[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– Co Jillian powiedziała ci o mnie? – powtórzyłam cicho pytanie.
Zmartwiłam się, że to coś na temat mojej pracy. Miałam już trochę
zszargane nerwy i niełatwo było trzymać je na postronku.
Simon przyjrzał mi się.
– Nie martw się – rzucił szybko. – To nic złego. Jillian cię
uwielbia. I oczywiście mnie także, tak?
Westchnęłam, ale słuchałam dalej.
– No więc wydaje mi się, że tak jakby sugerowała kilka razy,
żebym cię poznał – mówił przeciągle i puścił do mnie oczko.
– Ooo. – Dotarło do mnie, co miał na myśli. Poczułam
zakłopotanie. Jillian i te jej idiotyczne pomysły ze swataniem. – Czy
ona wie o haremie? – zainteresowałam się.
– Dasz wreszcie spokój? Przestań je nazywać haremem, bo brzmi
to niemoralnie. Uwierzysz, jak ci powiem, że te trzy kobiety są dla
mnie niezwykle ważne? Że bardzo mi na nich zależy? Układ, który nas
łączy, odpowiada wszystkim i nikt inny nie musi tego rozumieć. Jasne?
– powiedział ze złością, parkując samochód przed naszym budynkiem.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc głupio patrzyłam na
swoje dłonie. Kątem oka widziałam, jak Simon przeczesywał palcami i
tak już rozczochrane włosy.
– Masz rację. Nie mnie oceniać, co dla kogo jest dobre. Jeśli
tobie takie coś odpowiada, to świetnie. Wielkie szczęście. Gratuluję.
Dziwi mnie tylko, że Jillian chciała nas umówić. Przecież ma
świadomość, że jestem raczej tradycjonalistką – wyjaśniłam.
Uśmiechnął się i popatrzył na mnie całą mocą swoich niebieskich
oczu.
– Tak się składa, że nie wie o mnie wszystkiego. Moje prywatne
sprawy zachowuję dla siebie. Wyjątek stanowi sąsiadka, która ma
bardzo cienkie ściany i zabójczą bieliznę – powiedział to takim tonem,
że zrobiło mi się gorąco.
Miałam wrażenie, że cała płonę.
– Z wyjątkiem jej – wymamrotałam cała roztrzęsiona.
Śmiejąc się, wysiadł z samochodu. Nie spuszczał ze mnie
wzroku, kiedy podchodził do moich drzwi.
Podał mi rękę, żebym wysiadła. Kciukiem delikatnie zarysował
kółko na mojej dłoni, ale udawałam, że nic się nie stało. „Jasne, nic się
nie stało”. Dostałam gęsiej skórki, a Caroline Dolna stała w gotowości.
Nerwy? Szalały jak orkiestra na paradzie.
Kiedy wchodziliśmy do budynku, po raz kolejny otworzył przede
mną drzwi. Muszę przyznać, że naprawdę był uroczy.
– A Ty? Skąd znasz Jillian i Benjamina? – zapytałam, idąc przed
nim po schodach. Byłam pewna, że przyglądał się moim nogom.
Czemu miałby tego nie robić? Przecież mam wspaniałe nogi, które dziś
podkreślała zwiewna krótka sukienka.
– Benjamin od lat jest zaprzyjaźniony z moją rodziną. Znamy się
właściwie całe życie. Do tego zarządza moimi inwestycjami –
odpowiedział, kiedy weszliśmy na pierwsze piętro.
Zerknęłam przez ramię i upewniłam się, że patrzy na moje nogi.
Trafiony, zatopiony.
– O, twoimi inwestycjami. Czyżby poniewierało ci się kilka
obligacji tu i tam, rockefellerze? – droczyłam się.
– Tak, coś w tym rodzaju. – Zaśmiał się.
Pokonaliśmy kolejne piętro.
– To dość ciekawe, nie sądzisz? – rzuciłam.
– Ciekawe? – zapytał głosem słodkim jak miód.
– Tak. To, że Jillian i Benjamin znają nas obydwoje. I to, że my
przypadkiem poznajemy się na imprezie i okazuje się, że jesteś
facetem, który od tygodni zapewnia mi nocne atrakcje. Mały świat, co?
– Dotarliśmy na nasze piętro i z torebki wyjęłam klucze od mieszkania.
– San Francisco to duże miasto, ale czasem wydaje się bardzo
małą wioską – zgodził się. – Ale tak, to faktycznie ciekawe, a nawet
intrygujące. Kto by przypuszczał, że miła projektantka, z którą Jillian
chciała mnie umówić, okaże się Dziewczynką w Różowej Piżamce?
Gdybym wiedział, wszedłbym w to od razu – odparł, a na jego
przystojnej twarzy malował się cholernie kuszący uśmiech.
Szlag by to. Czemu nie mógł nadal być dupkiem?
– Tak, ale Dziewczynka w Różowej Piżamce i tak odmówiłaby.
W końcu te cienkie ściany… – Puściłam do niego oko, formując pięść i [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl
  • clude("s/6.php") ?>