[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czekając na zielone światło. Pierwszy Detektyw poczekał, aż limuzyna podjedzie do niego, a
potem otworzył jej tylne drzwi.
Od tej chwili wypadki potoczyły się błyskawicznie.
Aysa Czaszka i Peggy przeszli przez jezdniÄ™ i znalezli siÄ™ w Alei Hollywoodzkiej.
Bob i Jupe wskoczyli do limuzyny.
Jakiś obcy żółty samochód pojawił się przez moment na rogu alei.
Limuzyna poszybowała do przodu.
Jupe wychylił się z okna, żeby nie stracić z oczu Aysej Czaszki i Peggy.
Ale chłopak i dziewczyna zniknęli mu z pola widzenia. %7łółty samochód przejechał z dużą
szybkością przez skrzyżowanie.
 Jedz za nimi  powiedział Jupe.
Gordon Harker wykonał polecenie. Ale w tej chwili światła zmieniły się na czerwone.
Kierowca nie mógł w żaden sposób skręcić w lewo, żeby dogonić umykający im samochód.
Jupe owi mignęły przed oczami dwie znajome postacie na tylnym siedzeniu żółtego samochodu,
który mknął Aleją Hollywoodzką i w końcu stał się zupełnie niewidoczny.
Aysa Czaszka i Peggy.
Gordon Harker zdjął czapkę i odpoczywał po pościgu, czekając na zmianę świateł.
 Bardzo mi przykro  powiedział.  Obawiam się, że już ich nie dogonimy.
 To nie twoja wina  pocieszał go Jupe. Pierwszy Detektyw wiedział doskonale, co się
stało. Aysa Czaszka i Peggy umówili się, że żółty samochód podjedzie do nich na skrzyżowaniu
ulicy Las Palmas alei. No i właśnie w ten sposób udało im się zniknąć. Wskoczyli po prostu do
samochodu w momencie zmiany świateł.
 Właściwie nie ma się czym przejmować  powiedział Jupe w zamyśleniu.
Przynajmniej się czegoś dowiedzieliśmy.
 Masz na myśli Peggy?  zapytał Bob.  I to, że była razem z Aysą Czaszką?
Jupe przytaknÄ…Å‚.
 I być może jeszcze coś ważniejszego  dodał.  Wszyscy widzieliśmy ten elegancki
samochód. I wiemy również, kto jest jego właścicielem.
 Naprawdę?  zdziwił się Pete.
 A kto to jest?  zapytał Bob.
 No przecież nasz wspólny przyjaciel szef reklamy w studiu  wyjaÅ›niÅ‚ Pierwszy
Detektyw.  Pan Milton Glass.
ROZDZIAA 11
Przyjazny wiatr
Następnego ranka Pierwszy Detektyw wstał wcześnie. Sam zrobił sobie śniadanie: mleko i
płatki owsiane, które zjadł w pustej kuchni, a następnie pobiegł do warsztatu.
Dzień był wietrzny. Chłopiec musiał przymocować kawałek brezentu nad warsztatem, żeby w
ogóle móc w nim pracować.
Nie miał jeszcze konkretnych planów co do tego, w jaki sposób wykorzysta swój nowy
wynalazek, specjalny aparat fotograficzny dla detektywów. Pomimo to praca sprawiała mu
przyjemność, bo pomagała myśleć.
Składanie cienkich kawałków metalu i montowanie z nich aparatu było relaksującym
zajęciem; umysł mógł się w tym czasie skoncentrować nad rozwiązaniem łamigłówki dotyczącej
skradzionych pucharów.
Jupe doszedł do wniosku, że wiele części tej łamigłówki nie pasowało do siebie. Pierwszy
Detektyw w dalszym ciągu rozważał tę możliwość, że kiedy Platfus poprzedniego dnia dosiadł
swojego chrypiącego rumaka i pojechał na nim do studia, to zrobił to w tym celu, żeby spotkać
się tam z Aysą Czaszką i zabrać ukradzione puchary.
Ale co, u licha, robił Platfus w budynku telewizji zaraz po wejściu do środka? Przecież
pojawił się tam na dwie godziny przed rozpoczęciem kwizu. Jechał windą, ale nie wysiadł na
siedemnastym piętrze, gdzie znajdowało się studio. I pięć minut pózniej pojawił się znowu w
recepcji.
Co się stało w przeciągu tych pięciu minut? Czyżby odwiedzał kogoś w studiu?
Ale kogo?
No i jeszcze ten Milton Glass. Dlaczego ubiegłej nocy zabrał Peggy i Aysą Czaszkę do
swojego samochodu na rogu Alei Hollywoodzkiej?
Czy po prostu chciał ich zaprosić na kolację czy coś w tym sensie  co, kiedy się pamiętało
wrogość pomiędzy Aysą Czaszką i Glassem nie wydawało się bardzo prawdopodobne... I
dlaczego szef reklamy nie pojechał od razu do osiedla o nazwie Gałęzie Magnolii, żeby zabrać
stamtÄ…d AysÄ… CzaszkÄ™ i jego towarzyszkÄ™?
Cała ta randka w Hollywoodzie przypominała Jupe owi scenę ze szpiegowskiego filmu.
Wszystko przebiegło tak szybko i tajemniczo. W tego typu filmach nazywano to tajną operacją.
W przeciągu trzech godzin Jupe był gotowy ze swoim aparatem fotograficznym.
Całe urządzenie mieściło się w metalowym pudełeczku, prawie tak cienkim jak grzebień
kieszonkowy i niewiele od niego szerszym. Jupe schował aparat pod klapą marynarki. Był tam
zupełnie niewidoczny. Teraz przeciskał lekko wypukły obiektyw aparatu przez dziurkę od
guzika, kiedy nagle zobaczył, że nad stołem zapaliło się światełko.
Trzydzieści sekund pózniej wśliznął się przez wejście zwane Tunelem Drugim do Kwatery
Głównej i schwycił słuchawkę.
 Mówi Jupiter Jones  powiedział.
 Witaj, Jupiterze. Cieszę się, że cię zastałem w domu.  Głos brzmiał tak przyjaznie i
serdecznie, jakby jego właściciel ustawicznie się uśmiechał.
 Czy to pan Glass?  zapytał chłopiec.
 Powiedzmy, że jestem przyjacielem  odpowiedział mu serdeczny głos.  Przyjacielem
Peggy. A ty chyba nie chcesz, żeby jej coś się stało?
 Oczywiście, że nie  powiedział Jupiter.  Ale co jej grozi? I gdzie się ona znajduje?
 Mniejsza z tym, Mały Tłuścioszku.  Głos był w dalszym ciągu bardzo serdeczny.  Na
razie nic jej nie grozi. Chciałem po prostu ciebie ostrzec. Jej bezpieczeństwo niedługo zawiśnie
na włosku.  Nagle w słuchawce zapanowała cisza.  I to na bardzo cienkim, jeśli zamierzasz
wygrać dzisiejszy kwiz, Mały Tłuścioszku. Bo jeśli masz takie plany, to Peggy skończy w
szpitalu, i to na bardzo długo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl