[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Idziemy do teatru  oświadczyła koleżankom.  A potem wybieramy
siÄ™ na kolacjÄ™.
 Po której nastąpi  deser"  wtrąciła Harriet ze znaczącym
uśmieszkiem.
118
RS
Cecilia była najstarsza w tym gronie, a co za tym idzie, jakby trochę
matkowała pozostałym kobietom.
 Dajcie jej już spokój  zwróciła się do nich.  Cokolwiek robi,
postępuje właściwie.  Odwróciła się do Jane.
 Po prostu baw się dobrze, dziecko  powiedziała.  I nie rób niczego
wbrew sobie  dodała z namysłem.
Harriet wyglądała na zaszokowaną.
 Jak mogłaby nie chcieć pójść do łóżka z Jorge Mendoza?  Dla niej
było to niepojęte.  Czy którakolwiek kobieta mogłaby nie chcieć przespać
siÄ™ z Jorge Mendoza?
 Nie mogła się nadziwić.
 Jane, idzie twój uczeń na godzinę trzecią  oznajmiła Sally, patrząc
przez okno.
Jane mruknęła pod nosem  dziękuję", szybko opuściła pokój
nauczycielski i udała się do klasy. Z ulgą rozstała się z koleżankami, ciesząc
się, że zaraz zajmie się tym, co potrafi najlepiej i co najbardziej lubi.
Uczeniem dzieci czytania.
Nie musiała zaglądać do kalendarza, żeby wiedzieć, od kiedy spotyka
się z Jorge. Nie upłynęły jeszcze trzy tygodnie. Trzy tygodnie obaw, że
telefon nie zadzwoni, choć się modliła, żeby zadzwonił.
Trzy tygodnie prób przygotowania się na nieunikniony atak
samotności przy równoczesnym błaganiu Boga o choćby jeszcze jedno
spotkanie. O jeszcze jednÄ… godzinÄ™ z nim.
Na razie Bóg była dla niej łaskawy, powiedział  dobrze"
I telefon regularnie dzwonił.
Gdy Jorge zaparkował na ostatnim wolnym miejscu przeznaczonym
dla gości, Jane przypomniała sobie komentarze koleżanek w dniu, kiedy
119
RS
dostarczono róże. Wiedziała, że trochę jej zazdroszczą, ale nie podejrzewała,
żeby były zawistne. Za bardzo się przecież lubiły.
Wątpiła również, by jej uwierzyły, że nie spała z Jorge.
A przecież nie spała.
Ile razy się spotykali, Jorge zachowywał się jak prawdziwy
dżentelmen. Nigdy nawet nie napomknął o seksie, nie uczynił najmniejszej
aluzji w tej sprawie ani tym bardziej konkretnej propozycji.
Może, pomyślała Jane, gdy szli do drzwi, rzeczywiście nie miał na to
ochoty. Może odpoczywał przy niej, a ich znajomość traktował jako przerwę
między innymi randkami.
Mógł się zresztą spotykać jeszcze z jakąś kobietą oprócz niej, kto wie.
Nie mówił przecież, że nikogo więcej nie widuje. Sam też nie zapytał, czy
Jane chce się spotykać tylko z nim, czy woli zachować swobodę, żeby móc
umawiać się z kimś innym.
Miał rację, przyznała w duchu, bo przecież nie było w zasadzie takiego
niebezpieczeństwa. Nie musiała odpędzać kijem, a nawet wykałaczką,
mężczyzn od swojego progu. Nigdy nie było takiej potrzeby. Z jakichś
powodów nie cieszyła się szczególnym powodzeniem, właściwie w ogóle
nie miała powodzenia. Nie dziwiło jej to. Już dawno pogodziła się z faktem,
że nie jest atrakcyjna, i jakoś nie narzekała na samotność.
Gdy znalezli się pod drzwiami jej mieszkania, Jorge oparł dłoń nad jej
głową, tworząc między nimi intymną przestrzeń.
 Bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz  powiedział z uśmiechem. Jak
zwykle jego uśmiech podziałał na nią jak narkotyk.  Chyba ci tego
wcześniej nie mówiłem  dodał.
Każde wypowiadane przez niego słowo na zawsze zapadało jej w
pamięć.
120
RS
 Nie  szepnęła.  Nie mówiłeś.
 Cóż, ale tak jest  potwierdził.
Położył palec pod jej brodą i uniósł ją lekko. Dotknął wargami jej ust
tak powoli i ostrożnie, jak gdyby był nastolatkiem, który chce po raz
pierwszy spróbować pocałunku, a nie doświadczonym kochankiem,
mistrzem sztuki kochania, co stanowiło w mieście tajemnicę poliszynela.
Pod Jane natychmiast ugięły się kolana, a serce zabiło jej tak mocno,
że prawdopodobnie Jorge wyczuwał te uderzenia na własnej piersi.
Niezależnie od tego, czy całował ją szybko czy powoli, lekko czy namiętnie,
sam dotyk jego warg wywoływał w niej podobną reakcję. W chwili, gdy ich
usta się spotykały, Jane miała wrażenie, że cała płonie, a jej ciało ogarniała
fala pożądania i namiętności.
Pocałunek pogłębił się, kierując jej wyobraznię w miejsca, które tak
bardzo chciała odkrywać wraz z Jorge. Za każdym razem troszeczkę się do
nich zbliżała. Tym razem też tak było.
A potem, nagle, zaledwie zdążyła pomyśleć, że może tym razem Jorge
postanowił posunąć się dalej, że może chwyci ją wreszcie na ręce i zaniesie
do mieszkania i że w końcu będzie się z nią kochać, wszystko stanęło w
miejscu.
Jorge cofnął głowę, usiłując odzyskać samokontrolę.
Nie było to łatwe.
Tym razem, mimo swoich cichych przyrzeczeń, mimo dumy z tego, że
zawsze potrafi się wycofać, gdy tak postanowi, nieomal znalazł się na
krawędzi. Zdawał sobie z tego sprawę.
I ta świadomość przeraziła go nie na żarty.
Przeraził się, ponieważ Jane kusiła go bardziej niż jakakolwiek
kobieta, z którą kiedykolwiek był. Był zdumiony i zaszokowany, że pragnie
121
RS
jej w sposób gwałtowny i niepohamowany. Nie był przyzwyczajony do
takich sytuacji.
Nie podobało mu się, że przestaje nad sobą panować i niemal traci
kontrolę nad przebiegiem wydarzeń. Jeśli zaś mężczyzna straci kontrolę,
może zrobić rzeczy, których będzie żałować.
 Lepiej już pójdę  szepnął więc, trzymając twarz przy jej twarzy.
Jane czuła na skórze jego gorący oddech. Nagle ogarnęło ją
rozczarowanie.
 Dlaczego mnie nie chcesz?  spytała, uświadamiając sobie
natychmiast, że te słowa wymknęły się jej mimo woli.
 Co?  Jorge wpatrywał się w nią, nie będąc pewny, czy słuch go nie
mylił.
 Dlaczego mnie nie chcesz?  powtórzyła Jane.  Kobiety, z którymi
pracuję, twoja kuzynka Isabellą, każda  mówiła z emfazą  mówią, że jesteś
ognistym latin lover.  Sama nie wiedziała, skąd czerpie odwagę do
wypowiadania takich słów, ale ciągnęła dalej.  Mówią, że żadna kobieta nie
jest przy tobie bezpieczna, że żadna kobieta nie chce być bezpieczna, że
żadnej nie przepuścisz...
Zawahała się, bo nagle cała odwaga ją opuściła. Straciła poczucie
własnej wartości i zawiesiła głos. Chwilę trwało, zanim zdecydowała się
skończyć.
 Ale ty nie chcesz mnie  stwierdziła.
Jorge zaśmiał się tylko i potrząsnął głową. Wielkie nieba, żeby ona
wiedziała, jak bardzo się myli.
Delikatnie przeciągnął palcami po jej włosach, odgarniając kosmyk,
który opadł na twarz. Przez dłuższą chwilę patrzył jej w oczy.
 Tak myślisz?  spytał.
122
RS
Jane poruszyła się niespokojnie. Chciała uciec wzrokiem w bok, ale
zmusiła się do wytrzymania jego spojrzenia. Zmęczyło ją już to, że wciąż
jest taka zastraszona, taka skromna.
 Trudno, żeby było inaczej  odpowiedziała.  Całujesz mnie,
doprowadzasz do tego, że całkiem tracę głowę, a kiedy myślę, że zamierzasz
wykorzystać swoją przewagę, nie robisz tego. Wycofujesz się.
 Przewaga  Jorge powtórzył słowo, którego użyła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl