[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rosnące koszty leczenia. Gdybym tego nie zrobił, jedyną alternatywą było bankructwo.  Skrzywił się
boleśnie na wspomnienie tego okresu, ale po chwili ciągnął:  Musiałem chronić rodzinę. Byłem
gotów sięgnąć po najbardziej drastyczne metody, ale żałuję, że oszukałem akurat ciebie.
Lucas spojrzał badawczo na byłego przyjaciela i zdał sobie sprawę, jak wiele musiało go
kosztować to wyznanie. Rozumiał jego motywy. On również gotów byłby zrobić wiele rzeczy, by
chronić braci. Teraz, kiedy poznał prawdę, niemal gotów był mu wybaczyć.
 Powinieneś był mi o tym powiedzieć  zauważył po chwili namysłu.  Byliśmy przecież
przyjaciółmi. Gdybym ci wtedy pomógł, nie musiałbyś posuwać się do tak drastycznych kroków.
 To brzmi dobrze teraz, ale wtedy nic nie było takie proste.  Dave zaśmiał się i potrząsnął głową.
 Nie mogłem ci o tym powiedzieć, Lucas. Obaj zawsze byliśmy dumni& czy może pełni pychy. To
właśnie pycha sprawiła, że byłem skłonny raczej oszukać przyjaciela, niż przyznać się, że grozi mi
utrata firmy zbudowanej przez ojca. Do cholery, nie chciałem tego przyznać nawet sam przed sobą!
Zapadła cisza.
Obaj patrzyli na siebie, usiłując pogrzebać przeszłość. Zza okien dobiegał szum deszczu. Lucasowi
przyszło do głowy, że ta okropna pogoda została zesłana przez los. Gdyby nie ten sztorm,
przebywałby teraz na jakiejś budowie, śledząc postępy pracy i rozmawiając z załogą. Ponieważ
jednak od rana lało, spędził cały dzień w biurze i był na miejscu, gdy przyjechał Dave.
Może los chce mi powiedzieć to samo, co mówili bracia, pomyślał z goryczą. %7łe powinienem
puścić całą sprawę w niepamięć.
 Zmartwiła mnie wiadomość o śmierci twojego ojca  powiedział, wyciągając do gościa coś
w rodzaju gałązki oliwnej, otwierającej drogę do pojednania.
 Dziękuję.  Dave kiwnął głową.  Jestem ci wdzięczny, że to mówisz. I wiem, że to nie oznacza
poczÄ…tku nowej przyjazni.
 Jeszcze nie  przyznał Lucas, choć chętnie skreśliłby już Dave a z listy wrogów.
 A to, co powiem, nie poprawi naszych stosunków  ciągnął Dave.  Nie powinieneś był
wykorzystywać mojej siostry, Lucas. Zdaję sobie sprawę, że miałeś do mnie pretensje, i to słuszne,
ale obaj wiemy, że zawróciłeś jej w głowie po to, żeby się na mnie odegrać.
 Rose nie jest przedmiotem naszej dyskusji  oznajmił Lucas. Nie zamierzał się z niczego
tłumaczyć bratu kobiety, z którą przeżył wspaniałą przygodę.
Choć przecież zwabił ją do łóżka właśnie po to, by się tym przed nim pochwalić.
 Właśnie że jest!  warknął Dave, opierając się dwiema rękami o blat biurka i patrząc na Lucasa
wyzywająco.  Ona w niczym nie przypomina kobiet, z którymi zwykłeś się zadawać!
 Co ty o tym możesz wiedzieć? Przecież nie rozmawialiśmy z sobą od dwóch lat!
 Niektóre rzeczy nie ulegają zmianie.
Lucas zacisnął usta, by nie powiedzieć czegoś, czego mógłby potem żałować. Patrzył nieustępliwie
w oczy dawnego przyjaciela i czekał na dalszy ciąg jego wywodu.
 A może się mylę?  zapytał Dave, uśmiechając się przewrotnie.  Może tym razem wpadłeś we
własne sidła? Zamierzałeś zaliczyć nową zdobycz i dać nogę, ale przekonałeś się, że to nie jest takie
proste?
On ma rację, pomyślał Lucas. W stu procentach. Nie potrafię uwolnić się od Rose. Ona jest przy
mnie stale, ale przecież nie mogę mu tego powiedzieć.
 Nie zamierzam o niej z tobą rozmawiać  oznajmił stanowczym tonem.
 W porządku, w takim razie mnie posłuchaj.  Dave wyprostował się na całą wysokość i spojrzał
na niego wyzywająco.  Skoro ta sprawa naprawdę jest zamknięta, to trzymaj się z daleka od mojej
siostry. Bo jeśli znowu ją skrzywdzisz, będziesz musiał spędzić ze mną kilka rund na ringu.
Dave opuścił gabinet, a Lucas stał przez chwilę bez ruchu i patrzył na drzwi, które się za nim
zamknęły. Nie lubił słuchać poleceń, ale tym razem musiał przyznać, że Dave miał prawo udzielić mu
ostrzeżenia.
Sam nie wiedział, co w tym momencie czuje. Przez dwa lata nosił na barkach wielki ciężar, który
teraz nagle zniknął. Dwie minuty rozmowy z byłym przyjacielem doprowadziły do stanu, który można
uznać za zawieszenie broni. Ale ceną tego sukcesu była utrata Rose.
Bzdura!  zawołał jego wewnętrzny głos. Nie mogłeś jej stracić, bo nigdy nie była twoja!
On jednak nadal widział oczami wyobrazni jej twarz. I ogromne oczy, w których podczas ich
ostatniego spotkania płonęła nienawiść.
To minie, pomyślał, to tylko kwestia czasu. Za kilka tygodni o niej zapomnę. Była jedynie
środkiem, prowadzącym do celu. Teraz, kiedy został on osiągnięty, pora pomyśleć o czymś innym.
Wzruszył ramionami, włożył starą skórzaną kurtkę i otworzył drzwi gabinetu.
 Do widzenia, Evelyn. Wychodzę i dziś już mnie nie będzie  oznajmił sekretarce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl