją
opuszcza. Ze zdziwieniem spostrzegła, że cieszy się
z powrotu do Londynu. Miała znowu ochotę rozma-
wiać z gośćmi w swojej restauracji. Z zadowoleniem
myślała o nowych odcinkach swojego programu.
 Lepiej wyglądasz, Crys  powiedziała Molly,
patrzÄ…c na niÄ… badawczo.
 To pewnie zasługa świeżego powietrza, które-
go nałykałam się w Yorkshire  zaśmiała się.
 Jesteś pewna, że chodzi o powietrze? Bo mnie
się wydaje, że spotkanie z Samem też mogło mieć
pozytywne efekty.  Molly popatrzyła na nią z przy-
jaznÄ… kpinÄ….
ZAMEK NA WRZOSOWISKU 137
Crys nasrożyła się. Molly opowiada głupstwa. Co
Sam ma do tego, że jej życie przestało być szare
i nieznośne? Sam nic jej nie obchodzi. Ona jego też.
Nawet nie odprowadził ich do samochodu, tylko
wyszedł na spacer z Merlinem. Podobno prosił Mol-
ly, żeby pożegnała Crys w jego imieniu.
 Sam?  potrząsnęła głową.  Nie rozumiem,
o czym mówisz.
Molly jakby jej nie słyszała.
 Dziesięć lat temu Rachel zrujnowała mu życie
 odezwała się po chwili z pasją.  Prawdę mówiąc,
wszystkim nam niezle namieszała wżyciu.
 Jak to wszystkim?  zdziwiła się Crys.
 Jak myślisz... dlaczego musiałam w ostatniej
klasie zmienić szkołę?  zapytała.  Przez nią. Kłam-
stwa, z którymi Rachel biegała do gazet, uderzyły
wcałą naszą rodzinę. Rodzice zdecydowali, że lepiej
będzie, jeśli przeniosą mnie do szkoły, w której
nikt nie będzie wiedzieć, że jestem siostrą Sama
Wyngarda.
 To znaczy, że nie nazywasz się Barton?  Crys
miała kłopoty ze złożeniem informacji w spójną
całość. Przecież na własne uszy słyszała, jak Sam
mówił, że nie jest bratem Molly.
 Oczywiście, że nazywam się Barton. Ojciec
Sama ożenił się z moją mamą, kiedy miałam dwanaś-
cie lat.
Przyrodni brat! %7łe też nie przyszło jej to wcześniej
do głowy! W dzisiejszych czasach takie rodzinne
relacje zdarzają się przecież bardzo często.
138 CAROLE MORTIMER
 Sam jest dla mnie naprawdę ważny  ciągnęła
Molly.  Nie pozwolę, żeby Rachel wciąż rujnowała
mu życie. Dlatego pomyślałam sobie  spojrzała na
Crys z lekką obawą, ale z desperacją mówiła dalej
 że umówię się z tobą w Yorkshire, nie w Londynie.
 Molly! Mówisz bez sensu. Nic nie rozumiem.
 Crys, czy ty po śmierci Jamesa uznałaś, że
mężczyzni przestali istnieć? Nie mów mi, że nie
zauważyłaś, jakim wspaniałym facetem jest Sam!
Oczywiście, że zauważyła. Nawet... Nagle zro-
zumiała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl