[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z niego skorzystać. Poczuł stan podobny do ekstazy. Zaczerpnął głęboko powie-
trza. Powoli powracały mu siły.
Bogowie szepnÄ…Å‚. Nawet stepy Lormyru nie sÄ… tak lodowate. . .
Zaczął kaszleć. Zrozumiał, że lekarstwo, które połknął, już nie działało. Wy-
tarł wargi wierzchem dłoni i splunął. Wydawało mu się, iż smród Nadsokoru za-
gniezdził się w jego nozdrzach.
Zataczając się powrócił do wejścia. Dziwna skóra wciąż błyszczała rozcią-
gnięta w poprzek tunelu. Wyciągnął rękę i nacisnął ją. Ustąpiła trochę pod jego
dotykiem. Ruszył więc do przodu, ale tym razem zatrzymała go. Podobna była do
membrany. Elryk wiedział, że nie jest żywa, że to materia, której Władcy Prawa
użyli, aby zamknąć w tunelu swojego wroga, Władcę Chaosu. Była tu jedynym
zródłem światła.
Na Ariocha! Królu %7łebraków, niedługo zamienimy się rolami! Zrzucił
63
łachmany i chwycił miecz runiczny. Wielkie ostrze zaczęło mruczeć jak kot. Wyjął
je z pochwy i poczuł, jak poprzez ramię wpływa do jego ciała siła. Zwiastun Burzy
przekazywał mu moc, jednak Elryk wiedział, iż niedługo będzie musiał zapłacić
mu za to duszami i krwią. Musiał uzupełnić energię miecza.
PokrojÄ™ tÄ™ zaporÄ™ na plasterki i wydam Nadsokor na pastwÄ™ PÅ‚omiennego
Boga! Uderzaj bez wahania, mój Czarny Mieczu! Niech płomienie zniszczą to
siedlisko glist!
Uderzył w membranę, ale nie ustąpiła. Zwiastun Burzy zaczął żałośnie wyć.
Nie pozostawił śladu na dziwnej substancji blokującej tunel.
To zostało zrobione w ten sposób, by powstrzymywać ataki Chaosu
powiedział do siebie. Mój miecz nic tutaj nie poradzi. Skoro nie mogę się
cofnąć, muszę iść do przodu.
Z mieczem w dłoni ruszył wzdłuż tunelu. Chciał wyjąć krzesiwo i hubkę z tor-
by, aby oświetlić sobie drogę, ale żebracy go okradli. Postanowił więc wycofać
się, lecz był już zbyt głęboko w labiryncie i nie wiedział, czy odnajdzie drogę
powrotnÄ….
Nie ma wyjścia, Płomiennego Boga jak na razie też nie ma. . . Być może są
tu inne drzwi. Jeśli okażą się drewniane, to Zwiastun Burzy upora się z nimi bez
większych problemów.
Ruszył dalej. Zanim znów się zatrzymał, chyba z tysiąc razy skręcił w ciem-
nościach. Zdał sobie sprawę z faktu, iż stawało się coraz cieplej. Skwar był prawie
nie do wytrzymania. Cały oblał się potem. Zdjął kamizelkę pozostawiając na so-
bie tylko cienką koszulę. Wyschło mu w gardle. Po przejściu kolejnego kawałka
labiryntu zobaczył światło. Nie było to jednak ani światło dnia, ani światło mem-
brany. Był to blask ognia.
Zciany tunelu stały się teraz dobrze widoczne. Kamienne płyty nie były tak
brudne jak w Nadsokorze. Błyszczały w czerwonym świetle. yródło tego światła
znajdowało się tuż za zakrętem. Było tak gorąco, że koszula zaczęła go parzyć.
Aaach!
Kiedy minął zakręt, zobaczył wielki płomień. Jakiś głos wypełnił tunel.
Nareszcie!
To płomień mówił. Elryk zrozumiał, iż stoi przed Płomiennym Bogiem.
Nie musimy się kłócić, Władco Chaosu powiedział albinos. Ja też
służę Chaosowi.
Ale ja muszę jeść! odparł płomienny głos. Checkalakh musi jeść!
Byłbym dla ciebie zbyt skromnym kąskiem odparł rozsądnie Elryk,
mocniej ściskając Zwiastuna Burzy i cofając się o dwa kroki.
Jesteś jaki jesteś, żebraku! A mnie nie dają nic innego do jedzenia!
Nie jestem żebrakiem!
%7łebrak czy nie, Checkalakh i tak cię pożre!
64
Płomienie przybrały, stworzoną z ognia, ludzką postać. Gdy jej ręce wycią-
gnęły się ku Elrykowi, ten zaczaj uciekać. Płomienny Bóg rzucił się za nim jak
snop ognia. Albinos poczuł ból na plecach i zapach płonącej koszuli. Zaczaj biec
jeszcze szybciej, sam nie wiedząc dokąd. Płomienny Bóg wciąż był tuż za nim.
Zatrzymaj się, śmiertelniku! Próżna jest twa ucieczka! Nie umkniesz Chec-
kalakhowi z Chaosu!
Z wisielczym humorem Elryk odkrzyknÄ…Å‚:
Nie chcę skończyć jako pieczona świnia! Nawet jako śniadanie dla boga!
Checkalakh odpowiedział mu głosem podobnym do trzasku ognia w kominku.
Nie obrażaj mnie śmiertelniku! To zaszczyt być pożartym przez boga!
Gorąco i bieg wyczerpały Elryka. Gdy zobaczył boga, przyszedł mu do głowy
pewien plan. Dlatego też zaczął biec pozornie bez celu. Ale Checkalakh zbliżał
się coraz bardziej, więc albinos musiał się odwrócić.
Jesteś bardzo słaby jak na boga powiedział ciężko dysząc i uniósł miecz.
Długi pobyt tutaj osłabił mnie! W przeciwnym wypadku już dawno bym
cię złapał! Ale i tak to zrobię! Muszę cię pożreć!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]