[ Pobierz całość w formacie PDF ]
akcent:
To nie zwykłe obciąganie, to mistrzowskie obciąganie.
O rany westchnął Paul, wycierając oczy rękawem swetra.
Ta baba jest obłędna. Musimy to obejrzeć do końca.
Włączyliśmy filmik na nowo i Gabby wyjaśniła nam
szczegółowo, na czym polega mistrzowskie obciąganie. Od czasu do
czasu parskaliśmy śmiechem, ale poza tym słuchaliśmy uważnie i
robiliśmy notatki. W chwili gdy filmik się skończył, w notesie miałam
już kompletną listę.
1. Wez penisa do ust. Musisz go solidnie zwilżyć śliną albo użyć
lubrykantu.
2. Wsuwaj go i wysuwaj, ssąc i pamiętając o tym, żeby nie
zaczepić o niego zębami.
3. Zmieniaj rytm, prędkość i intensywność.
4. Aagodnie pieść dłonią jądra, potem trochę przyspiesz.
5. Drażnij się z nim pieść go szybko, a potem, kiedy zwiększy
obroty (to sformułowanie Gabby, nie moje), zwolnij.
6. Używaj języka jeśli ci się uda, liż go, równocześnie ssąc.
Albo po prostu go liż (tak jak się liże lody).
7. Wsłuchuj się w jego reakcje, dzięki temu będziesz wiedzieć, co
lubi.
8. Zatrzymuj się na dłużej w szczególnie wrażliwych miejscach:
na czubku penisa, jÄ…drach i kroczu (wzmianka o tym ostatnim przyda
się chyba bardziej Paulowi niż mnie).
9. Pieść go równocześnie rękami i ustami. Przyłóż usta do czubka
i ssij, w tym samym czasie przesuwając dłonią w górę i w dół. (Ten
sposób wydaje się idealnym połączeniem prac ustnych i ręcznych.
Może powinnam równocześnie rozprawić się z jednym i drugim?)
10. Podczas tego wszystkiego staraj się jak najczęściej patrzeć
mu w oczy.
11. Jeśli się zakrztusisz, powiedz mu, że to dlatego, że ma
dużego. (Zwietne wyjście z sytuacji. Dobra robota, Gabby.)
12. Bardzo delikatnie possij jego jÄ…dra najpierw jedno, potem
drugie.
13. I wreszcie koniec rozgrywki ejakulacja. To do ciebie należy
wybór miejsca, gdzie dojdzie. Albo każesz mu się cofnąć i spuścić na
twoje ciało, na przykład piersi, lub do chusteczki (to akurat trochę
żałosne), albo pozwolisz mu dojść w swoich ustach. Wtedy albo wypluj
spermę, albo ją połknij.
Filmik kończył się uwagą:
Pamiętajcie, dziewczęta i chłopcy, mistrzowskie obciąganie
również wam powinno sprawiać przyjemność. Dzielcie rozkosz i
czerpcie radość z dawania.
Rozdział 20
Po wyjściu Paula zaczęłam myśleć o Larze. I o tym, że to z nią
powinnam to wszystko robić. Paul był kochany i miał naprawdę
wspaniałe poczucie humoru, ale nie był nią. To dzięki niej popłakałam
się ze śmiechu, kiedy opisywała mi penisa Jeza. Nazywała go wałkiem,
ponieważ był tak gruby, że wydawało się, że jest szerszy niż dłuższy.
Według niej robienie mu loda przypominało ssanie ściętego pnia.
Brakowało mi jej. Była moją najstarszą przyjaciółką i nawet
kiedyś nakłułyśmy sobie igłą dłonie, by zostać siostrami krwi. Naszej
przyjazni nie mogła zniszczyć byle sprzeczka na kacu. Musiałam coś z
tym zrobić. Chwyciłam komórkę.
Halo? powiedziała powściągliwie.
Cześć odezwałam się, nagle uświadamiając sobie, że nie mam
pojęcia, co jej powiedzieć. Kurwa. Usiłowałam opanować nerwy i
nadać swojemu głosowi normalny ton. Co słychać?
Wszystko dobrze, dziękuję odparła. Dlaczego była taka
oficjalna? Najwyrazniej ciągle jeszcze jest na mnie zła. A u ciebie?
zapytała.
U mnie też, dzięki skłamałam, zwalczając chęć rozpłakania
się i wyznania, że za nią strasznie tęsknię. Zamiast tego poprzestałam
na banalnym: KopÄ™ lat.
To prawda. Dlaczego tak wszystko utrudniała? Zrobiłam
pierwszy krok, dzwoniąc do niej. Czyżby nie chciała ze mną gadać?
Jak się bawisz? zapytała neutralnym tonem.
Do... dobrze wyjąkałam. Chciałam jej opowiedzieć o Jacku,
Paulu i Emmie, ale nie wiedziałam jak. A ty?
Ja też, dzięki powiedziała.
Spotkałaś się jeszcze z Angusem? zapytałam, podejrzewając,
że są parą.
Nie, w końcu nic z tego nie wyszło. Ale nie szkodzi, i tak jest
dobrze.
A co z Jezem? I studiami? Jesteś jeszcze w Surrey czy wróciłaś
już do Oksfordu?
Jestem już w Oksfordzie, bo mam tu kilka rzeczy do
załatwienia. A tobie jak idzie?
Dzięki, piszę właśnie pracę dyplomową.
To dobrze stwierdziła, podczas gdy ja głowiłam się nad tym,
co jeszcze powiedzieć. Ta rozmowa była gorsza od wymuszonych
pogawędek z przyjaciółkami mojej mamy.
Po chwili milczenia dałam upust swoim uczuciom.
Lara, dziwnie się z tym wszystkim czuję. Możemy zakopać
topór wojenny? Chcę, żeby było jak dawniej.
Ja też tego chcę westchnęła. Przepraszam, że nie
dzwoniłam. Nie chciałam, żeby tak się to skończyło.
Mówisz jak żona, która chce, żeby wrócił do niej były mąż
zażartowałam.
No cóż, nie ma mowy o tym, żebym kiedykolwiek znalazła
twój męski odpowiednik odgryzła się i przez chwilę czułam się tak
jak dawniej. Bałam się tylko, że zaraz zaczniemy mówić sobie przykre
rzeczy. Nie chciałam tego. I Lara chyba też nie.
Więc co tam u ciebie słychać? zapytałam.
No wiesz... życie odparła. Nie chcę cię zanudzać
szczegółami.
No coś ty. Przecież nasza przyjazń zawsze polegała na tym, że
się nawzajem zanudzałyśmy.
Masz rację. Zamilkła na chwilę, po czym dodała wesołym
tonem: A co nowego u ciebie? Jakieś postępy na drodze do utraty
dziewictwa?
Sama nie wiem. Zaczęłam się z kimś spotykać, choć może
jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić.
Zwietnie! Bardzo się cieszę! wykrzyknęła.
Ośmielona jej reakcją kontynuowałam:
Wydaje mi się, że coś może z tego być. A poza tym mam nową
przyjaciółkę, Emmę. Jest bardzo fajna. Oczywiście nie ma mowy o
tym, żeby zastąpiła mi ciebie, ale dobrze się razem bawimy.
No to super powiedziała. Ellie, nie gniewaj się, ale muszę
kończyć. Jestem w trakcie przygotowań do balu. Nawet nie pytaj, to
jeszcze jedno oksfordzkie dziwactwo.
Jasne, nie ma sprawy. Jeśli będziesz chciała pogadać, wiesz,
gdzie mnie szukać.
To samo dotyczy ciebie. Obiecuję, że niedługo się odezwę. Na
razie!
Na razie odparłam i się rozłączyłyśmy.
Nagle poczułam się strasznie samotna. Jeszcze nigdy Lara i ja nie
rozmawiałyśmy tak krótko a przecież jedna z nas spotykała się z
facetem, o którym chciała poplotkować. Czułam pustkę. Postanowiłam
nie zaprzątać sobie nią więcej głowy. Zadzwoni do mnie, kiedy już
będzie na to gotowa, w końcu to obiecała. Tymczasem obejrzę sobie
cały sezon Beverly Hills 90210.
***
Nadszedł sobotni wieczór. Byłam gotowa na to, by stawić czoło
swoim lękom i spędzić czas z bardzo miłym gościem, który
zdecydowanie mógł się stać moim chłopakiem. Spotkaliśmy się w
Soho i poszliśmy do pubu przy Carnaby Street. Miał na sobie
najbardziej obciachową koszulę, jaką widziałam w życiu. Biła na głowę
nawet czarną bluzę z kapturem Paula. Dobrze przynajmniej, że Jack
miał zawsze czyste włosy. To była koszula z krótkimi rękawami, jakich
szczerze nie cierpię. Chociaż muszę przyznać, że Jack był jedynym
mężczyzną, na którym mogłam ją jeszcze jakoś znieść. Kiedy zaś
uśmiechnął się do mnie tym swoim miłym uśmiechem upodabniającym
go do Irlandczyka, zapragnęłam ją natychmiast z niego zedrzeć.
Zamiast tego zapytałam, jak mu minął tydzień.
Wiesz, jak to jest odparł. Ostra harówka. Poza tym sporo
pisałem, więc praktycznie nie miałem wolnego czasu. Najpierw cały
dzień w pracy, a potem pisanie w domu.
To naprawdę niesamowite, że po całym dniu w pracy
znajdujesz jeszcze siły na pisanie. Mnie ciężko się za to zabrać po
całym dniu ślęczenia nad pracą dyplomową.
No tak, ale ty jesteś jeszcze studentką. Ja skończyłem uniwerek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]