[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wad swojej wybranki.
Odmówiła, gdy pani domu zaproponowała jej drugą filiżankę
herbaty i powiedziała z uśmiechem do Heleny:
 Dziękuję za przemiły dzień i bardzo interesującą wycieczkę.
Czy zechce mnie pani teraz odwiezć do pana Friske? W sobotę
wieczorem zwykle grywamy w brydża. Przychodzi sąsiad i
mamy czwórkę.
 Pani grywa w brydża?  zdziwiła się niepomiernie matka
Heleny. Z jej tonu można się było domyślić, że znajomość zasad
tej gry przekracza możliwości intelektualne zwykłej
sprzedawczyni.
Daisy z trudem panowała nad sobą. Jeszcze chwila i
wybuchnie! Podziękowała niechętnym gospodarzom za herbatę,
szybko się pożegnała i wyszła. Pan van Tromp nie odezwał się,
więc skinęła mu tylko głową.
Helena odprowadziła ją do wyjścia.
 Na pewno jest pani speszona?
 Dlaczego?
 Tyle nas dzieli... %7łyjemy w innych światach.
 Nie sądzę.  Daisy chętnie dodałaby kąśliwą uwagę, ale
uznała, że nie warto.  Zdaję sobie sprawę z pewnych różnic, ale
nie wiem, dlaczego miałabym się czuć speszona.
 Jules nie kryje obaw, że w naszym świecie może się pani
czuć zagubiona.  Przerwała na moment ale nim Daisy zdążyła
odpowiedzieć, dodała:  Wkrótce się pobierzemy, to kwestia
miesiąca czy dwu. Chciałam panią zaprosić na nasz ślub, lecz
Jules uznał, że trzeba to przemyśleć. Musiałaby pani kupić
odpowiednią kreację, a jakiś tani ciuszek jest oczywiście nie do
przyjęcia. Dodajmy do tego koszt biletu na prom i noclegu. W
Amsterdamie nawet w małych hotelach pokoje są drogie. 
Wsiadły do windy i zjechały na parter.  Pewnie uważa mnie pani
za potwora, skoro bez skrępowania mówię o tych sprawach. 
Można by pomyśleć, że Helena mówi szczerze.  Zapewniam
jednak, że oboje z Julesem chcemy oszczędzić pani przykrości.
Gdy wyszły na ulicę. Daisy przystanęła na chodniku i
powiedziała stanowczo:
 Wrócę do domu piechotą.
 To przecież kawał drogi!
 Nic szkodzi. Lubię spacery.  Wyciągnęła rękę.  Dziękuję
za dzisiejszą wyprawę. To niezwykle pouczające doświadczenie
 stwierdziła obojętnym tonem, chociaż targały nią sprzeczne
uczucia.
 Tak, ale...  Zaskoczona Helena uścisnęła jej dłoń i chciała
coś dodać, lecz Daisy odwróciła się i odeszła.
Trochę błądziła, wkrótce jednak zorientowała się, gdzie jest.
Długo musiała iść, nim dotarła do domu państwa Friske.
Zebrało się u nich sporo gości: siostra pani domu z mężem
oraz ich trzy dorosłe córki. Wszystkie były przemiłe, najstarsza z
nich, Mel, interesowała się antykami. Spędzili bardzo miły
wieczór, grając w brydża i chmpiqe pyszne ciasteczka.
Następnego dnia podczas kolacji zakłopotany pan Friske
oznajmił, ze młoda kuzynka chciałaby jak najszybciej zatrudnić
się na stałe w jego sklepie, więc praktyki Daisy muszą zostać
skrócone, a jej miejsce zajmie Mel. Ustalono, że Daisy wyjedzie
na początku przyszłego tygodnia. W czasie przerwy obiadowej
kupiła rodzicom prezenty: dla ojca markowe cygara, a dla matki
jedwabny szal. Wieczorem napisała list do matki Julesa.
Podziękowała jej za gościnne przyjęcie i przekazała
pozdrowienia dla syna. Nie zapomniała też o Zbóju.
Tym razem leciała do Anglii samolotem. Ojciec miał ją
odebrać z lotniska i przywiezć samochodem do domu.
Pożegnanie z państwem Friske było ogromnie serdeczne.
Zwietnie się czuła w Amsterdamie, ale dobrze się stało, że
musiała stąd wyjechać. Najwyższy czas wybić sobie z głowy
Julesa i naiwne marzenia o szczęśliwej przyszłości u jego boku.
Co z oczu, to z serca, powtarzała uparcie, trzymając kurczowo
szkatułkę z uroczą porcelanową figurką, którą na chwilę przed
odjazdem taksówki wcisnęła jej do rąk pani Friske.
Gdy weszła z bagażem do sali przylotów, najpierw rozejrzała
się uważnie, sprawdzając, dokąd powinna iść. Postawiła walizkę
na podłodze i wyjęła bilet. Już miała wziąć bagaż i mszyć dalej,
gdy niespodziewanie zobaczyła Julesa idącego w jej stronę.
Powinna udać, że go nie widzi, i zniknąć w tłumie, lecz zamiast
tego stała nieruchomo, z wyrazem uprzejmego zaskoczenia na
twarzy, czekając, aż się do niej zbliży.
Nie przywitał się, nie wspomniał o kolejnym przypadkowym
spotkaniu, tylko zapytał prosto z mostu:
 Co ty tutaj robisz? Czemu dzwigasz tÄ™ walizkÄ™?
 Zaraz mam samolot  odparła, zaskoczona i bardzo
uradowana jego widokiem. Wydawał się jeszcze wyższy i
szerszy w ramionach. Jak zwykle był elegancki, ale twarz miał
zmęczoną i jakby się postarzał.  W Afryce było okropnie,
prawda? Zdołałeś" jakoś pomóc tym ludziom?
 Na oba pytania mogę odpowiedzieć twierdząco. 
Uśmiechnął się do niej.  Dokąd się wybierasz, Daisy?
 Wracam do domu  odparła.  Muszę zaraz nadać bagaż i
przejść odprawę paszportową, bo spóznię się na samolot.
 Czemu tak szybko wyjeżdżasz?  nie dawał za wygraną.
Zarumieniła się, ale śmiało popatrzyła mu w oczy.
 Wiele się nauczyłam w ciągu ostatnich tygodni. Będę miło
wspominać pobyt w Holandii. Moja praktyka została skrócona,
bo kuzynka państwa Friske chce się u nich zatrudnić na stałe...
 To jedyny powód? Czy byłaś u mojej matki?
 Owszem, spędziłyśmy razem przemiły dzień. A w ostatnią
niedzielę Helena zabrała mnie na wycieczkę. Pouczające
doświadczenie... Miło z jej strony, że o tym pomyślała.  Jules
słuchał z kamienną twarzą, ale Daisy miała wrażenie, że jest
wściekły.  Muszę już iść. Ojciec wyjedzie po mnie na lotnisko.
Podała mu rękę, ale nie zważając na jej wyciągniętą dłoń, objął
ją nagle i pocałował. Dla Daisy amsterdamskie lotnisko w jednej
chwili stało się rajem na ziemi, a stęskniony ojciec, karta
pokładowa i samolot poszły nagle w zapomnienie. Jules
niechętnie wypuścił ją z objęć, a potem wziął pod rękę i podniósł
jej walizkÄ™.
 Tam jest twoje stanowisko  powiedział rzeczowo i
spokojnie, jakby nic się nie stało. Może śniła na jawie, że ją
pocałował?
Stanęła na końcu kolejki i wyjęła paszport. Jules postawił
walizkę na podłodze.
 Dalej nie mogę cię odprowadzić.
 Naturalnie. Dziękuję i do zobaczenia.
 Szczęśliwej podróży  odparł, dotykając czule jej policzka, i
odszedł.
Nadała bagaż i przeszła do następnej kolejki. Wkrótce była już
na pokładzie samolotu. Widziała z góry Holandię i Morze
Północne, a potem angielskie wybrzeże. Powitanie z ojcem było
ogromnie serdeczne, chociaż pan Gillard nie należał do ludzi
wylewnych. Gdy po powrocie do domu opowiadała rodzicom o
pobycie w Holandii, ani razu nie wymieniła imienia Julesa.
Następnego dnia wróciła do pracy w sklepie ojca, szukając
zapomnienia.
 Zbyt długo przesiadujesz w magazynie, córeczko 
stwierdził pewnego dnia zatroskany, gdy po obiedzie wstali od
stołu.  Prawie stamtąd nie wychodzisz. Ten komplet
orzechowych mebli, które ostatnio czyścisz, coraz lepiej się
prezentuje, ale ty pobladłaś i zmizerniałaś, kochanie. Powinnaś
więcej odpoczywać. Zacznij znowu chodzić na poranne spacery,
albo popołudniowe... jak wolisz.
 Będę chodzić nad morze po śniadaniu  odparła z
wymuszonym uśmiechem.
Od spotkania z Julesem minęły trzy tygodnie. Nie mogła o nim
zapomnieć. Czemu ją wtedy pocałował? Gdyby nie to, na pewno
byłoby jej łatwiej wyrzucić go z pamięci...
Jules przyjechał do domu z lotniska i natychmiast zadzwonił
do matki.
 Synku, wróciłeś! Tak się cieszę! Na pewno będziesz teraz
strasznie zajęty, ale znajdziesz chyba godzinkę, żeby do mnie
wpaść. Jak tam było? Bardzo ciężko?
Odpowiedział krótko na jej pytania i dodał:
 Nie wiem, kiedy do ciebie przyjadę, ale na pewno nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl
  • de("s/6.php") ?>