[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łącznik, a Net niemal się wywalił na śliskim zagłębieniu.
 Noż po prostu&  syknął i chwycił za klamkę kolejnych drzwi kończących
łącznik. Te otworzyły się, a zaskoczony chłopak usiłował złapać równowagę,
robiąc kolejny krok. Prawa noga poślizgnęła mu się ponownie w tym samym miejscu,
a lewa wysunęła z kapcia. Klamka była już za daleko, by mógł ją puścić, nie
wywracając się przy tym. Zacisnął więc palce mocniej, tym samym mocniej
napierając na klamkę. Drzwi otworzyły się do końca, a Net zawisł, uczepiony
klamki, z nogami wyciągniętymi na kamiennej posadzce.
Nika widząc to, mimowolnie się uśmiechnęła.
 No co? No co?  Chłopak wstał i otrzepał się.  Nie chciałem narobić hałasu.
 Więc nie rób&  syknął Felix.
 Nie zaczyna się zdania&  Net zamilkł, bo w tym momencie też usłyszał kroki,
a raczej odgłos przypominający uderzenia kopyt o kamień.
Cała trójka odwróciła się, ale dzwięk nie dochodził z tyłu, lecz od strony
zamku.
 Otoczyli nas&  jęknął Net.  Dlaczego nie wyjechaliśmy wczoraj& ?
Felix zgasił latarkę i wszedł do przedsionka. Tu również w sklepieniu był hak,
a w podłodze klapa. Spod niej właśnie dochodziły te odgłosy i co jakiś czas
inny, głuchy dzwięk. Felix ominął klapę i przyłożył ucho do następnych drzwi.
Trzeba było przez nie przejść, żeby dostać się do salonu i dalej, do wieży.
 To był superpomysł  szepnął Net.  Zamienić bezpieczny pokój na zimny
korytarz z obu stron opanowany przez 
 Sorry  powiedział Felix.
Net spojrzał na niego z zaskoczeniem.
 Czyli miałem rację, żeby zostać w pokoju?
 Sorry za wybuch złości.  Felix patrzył w okno.  I za to& jezioro.
 Poważnie?  Net nie mógł uwierzyć.  To miło, ale wiesz& Trochę tak mało
uroczyście.
Felix wolno otworzył drzwi. Korytarz za nimi był krótki i zakończony wąskim
oknem. Najważniejsze jednak, że był pusty.
Felix przyłożył palec do ust i wyszedł na korytarz. Tu odgłosy kopyt były
głośniejsze. Pochodziły z niskich zakratowanych otworów znajdujących się
bezpośrednio nad podłogą. Przyklęknęli przy najbliższym z nich. Na beczkach
ułożonych niżej wzdłuż ściany tańczyły cienie od pochodni. Nie dawało się
rozpoznać żadnego konkretnego kształtu, lecz bez trudu można się było domyślić,
co jest tych cieni zródłem  ktoś ustawiał kolejne beczki.
 Po co atakowali drzwi wejściowe, skoro mogli wejść tędy?  zastanowił się
szeptem Felix.  No i czemu nie weszli, tylko dalej noszÄ… te beczki?
 To wszystko po to, żeby nas wywabić z pokoju  powiedziała po namyśle Nika.
 Co?
Nagle rozległ się dzwięk niepasujący do poprzednich. Ktoś walił w drzwi po
pałacowej stronie łącznika.
 Wykrakałem  szepnął Net.
 Znalazły nas  dodała Nika.
A wtedy wydarzyło się jeszcze coś  ruch w pomieszczeniu poniżej zamarł.
 Usłyszały&  Net popchnął drzwi, przez które przed chwilą przeszli, żeby
wyciszyć dzwięki dochodzące zza łącznika. Niestety, kapeć znów poślizgnął mu się
na posadzce. Net, żeby złapać równowagę, oparł się o drzwi, a te wyrżnęły
o framugę z taką siłą, że niemal posypał się tynk.  Ups&
 No to teraz usłyszały na pewno  zgodził się Felix i szybkim krokiem skręcił
w stronę przejścia do pomieszczenia, które z braku lepszego określenia nazwał
w myślach salonem. Przyjaciele podążyli za nim.
Odgłos pogoni zmusił ich do przyspieszenia kroku. Klapiąc kapciami, przebiegli
przez salon obwieszony portretami zwierząt w ubraniach i dopadli schodów.
Wyglądały identycznie jak te we śnie, za to zdecydowanie inaczej pokonywało się
je w kapciach zamiast butów.
Kiedy znalezli się na samej górze, Nika, która wbiegła pierwsza, przekręciła
kółko i otworzyła ciężkie drzwi. Zamknęli je za sobą i przytuleni do nich,
nasłuchiwali. Prócz monotonnego dudnienia słychać było tylko słabe, odległe
dzwięki, dochodzące zapewne z piwnic, jakby stwory powróciły do swojej pracy,
zapominając o trójce ludzi.
 Naprawdę nie są zbyt bystre  przyznał Felix.
 Te drzwi nie otwierają się od środka.  Net z kwaśną miną przejechał po
metalowej pokrywie zasłaniającej mechanizm zamka. Klamki oczywiście nie było.
 I to nie ja tym razem  zaznaczył.
 Pomyślimy o tym potem.  Felix rozejrzał się po pokoju.  Tu są okna!
Przez wąskie okienka do środka wpadało dość światła, by dało się rozpoznać meble
 te same, które zapamiętali ze snu.
 Jak to możliwe?  Net zamknął okno i zaraz otworzył je z powrotem.  Pamiętam
dobrze, że z dołu nie było ich widać. Może to inna wieża?
 Ta sama  mruknął ponuro Felix.  Najwyższa.
 Lepiej spójrzcie na to.  Nika opierała się o parapet od strony pałacu.
Chłopcy stanęli za nią i wyjrzeli ponad jej głową, bo okno było zbyt wąskie, by
cała trójka mogła stać obok siebie. Zresztą nie było to konieczne, bo nawet
w tej niewygodnej pozycji widzieli wyraznie kamienny mostek, przerzucony nad
fosą otaczającą zamek, i dukt ginący w cieniu między szpalerami młodych
platanów.
 Zaraz, zaraz&  Net przeszedł do sąsiedniego okna, skąd widać było kamienny
cypel i grobowiec. Wrócił i przepchnął się obok Niki do samego okna.  Nie
czaję& Co się stało z pałacem?
W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stał pałac, teraz rosła trawa. Zamiast
łącznika był mostek i dalej gruntowa droga.
 Znowu sen?  Net uniósł głowę i pociągnął nosem.  Czy we śnie czuje się
zapachy?
 To nie jest sen  zaprzeczyła Nika.  Nie wiem, co to jest, ale to nie sen.
 Rano stąd wyjeżdżamy  oświadczył kategorycznie Net.  Tu się ulatnia coś
bardzo niezdrowego albo nam czegoÅ› dosypujÄ… do jedzenia.
 To oznacza, że oni nie są prawdziwi  zauważył Felix.  Możemy tam zejść
i zapytać te stwory, co tu się dzieje.
 No nie wiem&  Net nie był zachwycony.
 To nie jest dobry pomysł  powiedziała Nika.  To nie jest zwykły sen, więc
one nie są zwykłymi postaciami sennymi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl