[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapobiec uszkodzeniom mózgu.
- To bardzo interesujące - odparł. - W mojej pracy postuluję między innymi, by
pacjentów z tętniakami wprowadzać w stan hipotermii i utrzymywać w nim aż do
drugiej doby pooperacyjnej. Może włączyłabyś się w mój projekt?
- Chętnie - odparła ucieszona i uśmiechnęła się.
- Super - powiedział, rozglądając się za wolnym miejscem parkingowym. -
Może umówimy się jeszcze kilka razy, żeby omówić szczegóły? Ale teraz umieram z
głodu. Lubisz włoską kuchnię?
- 33 -
S
R
- Co tylko chcesz. Zgadzam się na wszystko - odparła Georgie, po czym zdała
sobie sprawę, jak to zabrzmiało, więc skrzywiła się i dodała pośpiesznie: - To znaczy...
WÅ‚oska kuchnia jest super.
Ben tylko się uśmiechnął.
ROZDZIAA SZÓSTY
Restauracyjka, którą wybrał, była mała, ale niezwykle nastrojowa. Prowadziło
ją włoskie małżeństwo po pięćdziesiątce, Gina i Roberto.
- Buona sera, dottore Blackwood - powitał ich wylewnie właściciel. - A to pana
przyjaciółka? Najwyższa pora. Czekamy na pana od miesięcy. Leila Ingham nie była
dla pana dostatecznie Å‚adna. Ale ta dama jest magnifico!
- Prawdę mówiąc, to moja nowa rezydentka - sprostował Ben. - Georgie, poznaj
Roberta i GinÄ™ di Copellich.
- Piacare di conoscerla. - Georgie uśmiechnęła się przyjaznie.
- Parlate Italiano!
- Trochę - odparła skromnie Georgie.
Kiedy siedzieli już przy stoliku, Ben stwierdził:
- Nie wiedziałem, że taka z ciebie poliglotka. Znajomość języków obcych
bardzo siÄ™ przydaje.
- Rodzice wysłali mnie na sześć tygodni do Włoch, kiedy skończyłam szkolę
średnią - wyjaśniła. - Po studiach byłam miesiąc we Francji. Kiedy zrobię specjaliza-
cję, mam spędzić miesiąc w Szwajcarii.
Ben pracował na trzech etatach, by mieć na czesne, a już z pewnością nikt nie
fundował mu wakacji. Przez całe studia nie miał ani jednego wolnego dnia, tylko dla
siebie. Ledwie znajdował czas na sen. Ale skąd ona miałaby mieć pojęcie, jak wygląda
normalne życie?
- Pewnie chodziłaś do prywatnej szkoły.
- Tak - przyznała po chwili. - A ty?
- A ja nie.
- 34 -
S
R
- Czemu tak mi się przyglądasz? - spytała do dłuższej pauzie.
- Jak?
- Jak gdyby to była moja wina, że urodziłam się w bogatej rodzinie - odrzekła z
cieniem rozdrażnienia.
- Wcale tak nie uważam. Po prostu jedni mają szczęście w życiu, a inni mają go
trochę mniej. Kiedy twój ojciec kończył średnią szkołę, studia były bezpłatne.
Wszyscy, nawet ci z biedniejszych domów, mogli dostać się na uniwersytet. Musieli
tylko być zdolni i chcieć się uczyć. Dzisiejsi absolwenci są zadłużeni po uszy, zanim
jeszcze pomyślą o podjęciu pracy w zawodzie. Co w praktyce zamyka wielu mniej
zamożnym młodym ludziom drogę do wyższego wykształcenia.
- Zdaję sobie z tego sprawę - powiedziała Georgie.
- Moi rodzice też musieli dużo poświęcić, żeby móc mi dać to wszystko, czego
sami nie mieli, kiedy byli w moim wieku.
- Jasne, na przykład penthouse i nowiutkiego porsche
- przytaknął półgłosem, ale zignorowała ten komentarz.
- Kim jest Leila? - spytała po chwili.
Jego niebieskie oczy nie wyrażały żadnych emocji, lecz w jego twarzy pojawiło
się napięcie.
- Nikim ważnym.
Byłeś w niej zakochany? - drążyła. Odwzajemnił jej spojrzenie.
- Z zasady nie dyskutuję o moim życiu prywatnym z rezydentami.
- Nie chciałam być wścibska - powiedziała nieco urażona. - Pomyślałam, że
może chciałbyś się wygadać... No wiesz, wyrzucić to z siebie i zapomnieć. To bardzo
pomaga.
- Już dawno o tym zapomniałem, doktor Willoughby. Dzięki za troskę, ale nie
jest ani potrzebna, ani mile widziana.
Georgie skrzywiła się.
- Myślałam, że daliśmy sobie spokój z oficjalnymi tytułami. A może chcesz mi
przypomnieć, gdzie moje miejsce, bo trafiłam w czuły punkt?
- 35 -
S
R
- Ja nie mam czułych punktów, a jeśli używam twojego tytułu, to tylko po to,
żeby przypomnieć ci, że to służbowe spotkanie, na wypadek gdybyś zamierzała robić
sobie nadzieje.
- Nadzieje? Pochlebiasz sobie, że próbuję cię uwieść?
- A tak nie jest? - spytał cierpko.
- Oczywiście, że nie! - odparła oburzona. - Ani mi w głowie wiązać się z kimś
takim jak ty.
- Wiejski chłopak to nie partia dla naszej Georgiany? - spytał szyderczo.
Gniewnie zmarszczyła czoło.
- Nie o to mi chodziło. Usiadł bokiem do stołu.
- Podejrzewam, że wybierając potencjalnego partnera, musisz dodatkowo
uwzględnić gust swojego ojca. Lepiej go nie denerwować, bo jeszcze poczuje się do-
tknięty i trzeba będzie oddać i penthouse, i porsche, nie wspominając o luksusowych
zagranicznych wycieczkach na jego koszt, o których też trzeba by zapomnieć.
Georgie na chwilę oniemiała ze złości.
- Ostrożnie, panie Blackwood - wycedziła. - Zapomina pan o swoich
salonowych manierach.
- Ale mam sporo racji, chyba przyznasz? Twój ojciec dostałby zawału, gdybyś
prowadzała się z takim facetem jak ja.
- Wcale nie masz racji - odparła, ale w jej głosie zabrakło przekonania.
Zanim zdążyła coś dodać, do stolika podeszła Gina.
- Podać wino? - zagadnęła. - Mam butelkę cabernet shiraz, które jest eccellente.
- Dla mnie tylko kieliszek - poprosiła Georgie.
- Dla mnie też tylko jeden. W mieście tak łatwo o wypadek... - powiedział z
niewinnÄ… minÄ….
- Musisz znowu do tego wracać?
- Pomyślałem tylko, że skoro mieszkamy po sąsiedzku, lepiej zachować
wyjątkową czujność - stwierdził sucho, sięgając po pieczywo czosnkowe.
- Wyobraz sobie, że jestem znakomitym kierowcą - oznajmiła. - Nie dostałam
nawet mandatu za złe parkowanie.
- Nawet gdybyś dostała, i tak byś sama za niego nie płaciła.
- 36 -
S
R
- Co to ma niby znaczyć? - spytała z płonącymi oczami.
Kazał jej czekać na odpowiedz.
- Jezdzisz porsche z najwyższej półki, mieszkasz w luksusowym apartamencie.
Rezydenci może i świetnie zarabiają, ale na pewno nie aż tak dobrze, żeby było ich
stać na taki styl życia.
- Co ty możesz wiedzieć o moim życiu - odpowiedziała gniewnie.
- Sama zapłaciłaś za samochód?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]