[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do tego czasu swe sprawunki?
- Nie ulega wątpliwości.
- Proszę mieć rzeczy spakowane poprzedniego wieczoru. Przyślę auto i
przenocuje pani u nas, pociąg bowiem odchodzi bardzo wcześnie - wtrąciła
pani Szwarcburgowa.
Pani Helena wyznaczyła Róży cztery razy tak wysoką płacę, jaką ta
pobierała u hrabiny. Radość młodej dziewczyny była bezgraniczna.
Jeszcze z godzinę, aż do nadejścia gospodarza domu, Róża pozostała w
towarzystwie obu pań. Żegnając się podziękowała serdecznie pani
Szwarcburgowej za jej polecenie.
- Cieszę się, że mogłam się przysłużyć, chyba należało się to pani po
pięciu latach udręki u hrabiny. Należy się spodziewać, że będzie się pani
czuła u mej przyjaciółki jak w domu a życzę, by zjawił się ktoś, kto by umiał
pozyskać pani serce i poślubił ją.
Ucałowała Różę w oba policzki życząc jej szczęśliwej drogi.
W drodze do Alteichen wpadło Róży na myśl, że nie zna właściwie
obecnego nazwiska pani Heleny, wiedziała tylko, że jest z domu baronówną
Reinsberg, że posiada willę nad Menem w pobliżu fabryki będącej
własnością jej męża.
W następnych dniach załatwiła wszystkie swe sprawy i spakowała rzeczy.
Żegnała się niemal z każdym kątem w Alteichen. Przed samym wyjazdem
zebrała się cała służba życząc jej szczęścia.
* * *
Pożegnawszy się serdecznie z panią Szwarcburgową Róża wyjechała z
panią Heleną do nowej siedziby.
Obie podróżowały w przedziale wagonu pierwszej klasy wraz z innymi
paniami. Pociąg bowiem z powodu braku węgla był mocno przepełniony.
Pani Helena była bardzo ożywiona, wspominała odbyte podróże. Róża z
ciekawością przysłuchiwała się, a ponieważ z matką dawniej wiele
podróżowała, znała przeważnie miejscowości omawiane przez panią Helenę.
Czas mijał szybko.
Gdy przybyły na miejsce przeznaczenia, Róża nie znała jeszcze nazwiska
swej pani. Panna służąca wysiadła pierwsza, by przywołać służącego, który
czekał na peronie. Podszedł do wagonu, by odebrać ręczne pakunki, które
mu Róża wydawała przez okno.
Nie zauważyła więc chwilowo, że dwóch panów przywitało panią Helenę.
Dopiero gdy wysiadła, spostrzegła, w czyim towarzystwie znajdowała się
pani Helena. Stanęła jak rażona piorunem. Zdrętwiałym, wylękłym
wzrokiem spoglądała na Alfreda i Mariana. Trupia bladość okryła jej
policzki.
Marian podniósł wzrok i ujrzał Różę. I on stanął jak wryty, nogi pod nim
drżały. Nie przeczuwał jednak, że to ona była towarzyszką Heleny.
Na szczęście Helena nie spostrzegła się. Była zajęta rozmową z mężem; po
tak długim niewidzeniu się mieli sobie dużo do powiedzenia.
Marian zauważył, że Róża uczyniła ruch, jak gdyby chciała na powrót
wsiąść do pociągu, jednak ten w tej samej chwili ruszył. Stała ze zwieszoną
głową nie mogąc zapanować nad sobą. Pani Helena zwracając się do obu
panów rzekła:
- Chcę wam przedstawić moją towarzyszkę - i obejrzała się szukając Róży.
Marian przeląkł się, gdy Helena podeszła do Róży. Teraz dopiero
zorientował się. Ująwszy ramię Alfreda szepnął mu:
- Bądź ostrożny, zapanuj nad sobą.
Pani Helena zbliżając się do nich z Różą powiedziała wskazując na
panów:
- Przedstawiam pani mego męża i szwagra, a wam moją nową
towarzyszkę.
Alfred spoglądał na Różę zmieszany, nie mogąc dobyć głosu, Marian
zapanowawszy nad sobą zawołał wesoło:
- To dla nas miła niespodzianka, Heleno! Poznaliśmy pannę Salten w
Kairze, jeszcze przed wybuchem wojny.
Pani Helena patrzyła zdziwiona na Mariana i Różę; na swego męża nie
zwracała chwilowo uwagi. Uspokoił się więc nieco w międzyczasie.
- Jak to, panno Różo, zna pani mego męża i szwagra, i nigdy mi pani o
tym nie wspomniała?
Róża z trudnością zdobyła się na odpowiedź:
- Przepraszam łaskawą panią, jestem nie mniej zdziwiona od panów. Gdy
pani Szwarcburgowa przedstawiła nas wzajemnie, nie dosłyszałam pani
nazwiska. Wiedziałam tylko, że jest pani z domu baronówną Reinsberg i w
tej chwili dowiaduję się, że po mężu nazywa się pani Rittner.
Helena śmiejąc się zawołała:
- Jakież to zabawne! Nie pozostaje mi więc nic innego, jak objaśnić pani,
że Alfred jest moim mężem, a Marian szwagrem.
Bracia zamienili spojrzenia. Alfred był bardzo niezadowolony, że Róża
została towarzyszką jego żony.
Marian zaś myślał przede wszystkim, jak przykre to było dla Róży. Pełen
[ Pobierz całość w formacie PDF ]