[ Pobierz całość w formacie PDF ]
razu, gdy tylko mnie zobaczyłaś.
- Nie mogłam - szepnęła. - Nie ośmieliłam się
zaryzykować. Dee i Jerome mogli wspomnieć o mo
im czteroletnim synu.
I jak tu się dziwić, że chciała, aby trzymał się
z dala od niej? Tymczasem on pragnął być z nią i ją
chronić, wiedział jednak, że Sapphie nigdy mu na to
nie pozwoli.
Pięć lat temu nie przyszła do niego tylko i wyłącz
nie z jego winy. Teraz musiał jakoś z tym żyć,
chociaż w tej chwili przepełniała go nienawiść do
samego siebie.
- Tak mi przykro, Sapphie - powiedział szcze
rze. - Tak bardzo mi przykro za wszystko. Prze
praszam.
- Ja chyba też powinnam cię przeprosić - odpar
ła. - Skoro nie cofniemy już czasu, chyba powinniś
my iść przed siebie.
Nie tego pragnął, ale przynajmniej zdołali za
wrzeć coś w rodzaju rozejmu. Wiedział jednak, że
na tym nie poprzestanie.
ROZDZIAA DWUNASTY
- Dee? - powiedziała zaskoczona Sapphie, kie
dy wysiadła z auta. Patrzyła, jak jej siostra idzie po
podjezdzie czerwona ze złości. Oczy lśniły jej cał
kiem jak u kota. - Przecież miałaś lecieć po połu
dniu do Stanów?
- Miałam - przytaknęła Dee. W tym samym
momencie stanęła przed Sapphie i popatrzyła ze
złością na Rika. - Za kogo ty się masz? Jak śmiesz tu
przychodzić i grozić mojej siostrze?
Początkowe zdumienie Sapphie zamieniło się
w niedowierzanie. Dee zjawiła się, żeby ją bronić?
Zdarzyło się to po raz pierwszy, i zważywszy na
okoliczności, było zupełnie nieoczekiwane. Sap
phie była przekonana, że Dee wścieknie się na nią,
nie na Rika.
Dee popatrzyła na nią z krzepiącym uśmie
chem.
- Przejęłam się twoim telefonem, więc zadzwo
niłam do domu i rozmawiałam z mamą. Powiedziała
mi, co się stało rano, i zrozumiałam, dlaczego
koniecznie musisz spotkać się z Rikiem. - Zacisnęła
SPOTKANIE W PARY%7Å‚U
139
usta. - Może i jesteś jednym z wszechmocnych
braci Prince'ów, ale...
- Eee, Dee....
- Nie, Sapphie, nie zamierzam się zamknąć
- uciszyła ją Dee. Znowu spojrzała na Rika. - Pew
nie ci się wydaje, że wszystko ci wolno, ale przeko
nasz się, że jestem niebezpiecznym przeciwnikiem,
kiedy ktoś grozi mojej rodzinie. A jeśli nie ja, to
Jerome.
Sapphie otworzyła szeroko oczy.
- Nie ma go tutaj, prawda?
Z chwili na chwilę było coraz gorzej!
Dee pokręciła głową.
- Przekonałam go, że będzie lepiej, jeśli przyjadę
sama. Ale z pewnością zjawi się w mgnieniu oka,
jeśli go tylko poproszę. Nie zabierzesz Sapphie syna.
- Palcem zakończonym długim pomalowanym paz
nokciem dzgnęła Rika w pierś. - Nawet jeśli będę
musiała zeznawać przeciwko tobie - oświadczyła
z determinacją. - Wątpię, żeby sędzia przychylnie
patrzył na mężczyznę, który potraktował Sapphie
w tak ohydny sposób. Już wiele lat temu zrozumia
łam, że ojcem Matthew musi być ktoś, kogo poznała
na moim weselu. Nigdy jednak nie przyszło mi do
głowy, że to ty! - Rumieńce powróciły na jej
policzki. Wpatrywała się w Rika oskarżycielsko.
- Dee, możemy wejść do środka i o tym poroz
mawiać? - zaproponowała Sapphie.
Kilku sąsiadów postanowiło tego pięknego sło-
1
CAROLE MORTIMER
140
necznego popołudnia umyć swoje auta na ulicy.
Sapphie i tak czuła się oszołomiona faktem, że Dee
zjawiła się tutaj specjalnie po to, żeby jej bronić, nie
chciała jeszcze urządzać sąsiadom darmowego
przedstawienia.
- Nie ma sprawy - odparła Dee sztywno. - Ty
pierwszy - warknęła do Rika.
Trzeba mu było przyznać, że i on wydawał się
zdumiony tą przemianą. A może zachwycony? Za
pewne, uznała Sapphie. Chociaż tym razem jej
młodsza siostra nie zjawiła się, by na kimkolwiek
robić wrażenie, naprawdę była wkurzona, ale Rik
i tak ją podziwiał.
- Mama zabrała Matthew do sklepu, poszli ku
pić słodycze - wyjaśniła Dee, kiedy weszli do
nietypowo cichego domu. -I bardzo dobrze, w tych
okolicznościach. - Znowu zmierzyła Rika morder
czym spojrzeniem. - Zapłodniłeś moją siostrę i wy
obrażasz sobie, że po pięciu latach zjawisz się
niespodziewanie w jej życiu i zażądasz syna? Nie-
doczekanie twoje! - prychnęła.
Nawet jeśli Dee przeżyła szok na wieść o niewier
ności swojego adoratora, w żaden sposób nie dała
tego po sobie poznać. Całkowicie stanęła po stronie
siostry.
Sapphie nadal nie potrafiła w to uwierzyć. Co
spowodowało tę przemianę w Dee? Nie znaczyło to,
że Sapphie jest z tego powodu niezadowolona - ale
skąd. Czuła radość na myśl, że po tylu latach siostra
SPOTKANIE W PARY%7Å‚U 141
znów jest jej sojuszniczką, a nie rywalką. Tyle że się
tego nie spodziewała.
- Bycie ojcem to nie tylko kwestia prokreacji,
wiesz? - ciągnęła Dee oskarżycielskim tonem.
Rik pokornie tego słuchał. Być może był równie
oszołomiony jak Sapphie, a może czuł narastający
podziw do dawnej ukochanej. Sapphie widziała to
w jego oczach.
Oderwała od niego spojrzenie i pokręciła głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]