[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wiesz, co masz robić, prawda?
Kiedy Gert wrócił, gawędzili o nieistotnych sprawach.
- Panna Alving zapewniła mnie, że podadzą nam także
dziś świąteczny obiad  rzekł.  A teraz chciałbym państwu
zaproponować spacer. Jest taka wspaniała pogoda, więc
może byśmy wyszli na chwilę do ogrodu?
Brat i siostra natychmiast się zgodzili i w na pozór wielkiej
zgodzie wszyscy troje spacerowali dobre pół godziny po
ośnieżonych ścieżkach.
122
Kiedy znalezli siÄ™ z powrotem w hallu, spotkali Ruth
zasłaniającą oczy dłonią. Gert skwitował ten umówiony znak
nieznacznym skinieniem. Wiedział już teraz wszystko. Był
przekonany, że rodzeństwo powtórzy manewr z poprzedniego
dnia, i przygotował się na to.
Tuż przed obiadem do salonu, gdzie siedzieli, weszła Ruth
i zwracając się głównie do Leny powiedziała:
 Jeśli nie macie państwo nic przeciwko temu,
chciałabym zaraz po
obiedzie iść z Henrykiem na strych zakończyć porządki. Mam
nadzieję, że
nie będziemy państwu potrzebni.
Lena i jej brat nie potrafili ukryć wyraznego zadowolenia.
To sprzyjało ich planom.
 Ależ proszę sobie nie przeszkadzać, panno Alving.
Henryk poda nam tylko po obiedzie kawę w %7łółtym
Salonie, a potem nie będziemy go już potrzebować. I tak
wracamy wcześnie do domu.
 A ja, panno Alving, zostanę trochę dłużej. Mam
nadzieję, że nie zblamuję się tak jak wczoraj  rzucił
wesoło Gert.
Ruth zmusiła się do uśmiechu.
 To żaden blamaż, gdy ktoś zasypia, ponieważ jest
zmęczony. Wypiwszy kieliszek burgunda, wuj Rochus też
zawsze ucinał sobie drzemkę.
 Jest pani wspaniałomyślna, tak łagodnie traktując mą
słabość  skłonił się Gert.  Wiem, że nie powinienem
pić ciężkiego wina, lecz ten burgund jest taki dobry...
 Niechże się pan nie martwi  wtrącił z nieprzyjemnym
uśmiechem Kurt.  Panna Alving zamierza robić porządki
na strychu, może pan zatem spokojnie sobie pospać, gdy
nas już nie będzie. Kto śpi, nie grzeszy.
 W takim razie decyzjÄ™ zostawimy Morfeuszowi 
roześmiał się Gert.  Od niego będzie zależało, czy i dziś
wezmie mnie w swe objęcia. Prawda, że mi pani w razie
czego wybaczy, panno Alving?
 Z całą pewnością. A teraz proponuję przejść do jadalni,
zaraz wniosÄ… zupÄ™. %7Å‚yczÄ™ smacznego.
Gdy wyszła, Gert i rodzeństwo przeszli do jadalni i zajęli
miejsca przy stole. Wszystko odbywało się tak jak
poprzedniego dnia. W pozornie beztroskim nastroju zjedli
znakomity obiad i jedynie bardzo uważny obserwator zwróciłby
uwagę, że Kurt nerwowo ugniata kulki z chleba, a oczy Leny
błyszczą niespokojnie.
123
Wreszcie towarzystwo przeszło do %7łółtego Salonu, a gdy
Henryk sprzątał ze stołu, Ruth wśliznęła się za kotarę. W
milczeniu skinął jej głową i poszedł do kuchni, a po chwili
wrócił z kawą i napełniwszy filiżanki spytał, czy może odejść.
Lena roześmiała się ironicznie.
 Twoja protektorka pozbawia cię dziś popołudniowego
wypoczynku.
Chyba nie za bardzo ci się to podoba. Możesz iść, nie
będziemy cię już
potrzebować.
Henryk skłonił się bez słowa i wyszedł, ale nie skierował
siÄ™ na strych, lecz do wykusza, za kotarÄ™, gdzie obydwoje z
Ruth, wstrzymując oddech, czekali na rozwój wydarzeń.
Tymczasem Lena prowadziła ożywioną rozmowę z
obydwoma panami. W którymś momencie przypomniała bratu,
że muszą wracać do domu.
 Tak, Leno  skinął głową.  Szkoda, że już musimy
jechać, tak tu
przyjemnie. Pozwól mi jeszcze tylko wypalić papierosa.
ProszÄ™ siÄ™ poczÄ™
stować, panie Herfurt. Zazdrościmy panu, że będzie pan mógł
odbyć sjestę,
a my niestety nie.
Gert sięgnął do papierośnicy Kurta, lecz uczynił to tak
niezręcznie, że papieros upadł na dywan. Podnosząc go
niepostrzeżenie podmienił na inny, przygotowany wcześniej, a
papieros Kurta schował ukradkiem do kieszeni. Kurt
oczywiście zrobił to samo.
 Jestem śmiertelnie zmęczony  rzekł z westchnieniem
Gert padając na ten sam fotel, w którym spał
poprzedniego dnia.  Gdybym co dzień pił takie wino, nie
mógłbym pracować  dodał sennym głosem.
 Człowiek się z czasem przyzwyczaja do czegoś takiego
 roześmiał się nerwowo Kurt.  Do widzenia, panie
Herfurt.
 Do widzenia!  zawtórowała Lena wychodząc z bratem.
Ruth i Henryk tymczasem przyglÄ…dali im siÄ™ przez szparÄ™
w kotarze. Berndtowie odczekali chwilÄ™, a potem wymienili
porozumiewawcze spojrzenia. Kurt zdusił papierosa. Był blady
i zęby mu dzwoniły. Lena skubała nerwowo rękawiczki,
popatrując na zegarek, a potem rzekła zniżonym głosem, lecz
nie tak cicho, by nie mogli usłyszeć tego Ruth i Henryk:
 " Już możesz wejść.
Kurt podszedł na palcach do drzwi, schylił się do dziurki
od klucza, po czym wyprostował się.
124
 W porządku, śpi  odetchnął z ulgą.  Uważaj, aby nam
nikt nie
przeszkodził.
 Zrobione  syknęła Lena.
Kurt uchylił nieco drzwi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tibiahacks.keep.pl