[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Louise westchnęła.
 Z pewnością zrobiła to niechcący.
James obrócił się z krzesłem i popatrzył na księżyc wschodzący nad wierzchołkami
drzew. Australia była bardzo daleko, w innym świecie.
 Kiedy wracasz?
 Jest coś, o czym chciałabym ci powiedzieć, ale obawiam się, że możesz się
zdenerwować.
Znów obrócił krzesło do poprzedniej pozycji i mocno zacisnął palce na poręczy.
 Nie masz chyba zamiaru zostać tam na stałe?
 Nie. Nic w tym rodzaju.  Wzięła szybki oddech i dodała:  Spotykam się z kimś.
 Czy to znaczy to, co myślę?
Louise zaśmiała się ze skrępowaniem.
 Mówisz jak twój dziadek w czasach, kiedy byłam nastolatką i wybierałam się na
pierwszą randkę. Proszę, nie złość się. Po raz pierwszy od lat czuję się szczęśliwa.
 Kto to taki?
 Brat Julie, Richard. Poznałam go już dawno, jeszcze zanim spotkałam twojego ojca.
Wtedy był z kimś związany, a potem pojawił się twój ojciec i& sam wiesz, co z tego wynikło.
Richard przyleciał z Manchesteru, żeby zająć się Julie po wypadku i& no cóż, zakochaliśmy się
w sobie.
Jego matka była zakochana?
 Jak dobrze znasz tego człowieka? Nie widziałaś go od wielu lat. A jeśli to jakiś oszust,
któremu chodzi tylko o twoje pieniądze? Daj spokój, mamo, zastanów się przez chwilę. Nie
możesz wiązać się z nikim tak pochopnie.
 Ty chyba zastanawiałeś się bardzo długo, zanim wreszcie doszedłeś do wniosku, że
chcesz się ożenić z Phoebe?
James zmarszczył czoło.
 Przecież nie wspominałem ci o tym, że chcę się ożenić z Phoebe.
 Nie musiałeś. Sama się domyśliłam. Ona zupełnie do ciebie nie pasuje. Dziwi mnie, że
sam tego nie widzisz.
Odsunął krzesło i wstał.
 Coś mi tu śmierdzi.
 Nie miałam nic wspólnego z tym, co się zdarzyło  usłyszał.  Ale może świat próbuje
ci coś powiedzieć. Nie rujnuj sobie życia, żeniąc się z kimś, kogo nie kochasz, bo wiem, że
potrafisz kochać całym sercem.
James chodził po pokoju, mocno ściskając telefon w ręku.
 Posłuchaj, te zaręczyny z Aieshą są tylko na niby. Mam nadzieję, że to rozumiesz?
Odwołamy je, gdy tylko skończę projekt dla Howarda Sherwooda.
 Naturalnie.
 Nie jestem w niej zakochany.
 Naturalnie, że nie.
Znów zmarszczył brwi.
 Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele.
 Kochanie, jesteś taki cyniczny. Nie miałam nic wspólnego z wypadkiem Julie.
Z pewnością też nie ściągnęłam ci na głowę śnieżycy. Aiesha potrzebowała miejsca, gdzie
mogłaby się zatrzymać, a ja nie miałam nic przeciwko temu, żeby to był mój dom. Nie
wspomniałam ci o tym, bo przecież nie uprzedzam cię za każdym razem, gdy ktoś mnie
odwiedza. Ale jeśli chcesz, mogę to robić w przyszłości.
 Teraz mówisz od rzeczy.
Louise westchnęła.
 Przyznaję, zawsze miałam nadzieję, że kiedyś spędzicie trochę czasu sam na sam.
Choćby kilka minut. Nie widziałeś jej od dziesięciu lat. Czas już zapomnieć o przeszłości. To
dobrze, że znalezliście się tam razem. Tak miało być.
 Czy ty coś piłaś?
 Skarbie, potrafisz być czasem potwornie uparty. Wyrobiłeś sobie zdanie o Aieshy
dawno temu, kiedy była zbuntowaną nastolatką. Teraz jest kimś zupełnie innym. Proszę, bądz dla
niej miły.
James zastanawiał się, co powiedziałaby matka, gdyby mogła się przekonać na własne
oczy, jak jej syn traktuje AieshÄ™.
 Zabieram ją ze sobą do Paryża. Czy to wystarczy?
 To świetnie  ucieszyła się Louise.  Wiedziałam, że w końcu się dogadacie. Czy
możesz mi obiecać, że będziesz miły dla Richarda, gdy mu cię przedstawię?
 Kiedy będę miał okazję go obejrzeć?
 Musimy umówić się na podwójną randkę, kiedy wrócę do domu. Jak ci się podoba ten
pomysł?
James przewrócił oczami.
 Fantastyczny.
Aiesha bezmyślnie przerzucała kanały w telewizorze, gdy James wszedł do bawialni
z pochmurnÄ… twarzÄ….
 Moja matka spotyka się z jakimś facetem i wydaje jej się, że jest w nim zakochana.
Możesz w to uwierzyć? Znała go kiedyś przed laty, znów go spotkała parę dni temu i myśli, że
się zakochała. Niewiarygodne. Zupełnie niewiarygodne.
 To świetnie.
James popatrzył na nią ze złością.
 Mówimy o mojej matce, a nie o jakiejś nastolatce z gwiazdami w oczach! Rany boskie,
ona ma pięćdziesiąt dziewięć lat! Powinna być rozsądniejsza.
Aiesha odłożyła pilota na sofę i wstała.
 To, że jest w średnim wieku, nie znaczy jeszcze, że obumarła od pasa w dół.
James ściągnął brwi.
 Co masz na myśli?
Zgarnęła włosy ręką i rozrzuciła je na ramionach.
 Seks.
On również przegarnął włosy ręką. Były już potargane. Widocznie robił to nie po raz
pierwszy tego wieczoru.
 Seks i moja matka? Te dwie rzeczy zupełnie do siebie nie pasują.
 Jesteś strasznie staroświecki, James. Twój ojciec podrywa wszystko, co się rusza, i ma
mniej niż dwadzieścia pięć lat, a tobie nie podoba się myśl, że twoja matka nawiązała dojrzały,
godny szacunku zwiÄ…zek? To niesprawiedliwe.
 Nie chcę, żeby ktoś ją zranił.
 Jest zakochana. Oczywiście, że będzie cierpieć.
Napotkał jej spojrzenie.
 Byłaś kiedyś zakochana?
Aiesha wybuchnęła śmiechem.
 Chyba żartujesz? Ja nie należę do dziewczyn, które się zakochują. Wykorzystuję
mężczyzn, a potem po prostu ich wypluwam. Tyle chyba o mnie wiesz?
 Wiem, że nie lubisz, kiedy ktoś za bardzo się do ciebie zbliża.  Stanął tuż obok niej.
Poczuła zapach jego wody po goleniu i dostrzegła zwężenie zrenic.  Wiem, że lubisz
udowadniać wszystkim, jaka jesteś twarda, choć w środku wcale taka nie jesteś.
Popatrzyła na niego wyzywająco.
 Chcesz się do mnie zbliżyć, James? To wyciągaj miecz i chodz.
UjÄ…Å‚ jÄ… za ramiona i powoli przyciÄ…gnÄ…Å‚ do siebie.
 Moja matka z jakiegoś powodu ubzdurała sobie, że jesteśmy w sobie zakochani.
 Chyba śni  parsknęła.
Opuścił głowę i ustami dotknął kącika jej ust.
 Właśnie to jej powiedziałem.
Aiesha zadrżała.
 Nic z tego nie będzie. Jesteś zbyt wielkim tradycjonalistą. Zbyt sztywny i porządny.
 A ty jesteÅ› zbyt szalona i nieprzewidywalna  przesunÄ…Å‚ usta na jej dolnÄ… wargÄ™.  Nie
sposób cię kontrolować.
 Kontrola to twoje drugie imiÄ™, prawda? James Kontroler Challender. Dobrze brzmi.
Uśmiechnął się z ustami tuż przy jej ustach.
 Wydaje mi się, że w głębi ducha właśnie to ci się we mnie podoba.
Zarzuciła mu ramiona na szyję i przytuliła się do niego mocniej.
 Jak to? Sądzisz, że mi się podobasz?
 Nie chcesz tego. Nie chcesz się zbliżyć do nikogo z wyjątkiem mojej matki. No
i oczywiście Bonnie.  Przyłożył dłoń do jej policzka, przez cały czas patrząc jej w oczy.  Kiedy
wróciłem ze spaceru, na jej posłaniu czekał psi przysmak. Ja go tam nie położyłem, więc
musiałaś to zrobić ty.
Nie przyszło jej do głowy, że James zobaczy ten przysmak wcześniej niż Bonnie.
Wsunęła go pod posłanie. Wiedziała, że pies go wywęszy.
 Twoja matka podała mi instrukcje, jak mam się obchodzić z psem. Robię tylko to, co mi
kazała.
Oparł dłonie na jej biodrach i przyciągnął ją bliżej do siebie.
 Powiedziałem sobie, że tego nie zrobię. Obiecałem sobie, że nie będę komplikował
sytuacji, wiążąc się z tobą.
 To tylko seks, James. Ludzie robią to przez cały czas. To nie musi nic znaczyć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl