[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ny. Prowokował ją i rozbawiał, prezentując sobą znacznie
więcej zalet niż inni nudni dziedzice, których do tej pory
spotkaÅ‚a w Londynie. I choć nigdy by siÄ™ do tego nie przy­
znała, to gdyby rzeczywiście szukała męża, lorda Somerton
zaliczyłaby do odpowiednich kandydatów.
Ciotka Letitia spojrzała na ścienny zegar.
- Na Boga! Zupełnie straciłyśmy poczucie czasu. Lord
Somerton będzie tu już za chwilę.
Eliza poczuła, jak włosy stają jej dęba na głowie.
- Lord Somerton ma tu przyjść? Dzisiaj?
- Tak, moja droga - odparła ciotka Letitia.
Na dzwięk końskich kopyt uderzających o bruk ciotka
Viola wyjrzała przez okno, po czym szybko odwróciła się
i nerwowo wskazała na ciężkie, rozpuszczone włosy Elizy.
- Obawiam się, moja droga, że nie zdążysz już ułożyć
fryzury.
Eliza wstała z fotela i ruszyła w stronę drzwi.
-Jenny mi pomoże. Ma bardzo sprawne palce.
- Nawet ona nie jest dość szybka - zauważyła ciotka Vio-
la. - Lord Somerton właśnie przybył.
scandalous
Nagle do uszu Elizy doszło miarowe stukanie kołatki
u drzwi.
- Co?! Teraz... tutaj? - Eliza na palcach przeszÅ‚a przez po­
kój, kładąc palec na ustach. - Proszę, powiedzcie Edgarowi,
że przyjmę lorda Somerton w ogrodzie.
Eliza wygÅ‚adziÅ‚a sukniÄ™, przeczesaÅ‚a palcami wÅ‚osy i skie­
rowała się ku wyjściu z biblioteki. Już w progu ponownie
się odwróciła.
- Będę potrzebowała mój blok rysunkowy. I ołówki... nie,
poczekajcie. Może węgiel. Och, na Boga! Nie mogę zebrać
myśli. - Dziewczyna zacisnęła dłonie, starając się odzyskać
opanowanie. - Powiedzcie, proszę, Edgarowi, aby przyniósł
wszystkie moje przybory do rysowania.
Czy to nie było przypadkiem gniewne spojrzenie?
Magnus skupiÅ‚ uwagÄ™ na mÅ‚odej dziewczynie, która sta­
nęła w wejÅ›ciu do ogrodu. MiaÅ‚a zmrużone oczy i zaciÅ›niÄ™­
te dłonie.
- TysiÄ…ckrotnie przepraszam, czy to nie jest Hanover
Square numer siedemnaście? - spytał. - Chciałem odwiedzić
pannÄ™ Merriweather, wspaniaÅ‚Ä… mÅ‚odÄ… kobietÄ™, z którÄ… mia­
łem przyjemność tańczyć wczorajszego wieczoru.
- Och, przestań, Somerton - obruszyła się Eliza. - Wiesz
aż nadto dobrze, dlaczego jestem zła.
- Przysięgam, że nie.
- Nie lubię niespodzianek. - Eliza podeszła do różanego
krzaka i zerwaÅ‚a kilka krwistoczerwonych pÅ‚atków z mÅ‚ode­
go kwiatu. ZgniotÅ‚a je w dÅ‚oni, po czym rzuciÅ‚a na ogrodo­
wy chodnik. - Kiedy moje ciotki poinformowaÅ‚y mnie zale­
dwie kilka minut temu, iż za chwilę zjawi się lord Somerton,
by pozować mi do portretu, byłam kompletnie zaskoczona.
- Dlaczegóż to? Przecież zgodziÅ‚a siÄ™ pani mnie nama­
lować.
- Owszem, przystaÅ‚am na to. Ale w momencie, gdy do­
wiedziałam się, że moje ciotki zostały poinformowane
scandalous
o sprawie, ogarnął mnie strach, co jeszcze mogły usłyszeć. -
Eliza przeszÅ‚a przez ogród, po czym stanęła blisko hrabie­
go i popatrzyła mu prosto w twarz. - Czy wspomniał im
pan jeszcze o czymÅ›?
- Chodzi pani o naszÄ… umowÄ™?
- Oczywiście, że tak. - Eliza aż podniosła ręce do góry.
Magnus kÄ…tem oka dostrzegÅ‚ ruch za jednym z okien do­
mu. PostÄ…piÅ‚ o krok i wziÄ…Å‚ ElizÄ™ za rÄ™kÄ™, po czym pochy­
lił się i złożył pocałunek na dłoni dziewczyny. W tej samej
chwili poczuł lekkie drżenie.
- Pani ciotki obserwujÄ… nas zza firanki - szepnÄ…Å‚.
- Och, rozumiem - powiedziała szybko Eliza. - Które to
okno? - uśmiechnęła się nieśmiało i zatrzepotała rzęsami.
- Bardzo miÅ‚y dotyk - zauważyÅ‚ hrabia, a potem popa­
trzyÅ‚ na dwie odziane w fiolety starsze panie, które bez naj­
mniejszego zażenowania przyglądały im się z góry. - Są na
drugim piętrze.
Eliza rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ gÅ‚oÅ›no. Można byÅ‚o odnieść wraże­
nie, iż Å›wietnie siÄ™ bawi. Wzięła Magnusa pod rÄ™kÄ™ i popro­
wadziÅ‚a go ku Å‚aweczce stojÄ…cej w cieniu dużego dÄ™bu, któ­
ry rósł pośrodku ogrodu.
- Wydaje mi się, że tutaj nas nie zobaczą - powiedziała,
kładąc hrabiemu dłoń na kolanie. - Czy teraz powie mi pan,
ile one naprawdÄ™ wiedzÄ…?
- Czy ma mnie pani za gÅ‚upca, Elizo? Nasza umowa stra­
ciłaby sens, gdyby ktokolwiek poznał jej szczegóły.
Dostrzegł, że dziewczyna gapi się na niego, mrugając
z niedowierzaniem, i machnął jej dłonią przed nosem.
- Czy dobrze siÄ™ pani czuje?
Ona jednak odsunęła rękę hrabiego.
- Oczywiście. Zaskoczyło mnie tylko to, iż zwrócił się
pan do mnie po imieniu.
- Doprawdy jest pani dziwnÄ… osobÄ…. Sama studiuje pani
kogoÅ› niczym przedmiot, a jest zaskoczona niewinnym
użyciem jej imienia.
scandalous
Eliza przełknęła ślinę.
- Cóż, nie zezwoliłam panu, by zwracał się do mnie
w tak poufały sposób.
Magnus uśmiechnął się szeroko.
- ProszÄ™ o wybaczenie, panno Merriweather. Czy mógÅ‚­
bym zwracać się do pani po imieniu?
Eliza rzuciła hrabiemu grozne spojrzenie.
- Nie widzÄ™ przeszkód. Ale uważam, że to wÅ‚aÅ›ciwe tyl­
ko wtedy, gdy jesteśmy sami. Muszę przecież mieć na
względzie reputację mojej rodziny.
Hrabia uniósł brwi.
- OczywiÅ›cie, że tak - powiedziaÅ‚. Przez zielone liÅ›cie dÄ™­
bu dostrzegł dwie stojące w oknie i chichoczące ciotki. -
Ośmielę się zauważyć, że twoje ciotki są bardzo pomysłowe.
Eliza popatrzyła na niego zdezorientowana.
Magnus wskazaÅ‚ dÅ‚oniÄ… na okno. Tuż na nich skierowa­
ne były dwie pary teatralnych lornetek.
Dziewczyna jęknęła i ukryła twarz w dłoniach.
- Bardzo cię przepraszam - powiedziała po chwili.
Magnus zaśmiał się, po czym pomachał do Violi i Leti-
tii. Można siÄ™ byÅ‚o spodziewać, że starsze panie pospiesz­
nie wycofają się w głąb pokoju. One jednak, niespeszone
tym, iż przyÅ‚apano je na szpiegowaniu, radoÅ›nie pomacha­
Å‚y hrabiemu.
- Nie musisz przepraszać - odparÅ‚ Magnus. - One sÄ… ta­
kie... zabawne.
W tej samej chwili furtka ogrodowa otworzyÅ‚a siÄ™ z gÅ‚oÅ›­
nym skrzypniÄ™ciem, a oczom Elizy i Magnusa ukazaÅ‚ siÄ™ sÅ‚u­
żący z drewnianym pudełkiem i blokiem rysunkowym pod
pachą. Kiedy odszedł, dziewczyna w milczeniu rozłożyła na
stojÄ…cym obok stoliku ołówki i wÄ™giel do szkicowania. Po­
tem usiadła na krześle ogrodowym i spojrzała na Magnusa.
- Możesz iść tam - zaproponowaÅ‚a, wskazujÄ…c na meta­
lowe krzesło stojące naprzeciwko. - No już. Nie traćmy
czasu.
scandalous
- Nie przypuszczałem, że będziesz chciała zacząć tak
szybko.
Eliza znieruchomiała i popatrzyła mu prosto w oczy.
- Nie? SÄ…dziÅ‚am, że po to tutaj przyszedÅ‚eÅ› - powiedzia­
Å‚a. - Odwróć siÄ™ trochÄ™ w prawo. Dobrze. Teraz lekko pod­
nieś głowę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl