[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie ma co opowiadać.
- Dlaczego nie dałeś Marion fotografii matki?
- Lepiej, żeby o niej nie myślała.
- Ale ona za nią tęskni.
- Ona tęskni za matką, ale nie za swoją matką.
- JesteÅ› pewien?
Twarz Harrisa w świetle księżyca była nieruchoma, jak wykuta z granitu.
- Ty nic na ten temat nie wiesz, a to jest bardzo skomplikowana sprawa.
- I wcale nie muszę wiedzieć. Uważam tylko, że Marion potrzebny jest kontakt
z matką. Zdjęcie, możliwość rozmowy.
- Nie. Dziecko za bardzo by to przeżywało.
- Ona? Czy ty?
W twarzy Harrisa drgnął jakiś mięsień.
- To jest mój dom - odezwał się nieprzyjemnym, zachrypniętym głosem. -
Marion to moje dziecko. Dlatego nie będzie więcej rozmów o jej matce.
Ella zacisnęła usta i spojrzała w górę, na gwiazdy. Zachowanie milczenia w tym
momencie naprawdę wiele ją kosztowało.
- Posłuchaj... - odezwał się Harris po chwili, głosem już o wiele łagodniejszym.
- To wcale nie znaczy, że ci nie ufam. Wprost przeciwnie. Twoja obecność tutaj jest
zbawieniem dla nas wszystkich. Wreszcie od bardzo długiego czasu mogę spokojnie
pracować i odpocząć.
- 88 -
S
R
- Dziękuję, miło to słyszeć, ale w związku z tym mam jedną drobną uwagę.
Jestem tylko opiekunką, a ty ojcem. Stanowczo powinieneś więcej czasu spędzać ze
swoim dzieckiem.
- Wiem, ale przecież się nie rozerwę. Kiedy Sherry wyjedzie, będzie jeszcze
gorzej.
- Przez cały wieczór zastanawiałam się nad tym, o co mnie poprosiłeś. Nadal
uważam, że pomocnik będzie ze mnie kiepski, ale... ale gotowa jestem spróbować.
- NaprawdÄ™?!
Twarz Harrisa pojaśniała.
- Cudownie! Dziękuję, Ello. Nie masz pojęcia, jaka to dla mnie ulga. Możesz
zdradzić, co skłoniło cię do zmiany stanowiska?
- Pewna osóbka...
- Marion?
- A kto inny?
- Mówiła coś na ten temat?
- Nie musiała niczego mówić. Wystarczyło, że po twoim wyjściu podeszła do
okna i stała tam, wyobrażając sobie zapewne, że niebawem wrócisz. Nie po raz
pierwszy. Co wieczór czeka na ciebie, a przed zaśnięciem zawsze prosi, żeby tatuś
przyszedł pocałować ją na dobranoc.
- Zawsze to robiÄ™.
Ella lekko wzruszyła ramionami.
- A Marion najczęściej już śpi, prawda? Tak jak dziś, na przykład. Kiedy byłam
w jej wieku, przeżywałam coś bardzo podobnego. Też wystawałam w oknie,
zastanawiając się, gdzie są moi rodzice. Dlaczego u mnie jest inaczej niż u innych
dzieci? Może to ja jestem niedobrym dzieckiem i rodzice nie chcą być ze mną? Kiedy
dorosłam, zrozumiałam, dlaczego moja matka w końcu oddała mnie pod opiekę
ciotkom. Ojciec był pracoholikiem. Gdyby nie pracowała z nim, praktycznie by go nie
widywała. To była wielka miłość. Cóż, będę pracować w klinice, a ty w tym czasie
zajmiesz siÄ™ Marion.
- Co?
- Właśnie to. Musisz spędzać więcej czasu z Marion.
- 89 -
S
R
- Ale w ten sposób i tak będzie brakować jednej osoby w klinice.
- Nie. Bo dla nas obojga to będą nadgodziny. A jak ty to sobie wyobrażałeś? %7łe
będę pracować razem z tobą w klinice, a do Marion zatrudni się kolejną opiekunkę?
Przepraszam, to po co ja tu przyjechałam?
- Sam już nie wiem...
- Będzie dobrze. Nie bój się, nie zrobię krzywdy twoim ptakom. A ty zajmiesz
się swoim orlątkiem, jak orzeł, który stracił swoją towarzyszkę. Nie zapominaj jednak,
że ten konkretny orzeł, czyli ty, otoczony jest życzliwymi sobie osobami, które
pomogą mu odchować orlątko. Nie jesteś sam.
Nie jesteÅ› sam.
Harris, leżąc w łóżku, po raz kolejny odtwarzał w pamięci fragmenty rozmowy
z EllÄ…. ZastanawiajÄ…c siÄ™ przede wszystkim nad tym ostatnim stwierdzeniem. Nie
jesteś sam... Dla niego to było coś nowego. Dotychczas zawsze był sam. Nie w sensie
fizycznym, bo zwykle z kimś tam mieszkał. Z matką, potem z Fannie, teraz z Marion.
Z osobami płci żeńskiej, które wymagały jego opieki.
Nigdy nie miał przy sobie kogoś, z kim mógłby podzielić się swoimi myślami,
nadziejami, kto przejąłby część jego obowiązków. Mógł polegać tylko na sobie. Od
dziewiątego roku życia, kiedy ojciec odszedł i Harris musiał zaopiekować się matką.
Wtedy to błyskawicznie nauczył się samodzielności i niezależności. Nauczył się i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]